czwartek, 8 września 2011

PIETER HUGO „PERMANENT ERROR”

Pieter Hugo, z cyklu Permanent Error

Pieter Hugo, z cyklu Permanent Error

„Pernament Error”, a właściwie to Pernament Fuckup. Elektroniczny sprzęt trafiający w krajach rozwiniętych na wysypiska śmieci, zamiast na linie do segregacji odpadków, w sporej części trafia do kontenerów, które potem lądują np. w Afryce. W sumie można by się tego domyślać, patrząc na zjawisko nadprodukcji elektroniki, gdzie sprzęt o wieku dwóch lat, jest już przestarzały, a potem szybko przestaje być kompatybilny z kolejną generacją akcesoriów, więc się go wyrzuca. Teoretycznie powinien podlegać recyclingowi, dzięki czemu użyte surowce i metale, będzie można wykorzystać ponownie, ale taki proceder jest drogi, tzn. nie zawsze opłacalny. Wg danych ONZ, Europa produkuje rocznie 50 milionów ton elektronicznych śmieci, z których tylko 25% trafia na wysypiska i do przetworzenia.

Pieter Hugo, z cyklu Permanent Error - Abdulai Yahaya

Pieter Hugo, z cyklu Permanent Error - Al Hasan

Pieter Hugo, z cyklu Permanent Error - Saani

Od czego więc kraje trzeciego świata… Cykl Południowoafrykańskiego fotografa Pietera Hugo dotyczy właśnie tego procederu. Jego zdjęcia wykonane w Ghanie w miejscu o nazwie Agbogbloshie, nazywane przez mieszkańców Sodomą i Gomorą, są wstrząsające. Mieszkający tam i pracujący ludzie, zajmują się paleniem elektronicznego złomu, z którego w ten prosty sposób odzyskują miedź i inne metale. Jak nietrudno się domyślić, cała okolica Agbogbloshie jest mocno skażona, okoliczne laguny zaśmiecone plastikowymi częściami obudów, a w próbkach ziemi pobranych z tego miejsca w 2008 przez Greenpeace, stwierdzono wysokie stężenie rtęci, talu, cyjanowodoru i polichlorku winylu.

Pieter Hugo, z cyklu Permanent Error -David Akore

Pieter Hugo, z cyklu Permanent Error

Pieter Hugo, z cyklu Permanent Error

Świetnie skadrowane i atrakcyjne wizualnie zdjęcia Pietera Hugo, mogą przywrócić wiarę w fotografię reporterską, taką, która ma też istotny wymiar interwencyjny. Szkoda, że współczesny fotograficzny dokument nie za często o tym pamięta (tzn. jego autorzy).

21 komentarzy:

  1. Pamiętam tego Pana z cyklu "The Dog's Master" . Wizualnie proste. Tak lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cykl o Rwandzie (2004) też niezły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie tak dawno "leciał w tv" bodajże na Planete, dokument, w którym pokazywano m.in. właśnie to miejsce, w kontekście nie tyle nadprodukcji, co celowego skracania żywotności sprzętu elektronicznego. Pod pozorem "pomocy w rozwoju kraju, informatyzacji itp wzniosłych haseł" podrzuca się tam całe kontenerowce elektronicznych śmieci... efekt - jak napisałeś, całkowita dewastacja środowiska naturalnego. Przypominają sie Chiny (i przy okazji prace E. Burtynskiego), choć mam wrażenie, ze w państwie środka, jednak trochę lepiej funkcjonuje przemysł recyklingowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pomoc w informatyzacji"... Fajnie.
    Celowe skracanie żywotności w celu produkcji, produkcji i jeszcze raz produkcji. To jakaś paranoja.
    Mój Hasselblad jest z 1986 roku i długo (dużo) jeszcze wytrzyma, tylko czy kupię do niego filmy?

    OdpowiedzUsuń
  5. dzieki za info! mimo że i tak wybierałem się do BB, to dla mnie fotograficzny news roku. Hugo to moim zdaniem jeden z najciekawszych i "najświeższych" współczesnych fotografów. śledzę go od jakiegoś czasu i zachwycam praktycznie wszystkim co robi - poza ww Rwandą, świetna jest m.in. monografia "hyena and other man" - była zresztą pokazywana kiedyś w Polsce, już niestety nie pamiętam gdzie dokładnie (w 'yours'?). permanent error jeszcze nie widzialem (poza skanami w necie), ale już się cieszę!
    podziwiam faceta też za to, że potrafi na wysokim poziomie przeskakiwać od nieco humorystycznego podejścia (jak w portretach z nollywood) do tak drastycznych tematów jak ten.
    super info.

    OdpowiedzUsuń
  6. cholera, przeczytałem dwa wpisy jednocześnie i w głowie zarejestrowałem że to hugo będzie na fotoart. gorąca głowa... sorry... ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. No, szkoda, że go nie będzie... ;)
    Aktualny FotoArtFestiwal ma program ciekawy, ale też kompletnie nikomu "nie szkodzący", a słowo "fotografik" w festiwalowych materiałach jest odmieniane przez wszystkie przypadki.
    W sumie to dziwne, biorąc pod uwagę, że Andrzej Baturo w zamierzchłych czasach organizował w Bielsku-Białej Ogólnopolskie Przeglądy Fotografii Socjologicznej.
    Times they are a-changin' ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. a propos :
    czym się różni fotograf od Fotografika ?
    Fotografik jest członkiem ZPAFu
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś w błędzie. Fotografik fotografikuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Świetnie skadrowane (...) zdjęcia" - no to chyba jakieś przegięcie. Przecież to zwykłe standardowe centralne kadry, czyli najłatwiejsze ze pstryków, jakie istnieją. Doceniam interwencyjno-reportażowy ich charakter oraz atrakcyjność (ale czy one nie są atrakcyjne tylko dlatego, że ładnie się tło rozmywa średnioformatowo?).

