poniedziałek, 30 czerwca 2025

Co będą jeść Albańczycy?

Przy okazji niedawnej awantury na granicy polsko-niemieckiej, która dotyczyła próby zablokowania powrotu afgańskich uchodźców na stronę polską, przypomniał mi się ten fragment Kopenhagi Grzegorza Wróblewskiego. Język debaty publicznej, język tekstów prasowych na temat imigrantów jest specyficzny (eufemizm), jakkolwiek sytuacja uciekinierów z Kosowa przytoczona przez Wróblewskiego to zupełnie inne klocki, niż "obywatelskie" przygraniczne patrole tworzone przez  neofaszystów Bąkiewicza (i ochoczo filmowane przez prorosyską stację TV Republika). Autor Kopenhagi świetnie wyczuł te językowe niuanse, przytaczając głos z duńskiej debaty na temat uchodźców. Tak w ogóle, wspomniana książka to ważny antropologiczny zapis, który niestety nie miał szczęścia do komentatorów, czy też, za przeproszeniem, krytyków literackich. Książka ukazała się po raz pierwszy w 2000 roku w niszowym wydawnictwie Kartek, potem dziesięć lat później szkic/zapis pojawił się w tomie Pomyłka Marcina Lutra, opublikowanym przez Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, wreszcie po trzech latach nastąpiło dwujęzyczne polsko-angielskie wydanie w amerykańskiej oficynie Zephyr Press (przekład Piotra Gwiazdy). No więc, trochę egzemplarzy szkicu Wróblewskiego poszło w obieg... Zajrzałem do tego tomu ponownie po dobrych klku latach i widzę, że wszystko jest tam na swoim miejscu. Dobrze się czyta te zapisy, większość obserwacji się nie zdezaktualizowała, co dobrze świadczy o słuchu autora. Mam taką prywatną hipotezę, że  bogata w treść Kopenhaga nieco paradoksalnie jest też swoistą zapowiedzią przyszłych asemicznych akcji Wróblewskiego.
[okładka w górnym rzędzie po prawej stronie reprezentuje duńskie wydanie z 2001 roku]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.