wtorek, 19 kwietnia 2011

Oxygenerator versus utleniacz?


Elżbieta Janicka/Wojciech Wilczyk, „Nowe Miasto”, Plac Grzybowski/ul. Próżna, 18.03.2011

Nie jestem jakimś specjalnym fanem działań Joanny Rajkowskiej, ale w przypadku „Dotleniacza” muszę odszczekać. Forma oraz idea tej sadzawki, wyposażonej w zestaw urządzeń do ozonizacji wody i wytwarzania mgły, to Himalaje małej architektury w porównaniu do obecnej aranżacji Placu Grzybowskiego. Granitowa i toporna oprawa małego oczka wodnego z miniwodospadem i wodotryskami, nasuwać może skojarzenia z… memorialem obozu zagłady w Bełżcu. I o ile analogie te wydają się konweniować z charakterem miejsca, które znajdowało się na terenie tzw. „małego getta” (dzisiaj wypada 68 rocznica Powstania w warszawskim gettcie), to jednak projekt pracowni Pleneria s.c., nie wytrzymuje porównania z pełną finezji i polotu akcją Rajkowskiej.
A gdyby tak pójść na całość i w roli edukacyjnego przykładu przywołać działania np. duńskiej pracowni SLA Architects (więcej o ich projektach będzie można przeczytać w majowej edycji A&B) i ich realizacji w przestrzeni publicznej, takich jak choćby Sønder Boulevard czy The City Dune / SEB Bank (obie w Kopenhadze). No prawdziwe KO dla Plenerii s.c., a szczególnie tego, co można obecnie zobaczyć na Grzybowskim.
Ilustrujące ten post zdjęcie, zrobiliśmy z 15 piętra budynku przy ulicy Grzybowskiej 5. Widoczna na fotografii zabudowa ulicy Próżnej nie postoi zapewne już zbyt długo i ten kawałek przedwojennej Warszawy, zastąpiony zostanie architekturą równie toporną (obym się tu pomylił), jak aranżacja pobliskiego placu.

-----
Joanna Rajkowska „Dotleniacz” (2006-2007), Plac Grzybowski, Warszawa
Kurator: Kaja Pawełek
Koordynacja: Rafał Żurek
Architekci: Lech Mill, Maciej Walczyna
Inżynier: Piotr Kowalski
Specjalista od ozonatorów i zamgławiaczy: Roman Mrugałło
Realizacja: Zielony Horyzont, Garden Service, Firestone Pond Liner, Toro, Dom-Wit Ogrody, Grima Projekt, Związek Szkółkarzy Polskich, www.roslinywodne.pl, J.J.Majchrzak Ogrodnictwo, Magnolia

niedziela, 17 kwietnia 2011

WIELKANOCNY FESTYN OBRZĘDÓW I TRADYCJI


Albo „tradycji i obrzędów” (nie jestem pewien kolejności?), zobaczony przez mnie dzisiaj na Placu Wolnica na krakowskim Kazimierzu, czyli w samym centrum dawnej dzielnicy żydowskiej… Konferansjer ubrany w szaty przypominające strój szlachecki (?) czy może raczej krakowski mieszczański (cechowy?), mówił przez mikrofon, że „tym co wyróżnia nas w całej Europie, są tradycje wielkanocne właśnie”, a w tychże obrządkach „zdecydowanie przoduje Małopolska, mająca np. unikatowy lokalny święto pucheroków”.
Oczywiście to fajnie, że się tak „zdecydowanie” wyróżniamy ;)
Na placu pełno było straganów z wielkanocnymi palmami, a ja zacząłem się zastanawiać, jak długa jest tradycja tego festynu w tymże miejscu, bo jakoś nie pamiętam wcześniejszych edycji… (czy ich po prostu nie zauważyłem?). Biorąc jednak pod uwagę przedwojenny status Kazimierza, tak jak go np. opisują bohaterowie wywiadów zrobionych przez Ann Pordes w książce „Ich miasto”, tradycja to całkiem świeża.
Owszem, w północno-wschodnim rogu wspomnianego placu znajduje gotycki kościół pw. Bożego Ciała (też skądinąd nieźle), natomiast przy ulicy Bocheńskiej - wychodzącej z rogu południowo-wschodniego - mamy Bejt ha-midrasz Szejrit Bne Emuna (hebr. Pozostałe Dzieci Wiary), nieco dalej w podwórku przy Trynitarskiej dom modlitwy Hany i Abrahama Lednitzerów, trochę dalej przy Bożego Ciała Bejt ha-midrasz Hewra T’hilim (hebr. Bractwa Psalmowego) itd., itd., itd. „Tradycja”…
A w głównej sali modlitwy bóżnicy Szejrit Bne Emuna, zaprojektowanej przez Henryka Lamensdorfa (także autora m.in. projektu siedziby Gminy Wyznaniowej Izraelickiej przy ulicy Krakowskiej 41 – będącej też zachodnią pierzeją Placu Wolnica), w styczniu 1980 roku miałem… studniówkę. Budynkiem tym administrowało wówczas - jak mi się zdaje - krakowskie MPK, a ponieważ ojciec jednego z kolegów był w tej firmie wicedyrektorem, więc z wynajęciem pomieszczenia nie było problemów. Studniówka, jak to studniówka, syf, debilizm i totalne pijaństwo, nie mniej jednak wygląd sali, w której odbywała się impreza, zwrócił moją uwagę swym „dziwnym” - tak to wtedy odbierałem, nie mając pojęcia o wcześniejszym przeznaczeniu obiektu – wyglądem. Patrzyłem na te półkoliście zakończone okna i zadawałem sobie pytanie, o co tu właściwie chodzi, co jest w tym miejscu grane? No i podczas pracy nad „Niewinnym okiem”, tzn. już na etapie zbierania informacji o dawnych synagogach, znalazłem bardzo proste wyjaśnienie…

