Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mark Ruwedel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mark Ruwedel. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 lipca 2018

NIE WIDZĄC NAWET SŁOŃCA

To tytuł eseju mojego autorstwa, który można przeczytać w najnowszym numerze pisma AUTOPORTRET, poświęconego przestrzeniom pracy. W swoim tekście piszę, jak to wygląda w fotografii (komentując zdjęcia: Edwarda Burtynsky'ego, Lewisa Hine'a, Maksa Steckla, Charlesa Sheelera, Lee Friedlandera, Larsa Tunbjörka, Marka Ruwedela, Jeffa Brouwsa, Konrada Pustoły i Katarzyny Zolich), od razu też dodam, że nazwę szkicu zaczerpnąłem od tytułu wiersza Grzegorza Wróblewskiego, który zresztą w całości jest przytoczony na końcu.


Zapraszam do nabywania AUTOPORTRETU i czytania zamieszczonych tam esejów! Za jakieś 3 miesiące pismo  będzie też dostępne w sieci za free, więc jak ktoś ściubi grosza, niech wytrwale czeka. Piękny wiersz Grzegorza Wróblewskiego Pan Robin umiera na zapalenie płuc (o irlandzkich zdobywcach Ameryki Północnej) pochodzi z książki Prawo serii, wydanej w 2000 roku przez Instytut Wydawniczy „Świadectwo” w Bydgoszczy.  

Grzegorz Wróblewski

PAN ROBIN UMIERA NA ZAPALENIE PŁUC
(O IRLANDZKICH ZDOBYWCACH AMERYKI PÓŁNOCNEJ)

12 godzin dziennie przez 50 lat, nie widząc nawet słońca,
w zakładach mięsnych i kopalniach, reperując cudze spodnie,
aby móc w każdą sobotę upić się do nieprzytomności,
potem trzeźwieć na niedzielnej mszy u św. Patryka,
od poniedziałku znów pracować, nie widząc nawet słońca,
wmawiając sobie, że kiedyś to na pewno się zmieni,
by na sam koniec rozkręcić starą komodę i wyjąć z niej
plik banknotów i dać je zdziwionej żonie, która powie,
że przecież można było za te pieniądze wyjechać do Honolulu
albo choćby kupić 2 świnie, a teraz to już nie ma po co,
i że ona mogła wyjść za miejscowego lekarza, ale popełniła błąd
i wybrała, głupia, tego łajdaka, nierozgarniętego Robina
i zmarnowała sobie przez niego życie, zamiast kupić 2 świnie,
a on zostawi ją teraz samą i czy takie życie w ogóle miało sens?

Ale to nie jedyny poetycki tekst, jaki przytaczam w eseju zamieszczonym w AUTOPORTRECIE. Swój szkic zaczynam od przywołania wiersza Umieralnia chińskiego poety Xu Lizhi, który przełożony przez Wiolettę Grzegorzewską znalazł się w tomie Nekrolog orzeszka ziemnego, wydanym w zeszłym roku przez oficynę Eperons-Ostrogi.

Xu Lizhi

UMIERALNIA

Nawet przy odłączonej maszynie
zamknięte warsztaty zakażają metalami,
wypłaty są potajemnie redukowane
niczym miłość, którą młodsi robotnicy spychają na dno serca.
Z braku czasu wszystko obojętnieje.
Ich wnętrzności wypełniają metale ciężkie
trujące kwasy azotowy i siarkowy.
Na produkcji łzy są tłumione zanim zdążą opaść.
Czas się kurczy, pogrąża w omamach.
Wychudzeni, podstarzali, dzień i noc zmagają się z bólem,
siłą woli podtrzymując omdlenia i zawroty głowy.
Wyrzynarka nadrywa im skórę,
Która za chwile pokrywa się stopem aluminium.
Jedni dogorywają, podczas gdy drudzy poddają się chorobie.
Przysypiam miedzy nimi, czuwam
na tym zapomnianym cmentarzysku naszej młodości.

wtorek, 27 grudnia 2011

„ZACHODNI KURS IMPERIUM”


Mark Ruwedel, z cyklu Westward the Course of Empire - Columbia and Western #20, 2000

