środa, 27 listopada 2013

Polski badziew i Latidos del Olvido

Wyjrzałem przez okno "dziupli na Elbie" - jak nazywa Grzesiek swoje mieszkanie, a tu leje. Niby - wg. new.meteo.pl - pogoda ma się ustabilizować w okolicach przedpołudniowych, ale na razie fotografowanie odpada. Więc ogłoszenia prafialne.

1. Na łamach magazynu SZUM ukazała się moja recenzja książki Filipa Springera Wanna z kolumnadą. Tekst się nazywa Polski BadziewZapraszam do lektury!

2. Na hiszpańskim portalu Latidos del Olvido można ogląda moje zdjęcia z cyklu Postindistrial. Prezentacja będzie się stopniowo powiększać o kolejne odsłony i fotografie. Zapraszam do oglądania!

wtorek, 26 listopada 2013

"Blue Pueblo" isn (4)

Wczoraj (dalej i tylko i wyłącznie Amager - tym razem piony):


 14:40
 14:50
15:10
I dzisiaj rano:

 08:02
 08:17
 08:22
09:08

poniedziałek, 25 listopada 2013

"Blue Pueblo" isn (3)

Amager wczoraj (i na tym kadrze się skończyło, bo zaraz wylazło ostre słońce, a ja za późno się wybrałem):


08:52

Amager dzisiaj rano (fotoGienia wszystko zmienia - połączenie fotograficznych możliwości mojego szajsunga s5610 z wizjerem pryzmatycznym ArcBody, który jak mi się wydaje nie jest oryginalny...):

 08:03
 08:09
08:21 
 08:27
 08:39 
 08:53
 09:04

niedziela, 24 listopada 2013

"Blue Pueblo" isn (2)

Amager wczoraj:

 08:43
 08:54
09:01
09:22  
 10:11
 10:26
10:54
I Bispebjerg:
 12:38
 13:08
13:30

piątek, 22 listopada 2013

"Blue Pueblo" in statu nascendi

 Dzisiaj Ameger:

 12:27
  13:03
 13:08
14:14

Dopiero koło południa zorientowałem się, że nie robię żadnej dokumentacji...

czwartek, 21 listopada 2013

Andrzej Dobosz "Monument"


Andrzej Dobosz, zdjęcie z serii Monument 

Linka do strony kolektywu Promachine z fotoreportażem Andrzeja Dobosza wrzucił na Facebooku Łukasz Najder, więc zachęcony jednym z wyświetlających się zdjęć ze statuą JP II z Parku Miniatur Sakralnych w Częstochowie (pomnik błogosławionego papieża bynajmniej nie jest miniaturowych rozmiarów), momentalnie kliknąłem na hiperłącze. I co ciekawe, nie zwiodłem się... Materiał zarejestrowany przez Dobosza w "mieście świętej wieży", to kapitalny przykład fotograficznego dokumentu, który w zdystansowany sposób, rejestruje przejawy współczesnej polskiej religijności, bez zbędnego "dynamizowania" fotografowanych - jak zresztą widać ze zdjęć, statycznych raczej - sytuacji czy późniejszego podręcania obrazów w photoshopie. Więc nie znajdziemy tu np. tych wszystkich postprocesingowych (i nie) zabiegów, jakie w serii Faith Macieja Nabrdalika, przekształcają polskich katolików w zombie, ani też fotoreporter nikomu z odwiedzających częstochowski Park Miniatur Sakralnych, nie włazi na głowę. Świetne, wyważone zdjęcia!

Andrzej Dobosz, zdjęcie z serii Monument 

Andrzej Dobosz, zdjęcie z serii Monument 

 Andrzej Dobosz, zdjęcie z serii Monument 

Andrzej Dobosz, zdjęcie z serii Monument 

Andrzej Dobosz, zdjęcie z serii Monument 

środa, 20 listopada 2013

CSM / CSW

Łódź, ul. Cementarna, 18.10.2013

CSM - Ciemna Strona Miasta.

CSW - Ciemna Strona Wilczyka... ;)

poniedziałek, 18 listopada 2013

Krajobraz ze swastyką (odcinek 3)

z tym, że znak "szczęśliwych Hindusów" był na bloku przy ul. Henryka Pachońskiego, sąsiadującym przez ul. Józefa Mackiewicza z tym przy ul. Siewnej, na którym sfotografowałem ten jakże częsty i charakterystyczny przykład "całkowitego braku antysemityzmu" w Polsce.


