KINDERBAL W NETANYI
W kacie sali siedzi pobożna dziewczynka. Sukienka w białe kwiatki do połowy łydek, białe pończochy, czarne płaskie lakierki. Dźwiga ciężar dwunastu lat i niewidocznych piersi. Jej rówieśniczki, lolitki, tańczą w rytmie maszyn udających instrumenty muzyczne, w zmieniających się z szybkością błyskawicy kolorowych światłach. Kręcą bioderkami. Buzie bez wyrazu. Są cool. Wśród nich chłopczyk w białej, całkowicie rozpiętej koszuli.
W innym kacie sali, z grubą filozoficzną książką w twardej zielonej okładce (Szestow: Anthology) na pudełku, siedzi stara dziewczynka, bezbożna od prawie pięćdziesięciu lat. W długiej sukni w kolorze bladego bakłażanu, opalona na pomarszczony brąz, z gołymi ramionami.
Za chwilę odłoży książką i wyjdzie z drinkiem i papierosem przed hotel. Noc jest ciepła. Gwiaździsta. W dole szumi morze. Stara dziewczynka wyje cichutko do niewidocznego po tej stronie księżyca.
Biała półciężarówka zatrzymuje się przed hotelem. Mała pobożna dziewczynka wychodzi zza obrotowych drzwi, i drobnym spokojnym kroczkiem podchodzi do auta. Rodzice, lub starsze rodzeństwo odwożą ją do domu.
Stara dziewczynka zabiera swoje lalki i szmatki (Szestow: Anthology, ciężki klucz i papierosy) i odjeżdża szabasową windą do swojego pokoju.
[Z książki: Janina Katz, Pisane po polsku, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt 2008, s. 21-22]
Kiedyś czytałem świetny wywiad z Janina Katz przeprowadzony przez Katarzynę Bielas. Byłem pod wrażeniem jej historii. Wiem, że zaczęła pisać dopiero po 50-tce. Nigdy nie czytałem jej wierszy ani prozy. Jak widać to duży błąd.
OdpowiedzUsuń