Siedzę i piszę tekst (do następnego Herito) poświęcony przedsięwzięciu o nazwie Eine Sammlung Topohrafischer Fotografien in Ostdeutschland, posiłkując się przy tej robocie studiowaniem albumu New Topographics, który życzliwie udostępnił mi Krzysztof Eberle (DZIĘKI!). To edycja Steidla z 2010 roku, w której umieszczono też na końcu książki reprodukcje stron oryginalnego katalogu wystawy New Topographics. Photographs of a Man-altered Landscape, pokazywanej w International Museum of Photography at George Eastman House w Rochester w roku 1975. I jest to bardzo wciągająca lektura - tego jak wyglądała ta publikacja oraz samego kuratorskiego tekstu Williama Jenkinsa (który - co ciekawe - nie został przedrukowany w tej albumie Steidla...). A ponieważ proponowana w nim kategoria "bezstylowości" bywa przywoływana przez komentatorów fotografii w Polsce i zazwyczaj w negatywnym raczej znaczeniu, warto poznać jak ją rozumiał sam Jennkins i do kogo się odwoływał:
[skany z albumu New Topographics, Steidl Publishers and Center for Creative Photography in cooperation with George Eastmann House, 2010, str. 250]
Te polemiki na temat braku stylu czy czytalem wlasnie kilka dni temu. Jestem zaskoczony jak malo w Polsce sie zmienilo od mojego wyjazdu (a to prawie 30 lat). Juz nawet nie mowie o wyzywaniu sie i tworzeniu podobozow. Szokuje mnie jak powoli dociera informacja do niektorych traktujacych sie powaznie ludzi. Moze to nawet nie chodzi o informacje bo wiem ze oni sa poinformowani. Tu chodzi po prostu o twardoglowie. Potem sie dziwimy ze w Polsce nie ma rynku, ze nie ma zbyt wielu polskich fotografow na wystawach miedzynarodowych.
OdpowiedzUsuńO kurcze, przeczytałem tego posta i... zobaczywszy pewne (nomen omen) stylistyczne niedoróbki, najpierw je skorygowałem ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że zawsze będą - jak to nazwałeś - "podobozy". I mnie to nie przeszkadza. Natomiast to krytyczne "twardogowie" - że uzupełnię Twój termin, bardzo trafny zresztą - to faktycznie jest problem. Dodałbym do tego też złą wolę...
I przypomina mi się ów wspomniany przez mnie w jednym z niedawnych postów kurator i krytyk w jednej osobie, który po wystawie "Hometown" Krzyśka Zielińskiego w Zachęcie, uparcie powtarzał, że to "postbecherowszczyzna"... WTF?
Te polemiki maja swoja duza zalete - mowi sie o czyms i to na rozne sposoby. Nie rozumiem tylko dlaczego swoich pogladow nie mozna weryfikowac na podstawie glosow przciwnych. Czy to jest brak pokory, czy brak checi uczenia sie czy po prostu zaciety konserwatyzm?. To mi przeszkadza bardzo w tych polemikach. Nie wspomne juz o chamstwie, wyzywaniu innych i przyklejaniu im jakis niezgodnych z prawda etykietek.
OdpowiedzUsuńW przypadku sztuk plastycznych, czyli także fotografii, to jest mały pokuś jednak. Jak przpomnę sobie poziom recenzji literackich w latach '90, które wymierzone były w osoby publikujące w bruLionie... To była dopiero jatka. Chamskie teksty i argumenty z d... wzięte. Tak, że w środowisku tzw. "literatów" zapalczywość była jednak większa ;))
OdpowiedzUsuńCzyli w "kraju" niewiele sie zmienilo. Dobrze ze nie wrocilem w 90tych kiedy to wszyscy wracali lub w 2007 kiedy to bywalem duzo w Krakowie odwiedzajac moja przyszla zone i byla tez opcja powrotu.
OdpowiedzUsuń"Walka trwa" ;))
OdpowiedzUsuńAle jakoś wyszedłem z tego cało (pacyfistą w tym nie byłem...). I chce mi się dalej działać.
