Tomas Tranströmer
PORANNE PTAKI
Budzę samochód
z szybą pobieloną pyłkiem.
Zakładam okulary słoneczne.
Ptasi śpiew ciemnieje.
Tymczasem ktoś inny kupuje gazetę
na dworcu kolejowym
gdzie wielki wagon towarowy
czerwony od rdzy
mieni się w słońcu.
Nie ma tu miejsca na próżnię.
Przez wiosenne ciepło ciągnie chłodny korytarz
którym ktoś spiesznie nadchodzi
i powiada, że oczernili go
przed samym zarządem.
Przez tylne drzwi w krajobrazie
wlatuje sroka
czarna i biała. Ptak bogini Hel.
A kos śmiga wzdłuż i wszerz
zaczerniając w szkic węglem wszystko
prócz bielizny na sznurze:
chór Palestriny.
Nie ma tu miejsca na próżnię.
To niesłychane poczuć, jak rośnie mój wiersz
gdy mnie ubywa.
Rośnie, zajmuje moje miejsce.
Wypiera mnie.
Wypycha mnie z gniazda.
Wiersz jest gotowy.
[wiersz z tomu: Tomas Tranströmer Wiersze i proza. 1954-2004 (przełożyli Magdalena Wasilewska-Chmura i Leonard Neuger), Wydawnictwo a5, Kraków, wydanie II poprawione, kwiecień 2017, str. 143-144]
Tak, bliski przyjaciel mojego starego, moglbym Tobie piosenki zapodać o tych naszych relacjach. Ale ludzie i tak gowno by z tego zalapali... jest obserwacja, jest przyjazn - i nie ma obserwacj i przyjazni... jak to na Ziemi.
OdpowiedzUsuńA tu (w Polszcze) wydają mu pisma zebrane i to powtórnie (więc jednak nie w Polszcze).
OdpowiedzUsuńW latach '90 byłem na jego wieczorze w Krakowie, chyba w jakimś teatrze to się odbywało, bo sala była duża i z takimi teatralnymi/kinowymi siedzeniami. Pamiętam wkurzonego mocno Leonarda Neugera, który nie chciał rozmawiać z ludźmi z Oficyny Literackiej, a firma ta wydawała wtedy Tranströmera (może mu nie zapłacili?).
wiesz, to był gościu tez odpowiednio zaplatany, o roznych fazach działalności, dla mnie jednak ktoś ewidentnie wybitny, ale my mało mało czasu mamy na mamie Ziemi... w Polsce zna się go "tendencyjnie", tez z powodu dozowania, dopasowywania do polskich "estetycznych" (nie wspominając o innych) tzw. realiów, ale cos z pewnoscia przemycono, wiec nawet i to COS jest godne/warte uwagi :)
OdpowiedzUsuńTeraz jest w całości, chociaż oczywiście przekład zawsze jest swoistym dopasowaniem do lokalnych dykcji, etc. Czytam tę książkę i raz po raz napotykam na teksty (dla mnie) "nieprzewidywalne"... Co cieszy i otwiera tzw. nowe perspektywy. Także w kwestii myślenia o fotografii, znaczeń jakie się w przypadku tego medium generuje.
OdpowiedzUsuńDobrze, Bracie, o tym piszesz, bo zostajawiac "możliwość", horyzonlanie. Zreszta sam jesteś kims, kto ma kompetencje, rodzaj estetycznej trasy, żeby tu zabierac glos, Thanks!
OdpowiedzUsuńhttp://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/cykle/iwona-iwon/
OdpowiedzUsuń