Tak sobie roboczo przetłumaczyłem tytuł projektu, a także albumu Marka Ruwedela, który w przypadku serii „Machine in the Graden” Jeffa Brouwsa, przywołany został przez jej autora, jako jedna z istotnych inspiracji (obok „Walking the High Line” Joela Sternfelda). „Westward the Course of Empire” to wizualna eksploracja zachodnich obszarów (zgodnie z tytułem zresztą) USA oraz Kanady, a bardziej konkretnie – miejsc, którymi przebiegały budowane w XIX wieku szlaki kolejowe. To dążenie na zachód, przy okazji którego z terenów tych wypierano rdzennych mieszkańców Północnej Ameryki, czyli indiańskie plemiona, ma oczywiście fotograficzną dokumentację. Fotografowie byli uczestnikami wypraw naukowych, towarzyszyli budowniczym kolejowych tras, dokumentowali też zasiedlanie wspomnianych ziem, budowę miast oraz obiektów industrialnych. Wspomniany proces dobrze można obserwować w wydawanej na przełomie XIX i XX stulecia przez Detroit Publishing Company serii barwnych fotolitografii pt. „Obrazy z Ameryki Północnej” (a jeszcze lepiej, oglądnąć zeskanowane negatywy z archiwum tej firmy, dostępne na stronie Biblioteki Kongresu USA). Kolonizacja „Dzikiego Zachodu” przy pomocy obrazów odbywała się w kilku etapach, których swego rodzaju zwieńczeniem było, przeniesienie ich wizualnych reprezentacji na teren „sztuki wysokiej”, by przywołać nietknięte przez cywilizację przemysłową tereny amerykańskich parków narodowych, tak chętnie fotografowane przez Ansela Adamsa czy Edwarda Westona.

Mark Ruwedel, z cyklu Westward the Course of Empire - Tonopah and Tidewater #25, 2002

Mark Ruwedel, z cyklu Westward the Course of Empire - Denver and Rio Grande Western #7, 1996

Monochromatyczne obrazy Marka Ruwedela zrobiły na mnie spore wrażenie i myślę sobie, że ich kształt jest świetnie sporządzoną i pojawiającą się w różnych proporcjach mieszanką, wymienionych wcześniej tradycji obrazowania amerykańskiej fotografii z wyraźnym dodatkiem tego, co pojawiło się na słynnej wystawie „New Topographics: Photographs of a Man-Altered Landscape” Williama Jennkinsa. Zdjęcia Ruwedela są rodzajem dokumentacji, ale bardzo atrakcyjnie podanej, w której znajdziemy też sporo wizualnych odniesień do dokonań ludzi z F64, do Williama Henry Jacksona (od 1897 udziałowca Detroit Publishing Co.) czy stricte użytkowych zdjęć, prezentujących szlaki kolejowe, np. autorstwa Williama Henry Raua (zlecenia dla Pennsylvania Railroad i Lehigh Valley Railroad, zrealizowane w ostatniej dekadzie XIX w.). Pisząc o tych wizualnych nawiązaniach, muszę od razu zastrzec, że pojawiają się one wtedy, gdy pozwala na to sam fotografowany motyw (uwzględniając jego kształt, aurę, światło etc.) i nic nie jest tutaj robione na siłę. Amerykańscy krytycy fotografii podkreślają silny związek Redewela z „nowymi topografami” i trudno się z takim sadem nie zgodzić. Podobnie jak uczestnicy wystawy kuratorowanej przez Jenkinsa, tak samo jak ma to miejsce w przypadku serii zdjęć Edwarda Ruschy z lat 60. XX w. (przywoływanego zresztą przez kuratora „New Topographics”), Rudewel w swym przedsięwzięciu o nazwie „Westward the Course of Empire”, które składa się z monochromatycznych zdjęć wykonanych aparatem wielkoformatowym, zdecydowanie i konsekwentnie posługuje się „stylem zerowym”, co nie wyklucza przecież aluzji (że o ironii nie wspomnę). 

Mark Ruwedel, z cyklu Westward the Course of Empire - Canadian Pacific #3, 2000

  Mark Ruwedel, z cyklu Westward the Course of Empire - Tecopa #1, 1996

Mark Ruwedel, z cyklu Westward the Course of Empire - Tonopah and Tidewater #6, 1995

Mark Ruwedel, z cyklu Westward the Course of Empire  - Deep Creek #2, 1999