Zawartość książki Pozdrowienia z Auschwitz jest
wstrząsająca! Tworząc to wydawnictwo Paweł Szypulski dokonał prostego zabiegu.
Z kolekcjonowanych pocztówek z wizerunkami Muzeum w Oświęcimiu sporządził
album, w którym zreprodukowane zostały zarówno ich awersy i rewersy. Łatwo się można domyślić, że treść korespondencji często pozostaje tutaj w kontrapunkcie czy dysonansie
do tego, co widać na drugiej stronie kartki pocztowej (np. „Transport gorących
pozdrowień z Oświęcimia z szumem letniego wiatru zasyła siostra Cześka”).
Jednak oprócz współczesnych, powojennych zdjęć z terenu Auschwitz I i Auschwitz
II (także wnętrza komory gazowej w kolorze), mamy tu też fotografie wykonane w
czasie, gdy fabryka śmierci funkcjonowała na pełnych obrotach. Tak więc do
produkcji pocztówek wykorzystano np. zdjęcia przedstawiające krematoria
(właściwie były to kompleksy naziemno-podziemne, mieszczące rozbieralnie,
komory gazowe i sale pieców do spopielania zwłok zagazowanych ludzi) używane do
mordowania Żydów, których przywożono tu z różnych stron Europy.
Proceder wytwarzania
muzealnych pamiątek w postaci m.in. kart pocztowych jest zjawiskiem powszechnym
i zrozumiałym. Jednak w przypadku miejsca takiego jak Oświęcim, gdzie w obozie
Auchwitz II (Brzezinka) znajdowały się najbardziej efektywnie działające
instalacje Zagłady, pamiątkowe przedmioty powinny być produkowane z dużym
wyczuciem. Może nawet warto byłoby zrezygnować z ich wytwarzania? Bo jak
zareagować na pocztówkę, która kończy album Pawła Szypulskiego, a widać na niej
wg. opisu na rewersie „Palenie ciał na stosach” … Reprodukowane tutaj zdjęcie
zostało wykonane przemyconym aparatem w połowie 1944 roku dzięki akcji członków
Sonderkommando, w czasie gdy do Birkenau przyjeżdżały transporty Żydów
węgierskich, a krematoria nie nadążały ze spalaniem ciał (w przeciągu 3
miesięcy zagazowano 325-330 tys. osób). Autorem zarejestrowanych wówczas 4
kadrów (aparat fotograficzny z częściowo naświetlonym filmem znaleziono
prawdopodobnie w bagażach ludzi z transportu) był grecki Żyd o imieniu Alex i o
niezidentyfikowanym nazwisku, który nie przeżył Auschwitz.
Przemycona na zewnątrz przez
obozową organizację podziemną klisza, dotarła we wrześniu 1944 roku do Ruchu
Oporu w Krakowie. Rok później w tygodniku Przekrój (nr 14 z 15 lipca 1945) w
artykule zatytułowanym Aktion Höss,
który poświęcony był eksterminacji Żydów węgierskich, reprodukowano 2 zdjęcia z
tego zestawu - w tym właśnie omawianą fotografię. Jak można wnioskować z nadruku
na rewersie, pocztówka została wyprodukowana w listopadzie 1952 roku w
nakładzie 32 tys. sztuk, czyli całkiem sporym (dla porównania edycja świetnego
albumu Pawła Szypulskiego, o którym tu teraz mówimy, to… 300 egzemplarzy),
jednak w przeciwieństwie do publikacji Przekroju, narodowość mordowanych osób nie została
określona.
Powyższy wpis i album Pozdrowienia z Auschwitz dedykuję
wszystkim uczniom, gimnazjalistom, licealistom, studentom, magistrom, doktorom
(również habilitowanym) oraz profesorom licznych w naszym kraju Wydziałów
Skurwysynistyki Stosowanej, którzy na rozmaitych forach internetowych (zwykle
anonimowo) piszą, że „mamy już w Oświęcimiu-Brzezince gotowy ośrodek do
przyjęcia imigrantów w Polsce”, „że wystarczy wyremontować komory gazowe i kreamtoria”, etc.