Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Austeria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Austeria. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 marca 2021

(Cztery marzenia)

Wybrany na dzisiejszy wieczór wiersz Janiny Katz, najciekawszej powojennej polskiej poetki, pochodzi z tomu Zabawa w chowanego (Austeria, 2013).

wtorek, 16 lutego 2021

R.I.P. Irit Amiel (1931-2021)

[Irit Amiel, urodzona w Częstochowie jako Irena Librowicz, ocalała z Zagłady. Skan wiersza pochodzi z książki Spóźniona/Delayed, opublikowanej w 2016 roku w Wydawnictwie Austeria.]

środa, 3 lutego 2021

(rozpocznij nawigację: idź prosto do celu)

Dariusz Pado przysłał mi swoją najnowszą książkę Urne, wydaną przez Austerię. To może dwa teksty z tego wydawnictwa, wiersz Rumcajs (autoportret) i fragment poematu Róża. Uważnej lektury!

środa, 2 września 2020

(Samolot. Wrak.)

[Wiersz Janiny Katz z książki Zabawa w chowanego, wydanej w 2013 roku przez Austerię. Często wracam do tego tomu, chociaż początkowo te napisane po polsku teksty wydawały mi się być gorsze wierszy duńskich (które znam z przekładów Bogusławy Sochańskiej). Całkiem niesłusznie. Zabawa w chowanego to wydawnictwo wybitne! Ciekawe, kiedy dostrzeże je (książkę oraz autorkę) nasza kulawa krytyka literacka? Pytanie retoryczne...]

środa, 12 sierpnia 2020

(Drzazga w oku Boga)

Janina Katz


Z IZRAELA

Jest wieczór. Ale niezbyt późny.
Idź się przejść, mówię. Może
znajdziesz szczęście.

Wychodzę. Znajduję.
Jest ciężkie. Nie 
do uniesienia.

Słyszę trąbki
ochrypłe z zachwytu.

Leżę przygnieciona szczęściem
na ziemi moich przodków.

Kolebce wszystkich nieszczęść.


NAWRÓCENIE

Dziewczynka zawiera ślub.
Z Chrystusem, Najświętszą Panienką
i Siostrą Teresą. Hiszpańską przechrztą
od Dzieciątka Jezus.

Przechrzty! Same przechrzty!

Dziewczynka rzuca w tłum
serce przebite strzałą.

Ach! Ten zapach krwi.
Te perfumy śmierci.

Nad tłumem biały krążek.
Przerobiona maca.
Monstrancja. Słoneczko
z mąki. 
Krew i ciało 
przechrzty.


OJCIEC

Ciągle za nim tęsknię.
Tyle dziesiątków lat.

Był piękny i zdrowy,
ale umarł młodo.
Kochał mnie do końca.
Teraz ja go kocham.

Mój ojciec.
Prawnuk Abrahama.

Drzazga 
w oku Boga.

[Z napisanej po polsku książki Zabawa w chowanego, którą w 2013 roku opublikowało Wydawnictwo Austeria]



czwartek, 9 stycznia 2020

(Marek, Perła, Gabriel, Jona)

Irit Amiel


MAREK

Nad brzegiem szafirowego morza
okrakiem na białym obłoku
wrócił do mnie kiedyś
mój mały kuzyn Marek
i zapytał:
- Czemu tak szybko 
zapomniałaś ten dzień
w dużym getcie
tego ostatniego lata
kiedy to po raz pierwszy
pokazaliśmy sobie nawzajem?

I czemu ja jestem chudy i spalony
a ty stara wypasiona i ocalona?


PERŁA

Spotkałam ją na lekcji gimnastyki.
Mówiła, że od wielu lat bolą ją nogi
od czasu tamtej sześcioletniej wojny
- Nie wiedziałam, że ty też tam byłaś - powiedziałam
- Tak - odpowiedziała - ale ja miałam szczęście,
bardzo lekko to przeżyłam, nigdy nie głodowałam.
Tylko leżałam trzy lata po ciemku
pod łóżkiem
ze zgiętymi kolanami jak noworodek
I tam wsuwano mi kartofle i wodę.