2013-11-18  08:33 

Tak sobie pomyślałem, że wszystkie te napisy, które do tej pory sfotografowałem, to świetny appendix do wychwalanego przez krytykę fimową i mocno zakłamanego filmu Jolanty Dylewskiej Po-lin. Okruchy pamięci. 
I jak fajnie by było, gdyby np. Piotr Fronczewski - który swym namaszczonym głosem czyta w tym pseudodokumencie bajkową narrację o żydowskich mieszkańcach przedwojennej Polski - je jeden pod drugim, w równie namaszczony sposób wyrecytował (przy okazji polecam esej Przemoc filosemicka autorstwa Elżbiety Janickiej i Tomasza Żukowskiego, będący doskonałą i wnikliwą analizę Polin - można go przeczytać w antologii PL: TOŻSAMOŚĆ WYOBRAŻONA pod redakcją Joanny Tokarskiej-Bakir).

niedziela, 17 listopada 2013

PRZEJMUJĄCE

PRZEJMUJĄCE (nieznany liryk Tadeusza Sobolewskiego, popełniony w trakcie pisania polemiki z tekstem Heleny Datner i Agnieszki Graff, które wcześniej Krzysztof Varga nazwał „komisarzami ludowymi od spraw kultury”)

A przecież

i w tamtym wspaniałym, okrutnym
dokumencie, gdzie nie ma pojednania
i syn domniemanego mordercy
grozi ekipie psem, istotny jest wyraz
twarzy chłopów - kamera wychwytuje
poczucie kolektywnej winy
w twarzach polskich
sąsiadów

i jest to przejmujące.

[źródło: http://wyborcza.pl/1,75475,14947235,_Ida__i__antysemickie_klisze___Sobolewski_polemizuje.html#ixzz2kdRbvnKz]

Tak sobie myślę, że Tadeusz Sobolewski jako liryk (stanowczo nie jako krytyk literacki czy filmowy) ma duży potecjał... Który zresztą regularnie wykorzystuje i jest to zwykle "przejmujące" ;))

sobota, 16 listopada 2013

Pisuar z bluszczem

albo Noc poetów...


...poemat Bohdana Zadury, traktujący luźno o mającej taką właśnie nazwę imprezie, która obyła się w 1996 roku podczas festiwalu Warszawa Pisarzy. Książeczka (broszura?) będąca w moim posiadaniu, została wydana przez Centrum Sztuki - Teatr Dramatyczny w Legnicy w nakładzie dziewięćdziesięciu dziewięciu plus siedemnaście egzemplarzy przy okazji festiwalu literackiego o nazwie fort legnica '98. Organizatorką Warszawy pisarzy była Beta Chmiel (kto jeszcze pamięta redagowane przez nią pismo Ex Libris?) i to właśnie jej poemat jest zadedykowany.

Przypomniałem sobie o tej książeczce (broszurze?) Zadury pod wpływem bloga Sławoja Dubiela i zamieszczonego tam posta zatytułowanego Górnopłuk. No bo, jak się tego należało domyślać, okładkowa fotografia jest mojego autorstwa, a zrobiłem ją (jak mi się wydaje) w siedzibie nieistniejącego już miesięcznika XL, z którym wtedy luźno współpracowałem. Do pomysłu wydania tekstu Zadury nie odniosłem się wówczas z entuzjazmem (a i teraz dość szybko zrezygnowałem z lektury) i właściwie na odczepkę dałem to zdjęcie, licząc po cichu, że zostanie odrzucone. Nic podobnego, autor Nocy poetów wykazał się poczuciem humoru i też dystansem względem własnej osoby, a widoczny na skanie "efekt ksera" jest (był) całkowicie zamierzony przez wydawcę, bowiem przy pomocy kserokopiarki właśnie Artur Burszta (pomysłodawca i szef fortu legnica) okołofestiwalowe wydawnictwa wówczas produkował. 

Przekopałem wczoraj swoje archiwum (przy okazji, proces starzenia się plastikowych odbitek jest nieubłagany, co dotyczy też kserograficznych kopii, więc za kilkanaście/kilkadziesiąt lat książeczki/broszury wydawane w Legnicy w serii Barbarzyńcy i nie, będą zawierać puste strony, co mnie jakoś tam cieszy...) ale na okładkową fotografię nie natrafiłem. Z tego co pamiętam, zdjęcie szło w kierunku modernistycznej estetyki czarno-białej fotografii, skala tonalna była szeroka, a kontrasty głębokie, słowem F64 i ani kroku wstecz. Powinienem teraz odnaleźć ten negatyw, porządnie go zeskanować, opracować i powyższe udowodnić, czego jednak jakoś nie chce mi się robić...

Marek Szyryk komentując zdjęcie Dubiela napisał (pisownia oryginalna): Sławoju-walnąłeś Hommage to Edward Weston? - i pomyślałem sobie, że taki właśnie odbiór fotki autora Efektu niedoskonałości ma jednak dość ograniczony i "środowiskowy" czy też klasowy zasięg. Co jakoś potwierdza też przytaczana przeze mnie tabela Orientacja estetyczna drobnomieszczaństwa z książki Pierre'a Bourdieu Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia. 