A tak przy okazji - bardzo ciekawy tekst. Czytalem to juz tak dawno temu ze zapomnialem jak dobrze tlumaczy o co tak naprawde chodzi w dokumentalnej fotografii.
OdpowiedzUsuńCiekawe jest więc, czemu tego tekstu nie przedrukowano w albumie Steidla? Jest niby reprodukcja strony katalogu, ale zbyt mała, żeby ja cztać (ja to zeskanowałem przy 600 dpi, żeby przy dwukrotnym powiększeniu litery były czytelne), a sam wstęp Jenkinsa jak obszernie komentowany przez Alison Nordström... Czy to możliwe, że nie mieli praw autorskich?
OdpowiedzUsuńTekst świetny i dotyczący nie tylko kwestii "styleless" w fotografii ;))
Byc moze nie mieli zgody autora. Szkoda. Tu znalazlem caly ten tekst przepisany. Jesli komus jest potrzebna wersja do ctl c, ctl v. :)
OdpowiedzUsuńhttp://myeyeshavefeet.blogspot.ca/2008/10/new-topographics-part-1.html
O super, skopiuję sobie go.
UsuńCzytając wczoraj uważnie wstęp Jenkinsa zdałem sobie sprawe, że zrobiliśmy z Elką "Inne Miasto" niemal dokładnie wg. tych postulatów. Chociaż, ja na przykład, znałem ten tekst tylko w cytowanych tu i ówdzie fragmentach.
To cieszy :)
"Inne Miasto" to jest cos co koniecznie kiedys chce zobaczyc wydrukowane w formacie jak na wystawie. Juz mialem wiele razy to piekne przezycie kiedy to znalem dobrze poewne fotografie (nawet swoje) z ekranu lub ksiazek a potem jak zobaczylem duzy format pieknie odbite to mi nogi wiotczaly.
UsuńNa razie mamy jakoś tam zabookowane prezentacje w Polsce. Najbliższa otwiera się w Olsztynie 12 września. W przyszłym roku najprawdopodobniej Wrocław (dawny bunkier - obecnie Muzeum Sztuki Współczesnej).
UsuńZdjęcie wyglądają całkiem, całkiem ;) Jakkolwiek ciągle nie mam do nich dystansu, bo spędziłem trochę czasu przy ich obrabianiu...
Fajnie został też wydany katalog (tu wielki wkład Doroty Karaszewskiej)
Kto wie czy ja sie nie wybiore w przyszlym roku na swoje wystawy do Kielc. To bedzie Wrzesien.
UsuńWiem o czym mowisz z tym dystansem. Ja lubie obrobic swoje fotografie i potem po prostu zostawic je i nawet ich nie ogladac przez kilka miesiecy. Wtedy nabieram dystansu. Wtedy jest bardzo milo ogldac odbitki - no powiedzmy wydruki.
Katalog. Chetnie sie z Toba wymienie na swoj - jesli Cie to interesuje (ten z Garden of Eden). Nie jest to zbyt olbrzymia produkcja ale jestem z niego bardzo zadowolony.
Czy "Inne Miasto" bedzie pokazywane poza Polska?
Wymiana OK :)) I zapraszam(y) do Krakowa.
UsuńTo fajnie. Teraz tylko pytanie: jak to zgramy?. Dziekuje za zaproszenie.
UsuńPozctą? Czy jest jakieś cło na książki?
UsuńTen tekst tez dobrze tlumaczy paradoks fotografii i dlaczego moze byc dosc trudno to "cos" co jest jednoczesnie faktem i punktem widzenia zrozumiec czy uchwycic.
OdpowiedzUsuńLata 70te byly pod wzgledem poszukiwania tozsamosci fotografii wyjatkowe. Sam pamietam jak doslownie "przezuwalo" sie wszelkie dorwane na rozne sposoby i jakos tam tlumaczone teksty kiedy to bylem jeszcze w Polsce. To byly piekne i obfite czasy mimo ze sie wtedy tak tego nie odczuwalo.