Kraków,  Bejt ha-midrasz Szejrit Bne Emuna 25.09.2008 (w widocznej na zdjęciu wnęce po lewej stronie, od roku stoi już budynek mieszkalny)

piątek, 15 kwietnia 2011

Warszawa, Starbucks, róg Solidarności i Jana Pawła II


Od siódmej rano robiliśmy zdjęcia z tarasu pracowni Henryka Stażewskiego przy Solidarności 64 (w tym miejscu POZIĘKOWANIA dla Aleksandry Ściegiennej i Andrzeja Przywary z Fundacji Galerii Foksal za klucze oraz zaufanie). Widać stamtąd doskonale srebrny wieżowiec przy Placu Bankowym, postawiony na miejscu, wysadzonej przez Niemców w powietrze Synagogi na Tłomackiem. A gdy się przejdzie na drugą stronę tarasowej platformy, można zobaczyć panoramę Nowego (starego) Miasta i szlak ulicy Długiej w stronę Placu Krasińskich (gdzie stała słynna karuzela w czasach powstania w gettcie - obecnie zlokalizowany jest tam pomnik Powstania Warszawskiego...).
Siedzimy w Starbuksie, ponieważ wylazło słońce i mamy teraz klasyczną blachę. Słońce wylazło jednak o godzinę później, niż to zapowiadała prognoza  na new.meteo.pl. I bardzo dobrze, bo wraz ze zmieniającymi się warunkami oświetleniowymi, zrobiliśmy kilka dubli i wariantowych ujęć.
Mniej więcej w okolicach 14:00 new.meteo.pl zapowiada chmury. Może więc, uda się zrobić widok Placu Grzybowskiego w stronę ulicy Próżnej (z 15 piętra wieżowca przy Grzybowskiej 5)? Mamy już jedno takie ujęcie, ale zrobione obiektywem 135mm, a chcielibyśmy je powtórzyć szerszym szkłem (90mm).
Kawa dobra.

środa, 13 kwietnia 2011

Warszawa, ul. Próżna, 07.04.2011

  
Elżbieta Janicka/Wojciech Wilczyk/ Nowe Miasto

I znowu do Warszawy. Po drodze Radom i wernisaż "Niewinnego oka" w tamtejszym CSW. A jutro od rana fotografowanie.
Celujemy w Żelazną i pozostałości po browarze (zanim nie postawią tam jakiegoś "cudnego" apartamentowca, biurowca lub banku).

wtorek, 12 kwietnia 2011

„Utwór o matce i ojczyźnie”, 12 kwietnia o godz. 21.00 w TVP Kultura


Czyli transmisja inscenizacji przedstawienia Teatru Współczesnego w Szczecinie w reżyserii Marcina Libera.  
Ciekawe jak w teatralnej wersji zabrzmi genialny poemat Bożeny Keff?
Dla własnej i dla czytelników przyjemności wklejam poniżej brawurowy epilog tego utworu.

