W końcu dotarł do mnie album (Dzięki Gregor za prezent!!!). Pisałem kiedyś (pięć lat temu...) o tym projekcie, no i mam teraz podsumowującą to przedsięwzięcie książkę, opublikowaną w 2012 roku w duńskim wydawnictwie Gyldenal (he he he, jak wpisałem do ichniejszej wyszukiwarki nazwisko autora, program zapytał czy może chodziło mi o "satyren"). Przez te pięć lat nikt w Polsce o serii Saxgrena nie napisał (wyłączając mojego blogowego posta), no bo po co komentować takie dokumentalne projekty fotograficzne ze społecznym przesłaniem, w dodatku jeszcze o imigrantach... Fotografując kierowczynie i kierowców kopenhaskich autobusów, którymi są najczęściej przybysze z różnych stron świata, Saxgren starał się zaprezentować te osoby w rodzinnym gronie, pokazać więzi jakie łączą ludzi, niezależnie od kręgu kulturowego z jakiego się wywodzą czy wyznawanej religii. I to mu się - jak myślę - udało, jakkolwiek można postawić pytanie, czy tego typu aktywność artystyczna i społeczna mogą kogoś przekonać do zmiany zdania wobec ludzi, których traktuje jako "obcych"? Obawiam się, że na gruncie polskim takie przedsięwzięcie poniosłoby spektakularną klapę, być może zresztą też dlatego rodzimi komentatorzy wydarzeń artystycznych o Saxgrenie milczą...
Moim zdaniem, obecnie najlepiej z takimi tematami radzi sobie teatr, który reaguje na sytuację polityczną, właściwie bez opóźnień, w przeciwieństwie do sztuk wizualnych, pytanie tylko jak długo?
OdpowiedzUsuńDurny blogspot wrzucił Twój komentarz (wraz powtórką) do spamu...
OdpowiedzUsuńMyślę, że sztuki wizualne, uściślając - fotografia, też mogą reagować w miarę szybko i równie skutecznie, ale w Polsce teatr ma znacznie większe poważanie. Fotografia jest ciągle podejrzana...
Ciekawe jaki był odbiór i reakcja na tę książkę na duńskim podwórku?
UsuńSaxgren jest w Danii ważną personą, więc projekt był komentowany - ja na te zdjęcia trafiłem na stronie internetowej dziennika Politiken. Fotografie eksponowano przez kilka miesięcy na standach w centrum Kopenhagi na placu Kongens Nytorv. W sensie koncepcyjnym "Bus fra Bagdad" jest dzieckiem czy też kontynuacją jego wcześniejszego przedsięwzięcia poświęconego imigrantom, jacy osiedlili się na terenach "nordyckich" w Skandynawii - pod tytułem "Wojna i miłość" (też mam tę książkę, także od Grześka). I ten album również nie przeszedł bez echa.
Usuń