środa, 12 listopada 2025

Przede wszystkim słabnąca pamięć krótkotrwała

Pouczająca lektura. Berlińskie zapiski Maxa Frischa to diariusz (podany cztelnikom we fragmentach) pisany bez ściemy. Żadnych prób autokreacji na nie wiadomo kogo. Żadnego czarowania ewentualnych czytelników, koloryzowania opisywanych sytuacji. Suche  notatki (sprawiające wrażenie wiarygodnych). Kiedy dotarłem do strony 149, gdzie znalazł się postulat opisania Check Point Charlie, wybuchnąłem śmiechem. Ile to razy w swoim dzienniku (prowadzę go od kilku dekad) zapisałem notatkę dotyczącą konieczności sfotografowanie czegoś (lub choćby opisania)... Punkt kontrolny na Friedrichstrasse (była tam granica między strefą okupacyjną amerykańską i sowiecką) nie doczekał się jednak opisu w berlińskim dzienniku. Teraz jest atrakcją turystyczną, kiedyś wyglądał upiornie. Nabrałem ochoty na wcześniejsze dzienniki Maxa Frischa i zawarte wnich słynne kwestionariusze.

3 komentarze:

  1. To notatka o mnie. Kupiłem zaciekawiony resztą.

    Jako, że autor pisał to w czasach niezobowiązujących dopaminowo skłaniam się do stwierdzenia, że możliwą przyczyną nie jest bycie bombardowanym informacją. To nie jest pokrzepiające bo od świata można się jakoś, przynajmniej po części, odizolować. Od osi czasu, nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam "Dzienniki 1946-1949 1966-1971". Bardzo ciekawe notatki z pobytu w Polsce w 1948 roku.

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.