Słynne zdjęcie kibla z okładki Beaggars Banquet Rolling Stonesów (widać na nim tylko fragment deski klozetowej i dolnopłuka oraz toaletowe inskrypcje na ścianie - a wśród nich tytuły piosenek i nazwę bendu), które nie było żadnym tam homidżem dla Westona czy Duchampa, przez szefów wytwórni płytowej zostało odebrane jako mocno skandalizujące, w efekcie czego płytę sprzedawano w białym, "neutralnym" opakowaniu...

Aha, bluszcz widoczny na fotografii to żywa roślina, żaden plastik.

Książka choć mało czytana, na skanie wygląda na dość zużytą... Być może to efekt trudnego sąsiedztwa innych poetyckich tomów na moim regale ;))

piątek, 15 listopada 2013

ŚWIAT BEZ SZTUKI? (2)


Pabianice, ul. Armii Krajowej, 18.10.2013

Ten sam bohater i cytat o identycznej treści, co w Zabrzu-Rokitnicy. Jednak widoczny na zdjęciu mural, poświęcony jest także osobie Sebastiana Okrojka, który - jak wygooglowałem - był bramkarzem pabianickiego trzecioligowego klubu o nazwie Husaria FC (co w lokalnej prasie wzbudziło pewne kontrowersje - chodziło o zestawienie w tym malowidle piłkarza i błogosławionego). 

Świat bez sztuki naraża się na to, że będzie światem zamkniętym na miłość (zdanie zaczerpnięte z Homilii dla artystów - Bruksela 20 maja 1985), Husaria FC, ulica Armii Krajowej w Pabianicach i blik papieskiego sygnetu... 

Bez sztuki to wszystko faktycznie nie ma sensu.

czwartek, 14 listopada 2013

dom

Grzegorz Kwiatkowski

dom

przy zielonej rzece dom
z czerwonej cegły
a za domem pastwiska
i poligon i łuski

w słoiku na szafie
trzymała kamienie żółciowe
i używała tanich perfum
"Pani Walewska"

kiedy zachorowała
sikała do kubka
i piła swoje siki
to miało zabić raka
który w niej mieszkał

pam pam pam pam
babciu daj mi na kolę
dziadek jadł margarynę
a ja jadłem masło

przez ramię patrzy matka:
ty skurwysynu
to była moja matka
nie pisz tak
o mojej matce

więc zaczynam od nowa:

przy zielonej rzece dom
w którym nie piło się moczu
i nigdy nie brakowało masła

[wiersz skopiowałem z tomu: Grzegorz Kwiatkowski Przeprawa, Biblioteka debiutów, Zeszyty Poetyckie 2008, str. 20]

środa, 13 listopada 2013

Limanka

Łódź (Limanka), ul. Wrocławska, 18.10.2013

Dlaczego miałbym nie być zadowolony z tego kadru?
W środę, 13 listopada 2013 roku?

wtorek, 12 listopada 2013

Cytat na wtorek po

Najszlachetniejszą ze wszystkich wojen jest wojna z dzikimi, choć zarazem jest też wojna najstraszniejszą i nieludzką. Cała cywilizowana ludzkość ma dług wdzięczności wobec nieokrzesanego, nieustraszonego osadnika, który wypiera z ziemi dzikich. Amerykanin i Indianin, Bur i Zulus, Kozak i Tatar, Nowozelandczyk i Maorys, w każdym z tych przypadków zwycięzca - którego czyny mogą być straszliwe - kładzie głębokie fundamenty dla przyszłych pokoleń silnych ludzi. Konsekwencje walki o ziemię między cywilizowanymi narodami zdają się przy tym nieistotne. Patrząc z perspektywy wieków, to tylko kwestia chwili, czy Lotaryngia należy do Francji, czy do Niemiec, czy miasta północnego Adriatyku składają hołd austriackiemu cesarzowi czy królowi Włoch, ale nie sposób oszacować, jak wielkie znaczenie ma to, że Ameryka, Australia i Syberia wyślizgnęły się z rąk rdzennych czerwonych, czarnych i żółtych właścicieli i stały się dziedzictwem dominujących ras świata.

[Theodore Roosevelt, The Winning of the West, t. 1, Lincoln, NE 1995, s. 63]

Ten cytat z pracy Theodore Roosevelta Zdobycie Zachodu, przytaczany w książce Davida Olusoga i Caspera W. Erichsena Zbrodnie Kajzera (tytuł angielski Kaiser's Holocaust), przypomniał mi sie jakoś po oglądnięciu relacji z wczorajszych wyczynów "patriotów" w Warszawie...