środa, 1 grudnia 2021

Kościuszko

[Chrzów - ruiny koksowni Huty „Kościuszko‟ - 28.11.2002]*

Siódmy dzień kwarantanny. I kolejny rekord zachorowań na SARS-coV-2 tej jesieni: 29.064 nowych przypadków i 570 zgonów. Tymczasem na łamach prokremlowskiego pisma Do Rzeszy Jan Pospieszalski poinformował czytelników, że choruje na Covid i leczy się amantadyną oraz antybiotykami. No cóż - jak to mówią w krajach hiszpańskojęzycznych - Vaya con dios! Myślałem, że to wyrachowany cynik jest, tymczasem okazało się, że przede wszystkim fanatyk, tak samo zresztą groźny. Jan Pospieszalski grywał kiedyś na basie w zespole Czerwone Gitary (czy nie powinno się tej nazwy poddać dekomunizacji?), który w komunistycznej NRD występował jako Rote Gitarren (jeszcze gorzej...) i nagrywał piosenki w języku niemieckim (zgroza!). Huta „Kościuszko‟ nzywała się wcześniej Königshütte (1799-1935), później Huta „Piłsudski‟ (1935-1939), następnie znowu Königshütte (1939-1945), a po wojnie otrzymała nazwisko komendanta insurekcji z 1794 roku, która jak wiemy zakończyła sie totalną klapą (po czym nastąpił III rozbiór Polski). Zapewne chodziło o to, żeby się zgadzały litery w znaku towarowym przedsiębiorstwa (na tej samej zasadzie Bismarcka zastąpił Batory w zakładzie w Hajdukach Wielkich). Teren dawnej Huty „Kościuszko‟ fotografowałem wielokrotnie, pierwszy raz - jeszcze z Nikonem F90 w ręce - wlazłem tam przez dziurę w płocie chyba w 1996 roku... Przeglądam teraz materiał zarejestrowany na Górnym Śląsku w latach 1999-2003 i wybieram kadry do dalszego opracowania. Gdy robiłem w tamtym czasie wglądówki, to zawsze zostawiałem negatywową ramkę, słowem były to wyłącznie pełne kadry. I tak sie teraz zastanawiam, czy nie skompilować z takich pełnych klatek jakiegoś zina w małym nakładzie? 

*Przy okazji tego kadru widać też (popatrzmy na ścianę budynku po prawej stronie) jak sporą dystorsją o beczkowatym kształcie charakteryzował sie zeissowski Planar...

4 komentarze:

  1. To już jest nas dwóch, którzy by chcieli taką książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. będę trzecim (jezeli panstwo pozwoli)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tu mi się przypomniało, jak się wybrałem do kina studyjnego Sfinks w Krakowie, żeby zobaczyć "Caravaggia" Dereka Jarmana. Byłem czwartym widzem, który zajął miejsce na sali i to zadecydowało o rozpoczęciu projekcji (w trakcie trwania seansu dwie osoby wyszły).

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.