***

Bożena Keff „Utwór o Matce i Ojczyźnie”

EPILOG

Pieśń z przychodni lekarskiej
(rozpoznaj słowa tego domowego śpiewnika)

Narratorka
Siedzę w przychodni, czekam do lekarza
Od rehabilitacji, bo od ciągłego zapisywania na komputerze
Tych grzesznych wierszy mam problemy z kręgosłupem szyjnym,
A obok starsi państwo
Prowadzą ogłuszającą konwersację.

Pani I
Lubię takiego śpiewaka, proszę pani, śpiewa stare kawałki,
Taki szczupaczek, włosy kręcone, jak on się nazywa?
Głos świetny! …jakoś …Grossek?

Pan I
- Taa, włosy kręcone, ciemne he he loczki. Trzeba przyznać,
Ma głos, a kiedy TAKI ma głos, to wie, jak go sprzedać.
Mój siostrzeniec ma lepszy głos, ale w telewizji go pani nie zobaczy!

Pani II
A jakim niby sposobem ktoś miałby zobaczyć Polaka
W polskiej telewizji? A może gazety w Polsce są polskie?
Może Jidyszezeitung?

Pan II
Gazetka koszerna niby wielce demokratyczna i dyktaturą
Niby się brzydzi. A kto jak nie żydowscy bankierzy
Dawali pieniążki Stalinowi? I Hitlerowi także, przestali dopiero…

Pan I
I tu pan się myli! Wcale nie przestali, finansowali go
Do samego końca! Zresztą rzecz powszechnie znana
Że babka Hitlera też była Żydówką. Wiem to z samego Talmudu.
Gdzie zresztą jest wiele napaści na Polskę. Ja prenumeruję Talmud.

Chór pacjentów
Rzecz powszechnie znana, że babka Hitlera też była Żydówka!
   *
Żydzi – Żydy! I Niemcy też Żydzi! I Ruskie żydowskie!

Pani II
Historycy coraz częściej stwierdzają, że w gettcie warszawskim
Wcale nie było głodu ani chorób.
Bawili się tam raczej dobrze, a potem
Ogłosili światu, że ich mordowano!

Pani I
Bo to są zwolennicy hi hi życia.
Lecz tylko własnego, nieprawdaż? Dziś propagują pigułki
Antykoncepcyjne i prezerwatywy…

Pan II
Ależ droga pani! Propaguję, lecz tylko dla innych.
A sami się mnożą. Mówią, że w Polsce antysemityzm bez żydów panuje,
A jakże ma być z Żydami, kiedy się kryją jak krety!

Pani II
Gdyby ich tylu nie było, gdyby nie rządzili nami,
Inaczej by kraj ten wyglądał. Czy nasze emerytury
Byłyby takie śmieszne? Czy byłoby bezrobocie?

Pan I
Świnia drze wór i kwiczy. Kwiczy, że ich podobno podczas wojny
Polacy spalili w stodole,
Że ich prześladowali, wydawali Niemcom.

Pani II
Ja słyszałam od mojego
Wujka, że w wojnę jeden stary Żyd zabił całą polską rodzinę,
Kilkanaście osób, z zemsty za to, że tamci wzięli
Ich srebrne świeczniki. Co zrobili, po to
Żeby je dla tamtych żydków przechować.
Pod nosem Niemców się to działo! Czemu o tym nie piszą gazety!

Chór pacjentów
Bo nie są polskie. Jedni Żydzi Polskę opluwają,
inni dają im za to noble i ordery. Jak Miłoszowi, temu niby poecie,
który tak wielbił pederastów i żydków, i jak tej Szymborskiej!
     *
Żydzi pedały! I
Żydówy lesby, i feministki żydzianki!

Pan I
I teraz ciągle nam gadają
o przepraszaniu żydów, co już zrobił ich prezydent, Stolcman, rzecz wiadoma.
Jakie przepraszanie ich, i niby za co? Może ich przepraszać
Za to, ze Palestyńczyków mordują, gorzej niż ich
Mordowali hitlerowcy i wykańczało Gestapo!

Pani II
Gorsi są od Gestapo i NKWD, które zresztą jest ich wynalazkiem,
Oni nie kto inny powinni przepraszać za swoje zdrady,
Za krew na macę, za żydokomunę, za ubecję i za kapitalizm,
Za tych pederastów, którzy nam tutaj
Po mieście przez białych ludzi zbudowanym paradują
Z tyłkami jak pawiany!