Dlatego teraz mam trudności z chodzeniem.
I jeszcze raz powtórzyła - ja miałam szczęście.
Bardzo lekko to przeżyłam.


GABRIEL

Wczoraj na Dizengoff Center spotkałam
ostatniego żyjącego na świecie człowieka,
który uszedł cało z Sonderkommando
z Treblinki na czas.
Szedł z wózkiem opromienionym
uśmiechem swego pierwszego prawnuka.
a ja myślałam o tych wózkach co
kiedyś dawno ciągnął tam.
Nadal przystojny silny i opalony
uśmiechał się do mnie radośnie,
jak wtedy gdy wrócił i mówił:
mogłem ci przynieść garść brylantów
ale wolałem przyjść do ciebie
goły i czysty jak łza.


JONA

Gdy zmarł w Tel Awiwie na AIDS
sześćdziesięcioletni emeryt Jona
nikt nie podejrzewał że kiedyś
u schyłku sześcioletniej wojny
Jona wyszedł z szafy w sukience
z dwoma warkoczykami blond
i sam już nie wiedział czy
jest chłopcem czy dziewczynką

Jona ostrzygł się na jeża
nauczył się sikać na stojąco
poszedł na dziwki i wrócił
zrozpaczony
Potem ze zduszonym gardłem
zszedł z okrętu w Ziemi Obiecanej
i wszedł do szafy gdzie pozostał
do końca nie widząc już nigdy
promyka słońca


[Wiersze Irit Amiel (urodzonej w 1931 roku w Częstochowie jako Irena Librowicz) w przekładzie Marka Kazmierskiego przepisałem z książki: Irit Amiel, Spóźniona | Delayed, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt 2016, s. 46, 72, 78, 86.]




piątek, 3 stycznia 2020

Synagoga w Kowarach

[Kowary, ul. Poprzeczna 6,  29.12.2019]


Różne źródła podają informacje, że była to synagoga czy też do modlitwy, jakkolwiek budynek nie jest orientowany... Nie udało mi się też znaleźć żadnych zdjęć obiektu sprzed wojny. Ciągle więc żywię wątpliwości, że pełnił on funkcję sakralną przed Kristallnacht.

Czytałem dzisiaj rano tom siedem+siedem+siedem Dariusza Pado i na s. 63 znalazłem taki wiersz:


Dariusz Pado

Feldpost

dom boży i rzeźnię można zrównać z ziemią w jedno,
kiedy spędzasz do ich wnętrza bydło i podkładasz ogień.

on trawi wszelką różnicę. inność zamkniętą w gatunku
mięsa. uciekające musiano wrzucać do środka oknami.

wkrótce sprawdzisz sam jak to działa w praktyce.

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

PARĘ SŁÓW W MATCZYNYM JĘZYKU

 


Ta książka to rewelacja! Antologia poetek żydowskich piszących w jidysz, którą opracowały: Joanna Lisek, Karolina Szymaniak i Bella Szwarcman-Czarnota. W przekładzie tej ostatniej błyskotliwa Irena Klepfisz, o której twórczości - wstyd przyznać - nie miałem bladego pojęcia...

czwartek, 28 marca 2019

(Sukienka w białe kwiatki do połowy łydek, białe pończochy, czarne płaskie lakierki)