    OdpowiedzUsuń
  11. Tu też propozycja podobna do poprzedniej, spróbuj zrobić takie "zwykłe standardowe centralne kadry"...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale jak? Moją syfrą? Nie uzyskam takiego rozmycia tła...

    OdpowiedzUsuń
  13. fifek, Diane Arbus też robiła "zwykłe standardowe centralne kadry"
    a rozmycie tła jest w tym wszystkim najmniej istotne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie jest istotne? To dlaczego ów autor nie wziął do ich rejestracji telefonu komórkowego, czy nawet taniego kompaktu cyfrowego? Ach, nawet jakiejś lustrzanki cyfrowej? Tylko średnioformatowego analoga? Bo by ich nikt nie docenił z tych słabych aparatów, pomimo treści? Treść jest najważniejsza, to fakt, ale technika również jest kluczowa. Ok, Arbus nie miała wyboru, choć pewno też nie robiła swoich portretów najtańszym analogiem, ale ów Hugo już miał, a jednak wziął średnioformatowego analoga.
    Również cytowany przez Ciebie Gronsky - nie uzyskałby podobnego efektu korzystając z cyfry?

    OdpowiedzUsuń
  15. Być może w warunkach Ghany, łatwiej było zrobić te zdjęcia analogiem? Cyfra uzależniona mocno jest od kabla z energią (kabla łączącego z netem), różnych urządzeń na które zrzucasz obrazki. A mając w ręku np. Mamiyę 6 (nie wiem, czy tego akurat używał) można pracować szybko i pewnie, a zarejestrowane klatki, jeżeli dobrze się filmy wywoła i zeskanuje, można bez straty jakości obrazu powiększyć do rozmiarów np. 100x100cm. Być może też świadomość, że mamy na filmie tylko 12 klatek, sprawia, że pracuje się w większym skupieniu? Podobnie jest z 4x5", ustawiasz długo długo kamerę, a potem robisz pojedynczy strzał (bo jedna szitka bez wołania to koszt między 14-18 zeta).
    "Zen i sztuka łucznictwa" ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. O widzisz, taka ideologia robienia tego typu zdjęć mi pasuje. Ale z drugiej strony, jak wytłumaczyć podejście fotografów National Geographic, którzy w zasadzie przesiedli się w całości na syfry (piszę o tych, co publikują na łamach NG, a tez przecież w krajach 3 Świata bywają...)?

    OdpowiedzUsuń
  17. A tego to nie wiem, nie oglądam raczej zdjęć z National Geographic. Kiedyś w samolocie (LOT-u) przeglądałem jakąś mutację NG, która traktuje o podróżach (chyba nazywa się "Travel") i tam był obszerny artykuł o Bangkoku, a właściwie był to rodzaj przewodnika po tamtejszych burdelach (wprawdzie bez adresów, ale za o z opisem zakresu usług).

    OdpowiedzUsuń
  18. 2 grosze odnośnie NG: upraszczając - walnąć krajobraz stojąc w określonym miejscu, albo metr w lewo, albo w prawo nie ma specjalnego znaczenia. na wszelki wypadek robi się wszystkie trzy strzały (albo i 30 jak cyfrą - edytor później coś wybierze z 1000 klatek).
    zrobić portret jak wyżej "centralnie kadrując" - nie ma takiego "luzu" ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. fifek, nie napisałem , że nie jest istotne, tylko że najmniej istotne biorąc pod uwagę wszystkie aspekty tych zdjęć... po prostu nie bazują one na efekcie, o którym rozmawiamy... a swoją drogą pełnoklatkową cyfrą z blendą w okolicach f2 uzyskam podobny efekt rozmycia tła, jak już się tak roztkliwiamy nad tą kwestią (żeby nie było używałem wszystkich formatów do 13x18 i mam tą kwestię z grubsza ogarniętą )
    Reasumując... nie jestem zwolennikiem podziałów na analog i cyfrę... to tylko narzędzia, które oczywiście mają swoje ograniczenia, ale nie definiują tego co robimy
    ...

    OdpowiedzUsuń
  20. Znalazłem ten film, o którym wspominałem - Pyramids of Waste aka The Lightbulb Conspiracy - do obejrzenia na youtubie. Oczywiscie film nieco z gatunku "teorii spiskowych" ale w kontekście Ghany, to jak najbardziej twarda rzeczywistość.

    co do NG, to zawsze miałem zdanie, ze to pismo, w którym prezentowane fotografie przede wszystkim maja spowodować u oglądającego zachwyt w stylu amerykańskiego "wow", ma być po prostu ładnie, efektownie i z przesłaniem które bezproblemowo dotrze do każdego. Dlatego też podzieliłem sobie fotografujących na "fotografów podróżujących" oraz "podróżników fotografujących" NG zawsze kojarzy mi się z tą drugą grupą ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. http://www.wykop.pl/link/718399/pyramids-of-waste-2010-aka-the-lightbulb-conspiracy-planned-obsolescence/

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.