Podczas pierwszego dłuższego pobytu w Berlinie w 1993 roku, zupełnie przypadkowo trafiłem do dzielnicy Prenzlauerberg, w której wiele miejsc wyglądało jak na tej fotografii Wendersa. Oczywiście robiłem wtedy zdjęcia, ale w zupełnie innej stylistyce... Trochę czasu zajęło mi skrócenie dystansu do realnego i dojście do weryzmu, z jakim Wenders był od dawna za pan brat. Jeśli idzie o kwestie techniczne, to fotografia powyższa wykonana została kamerą Makina 67, którą reżyser - jak wspomina o tym w wywiadach - kupił w komisie. Urządzenie zostało wymyślone przez niemiecką firmę Palubel (aparat nawiązywał do reporterskiego Paubela Makiny z lat trzydziestych, w którym obiektyw z miechem wyciągało się z korpusu na nożycowych prowadnicach), a firmowane przez japońską firmę Komio Doi. Japończycy zakupili Palubela pod koniec lat siedemdziesiątych i podrasowali prototyp, do którego w wersji produkcyjnej korpusy wytwarzała Konica, a obiektywy Nikon. Makina 67 wyposażona była w szkło o ogniskowej 80mm i świałosile 2.8, nieco później ofertę poszerzono o wersję 67W z szerokokątnym obiektywem o ogniskowej 55mm.
Ta Makina67 jest jedną z bohaterek filmu Shooting Palermo. Pamiętam, że po wyjściu z kina szukałem tego aparatu na ebay, ładne ceny osiąga :-)
OdpowiedzUsuńTak... a ja po przeczytaniu wywiadu (albo to był autokomentarz do wystawy z 2001) byłem przekonany, że Wenders używał zabytkowej Makiny... I dziwiło mnie, że zdjęcia takie ostre, że kontrast OK, etc. ;)
OdpowiedzUsuńW jakimś 1998-99 w komisie w Warszawie trafiłem na Makinę za 5,5K, ale z niesprawnym światłomierzem. Mimo, że korpus wizualnie robi wrażenie mało ergonomicznego, świetnie się trzymało ten aparat w ręce... Ale nie kupiłem jej wtedy... I chyba dobrze zrobiłem ;))