Janina Katz

KINDERBAL W NETANYI

W kacie sali siedzi pobożna dziewczynka. Sukienka w białe kwiatki do połowy łydek, białe pończochy, czarne płaskie lakierki. Dźwiga ciężar dwunastu lat i niewidocznych piersi. Jej rówieśniczki, lolitki, tańczą w rytmie maszyn udających instrumenty muzyczne, w zmieniających się z szybkością błyskawicy kolorowych światłach. Kręcą bioderkami. Buzie bez wyrazu. Są cool. Wśród nich chłopczyk w białej, całkowicie rozpiętej koszuli.
     W innym kacie sali, z grubą filozoficzną książką w twardej zielonej okładce (Szestow: Anthology) na pudełku, siedzi stara dziewczynka, bezbożna od prawie pięćdziesięciu lat. W długiej sukni w kolorze bladego bakłażanu, opalona na pomarszczony brąz, z gołymi ramionami.
     Za chwilę odłoży książką i wyjdzie z drinkiem i papierosem przed hotel. Noc jest ciepła. Gwiaździsta. W dole szumi morze. Stara dziewczynka wyje cichutko do niewidocznego po tej stronie księżyca.
     Biała półciężarówka zatrzymuje się przed hotelem. Mała pobożna dziewczynka wychodzi zza obrotowych drzwi, i drobnym spokojnym kroczkiem podchodzi do auta. Rodzice, lub starsze rodzeństwo odwożą ją do domu.
     Stara dziewczynka zabiera swoje lalki i szmatki (Szestow: Anthology, ciężki klucz i papierosy) i odjeżdża szabasową windą do swojego pokoju.


[Z książki: Janina Katz, Pisane po polsku, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt 2008, s. 21-22]

niedziela, 7 października 2018

(Owoc jest niepodzielny)

Janina Katz


DROGI 

   Jadę drogą Północnego Bażanta, potem Drogą 
Południowego Bażanta.
Mijam Drogę Matyldy, Drogę Magnolii i Drogę
Królowej. Mijam szary szpital i zielony cmentarz,
obydwa pod wezwaniem Góry Fryderyka. To nie
poezja, to jedna z brzydszych dzielnic Kopenhagi.
     Wszystkie Drogi prowadzą na cmentarz, gdzie
pod różami leży moja Matka.


OWOC

Ten mały, ciemnopomarańczowy owoc
obieram nieudolnie, jak jabłko.
A głowa pęka mi od miłości.
Sok ścieka z palców.
Owoc jest niepodzielny. Cały w sobie,
jak przerośnięta śliwka. Bez pestki.
Pochodzi gdzieś z Turcji.
Nie gasi pragnienia.
Moja miłość ma krótkie imię.
Dwie słodkoczarne sylaby
z biblijnym rodowodem.
W uśmiechu odsłania ostre białe zęby
i grzeszną niewinność. Zalewa nas fala 
plemiennej czułości.
Matka pożądania.


W ZIEMI OBIECANEJ

Zachodzące słońce. Pochmurna pomarańcza. Nadąsany owoc dojrzałego granatu.
   Co ja robię w tym kraju, który wszystkie zwycięstwa zamienia w krwawe klęski. 
Dzieci poszarpane w strzępy na ulicach. Ociężali starcy, którzy znają głodową 
śmierć, schylają się nad dziećmi. Nad buziami nie do rozpoznania. 
     Odmawiają, kadysz za kadyszem. Wierzą w Boga. Nie wierzą w Boga. ale to 
ciągle ten sam niepojęty Bóg.
     Nie wolno im przeklinać życia. Przeklinają sprawców śmierci.
     Co wieczór to samo zachodzące słońce: pochmurna pomarańcza, nadąsany 
owoc dojrzałego granatu. Co wieczór ten sam krwawy kadysz nieba.


[Wiersze z książki: Janina Katz, Pisane po polsku, Austeria, Kraków-Budapeszt 2008, s. 7, 20, 42. Janina Katz zmarła w roku 2013, a ten poruszający tom ciągle można kupić w Krakowie, w księgarni Wydawnictwa Austeria (ul. Józefa 38), która mieści się na parterze Synagogi Wysokiej na Kazimierzu. Janina Katz tłumaczyła też na duński wiersze Grzegorza Wróblewskiego (zawarte w tomie Siesta på Nørrebro z 1994 roku), o czym nie wspomniano jednak w notce biograficznej, jaka umieszczona jest na skrzydełku książki.]