I jest nim Jerzy Fryderyk
Handel. Kiedy patrzę na barokową scenę operową, a czynię to - było nie było - z
ogromnego dystansu czasowego, przypomina mi ona trochę niemal dziś zapomniany fenomen
Mersey Beat. To z pewnością duże uproszczenie, ale z całego tego Mersey
Sound warte teraz słuchania są jedynie piosenki The Beatles, podobnie jak w
przypadku sceny londyńskiej kawałki The Rolling Stones. Być może pojechałem teraz po bandzie, ale czy naprawdę chcielibyście się katować lokalnymi szlagierami
Faron & The Flamingos, Mark Peters and the Cyclones czy Cass and Cassanovas? I jak długo można wciągać „You really got me” czy „All Day and All of the Night” The Kinks? Nicola Porpora
próbował konkurować z Handlem w Londynie, przy okazji podkradając mu śpiewaczki
i śpiewaków-kastratów, ale mimo popularności oper „Polifemo” oraz „Arianna in
Nasso”, to ten drugi okazał się być zwycięzcą. I to jego utwory są obecnie
powszechnie wykonywane, jakkolwiek odnaleziona niedawno dramma per
musica „Germanico in Germania” to kompozycja wybitna (nagrana w 2018 roku w świetnym wykonaniu Capelli Cracoviensis pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa dla wytwórni Decca). Inna
sprawa, że angielska publiczność znudziła się wtedy operami w stylu włoskim, a
Handel zaczął dostarczać jej oratoria z librettem w języku angielskim. W
kwestii „Polifema” nie wyrobiłem sobie do końca zdania. Słucham uważnie tej
opery teraz po raz trzeci – i co by nie powiedzieć - z przyjemnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.