niedziela, 12 kwietnia 2015

Trzy wiersze Carla Sandburga

którego sobie ostatnio podczytuję. Wydanie PIW-u (słynna "celofanowa seria") z 1971 roku, co zresztą widać na ostatnim skanie.
Bibliteka z Tczewa pozbyła się tego tomu na początku lat osiemdziesiątych.
Państwowy Instytut Wydawniczy jest w stanie likwidacji, a na jego siedzibę przy ulicy Foksal w Warszawie ostrzy sobie zęby Instytut Książki.
Wiersze Carla Sandburga sprzed mniej więcej stu lat, przełożone czterdzieści parę lat temu przez Krzysztofa Mętraka i Michała Sprusińskiego brzmią bardzo aktualnie...





4 komentarze:

  1. Rzec by można: proroctwo...
    Nie znałem, ale jak poznałem - to non stop o tym myślę. Od rana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba leży w ludzkiej naturze. Istota sytuacji się nie zmienia, tylko moc kontrastu bywa niekiedy mniejsza, niekiedy większa.
    Mnie najbardziej poruszył "Płot". Tu gdzie mieszkam płoty sięgają wyżej ramion, a czasem i głowy; dziesięć kilometrów dalej, za Nysą, płotów praktycznie nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  4. W Danii też nie ma...
    Ale natura ludzka nie jest wytłumaczeniem... To wszystko nie dzieje się po prostu. To są procesy, na które mamy wpływ.

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.