Pan II
I niech raz wreszcie przeproszą za umęczenie Jezusa! Chodzę do kościoła.
I widziałem film! Ich prezydent niech przyjdzie na kolanach
Do naszego prezydenta. Niech się czołga do samej Częstochowy.
Niech dziękuje, że ich prochy leżą w naszej ziemi,
Której użyczamy im bez opłat i żadnych procentów!
Lecz niech wypłaci nam odszkodowanie
Wreszcie, bo za dziękuję tu się nic nie kupuje!

Pani II
Niech przepraszają i niech płacą, proszę! Ale niech dziękują także!
Za tysiąclecia naszej tu gościny,
Kiedy się tuczyli jedząc z naszej ziemi, pijąc z naszej rzeki
I nas obdzierając!!! Gdyśmy ich chronili i hojną ręką dawali przywileje,
Kraj był dla nich jak matka!

Chór
Kraj był dla nich jak matka, jak Matka rodzona.
I matce należy się renta!
   *
Widzew żydy!!! Legia żydzi!!! I Po-lo-nia żyd-ki!!!

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Poemat dla dorosłych


Po ostatniej fotograficznej sesji do „Nowego Miasta”, przypomniał mi się „Poemat dla dorosłych” Adama Ważyka i jego pierwsza część. To ciekawe, że w tym – jak to się zwykle o nim pisze – „odwilżowym” czy „rozrachunkowym” utworze, introdukcja ma za swój temat bardzo, bardzo konkretną część Warszawy. Co ciekawe, w przypadku interpretacji poematu, wiersz ten jest zwykle pomijany…

***

Kiedy wskoczyłem przez pomyłkę do innego autobusu,
ludzie siedzieli jak zwykle, wracali z pracy.
Autobus pędził ulicą nieznaną,
ulico Świętokrzyska, nie jesteś już Świętokrzyską,
gdzie twoje antykwariaty, księgarnie i uczniacy?
Gdzie jesteście, umarli?
Pamięć po was ginie.

Wtedy autobus stanął
na rozkopanym placyku.
Stary grzbiet czteropiętrowej kamienicy
czekał na wyrok losu.

Wysiadłem na placyku
w robotniczej dzielnicy,
gdzie szare mury srebrzą się od wspomnień.
Ludzie śpieszyli się do domu.
Nie śmiałem ich zapytać, gdzie jestem.
Czy nie tutaj chodziłem w dzieciństwie do apteki?

Wróciłem do domu,
jak człowiek, który poszedł po lekarstwo
i wrócił po dwudziestu latach.
Żona spytała, gdzie byłeś.
Dzieci spytały, gdzie byłeś.
Milczałem spocony jak mysz.

niedziela, 10 kwietnia 2011

„NIEWINNE OKO NIE ISTNIEJE” w Muzeum Sztuki Współczesnej w Radomiu



Wystawę można oglądać już kilku dni w budynku pod adresem Rynek 5/4, natomiast wernisaż będzie miał miejsce 13 kwietnia o godzinie 17:00. Zapraszam.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Warszawa, ul. Chłodna, 16.03.2011


Elżbieta Janicka/Wojciech Wilczyk, Nowe Miasto

I z powrotem ruszamy w tym tygodniu z „Nowym Miastem”.
W tzw. międzyczasie nabyłem szerokokątny obiektyw Schneidera o kapitalnej skądinąd nazwie Super-Angulon, mający ogniskową 90mm. Bo właśnie, brakowało nam ewidentnie szkła pomiędzy 135mm a 75mm. 

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Pocztówka z Kopenhagi



GW i WW na moście łączącym Amager z Christianią. Po obiedzie w fajnej knajpie włoskiej o nazwie Rimini (przy Amagerbrogade), udaliśmy się na tradycyjny spacerek w kierunku baru Woodstock. Z tym,  że dalej nie było już wcale tradycyjnie, ja zaordynowałem sobie zielonego Tuborga, a Grzesiek Coca-Colę. Zresztą w środku było mocno napalone, więc trudno było tam wytrzymać. Idąc w kierunku mieszkania Vilhelma Hammershøia przy Strandgade (taki był początkowy plan, chociaż w końcu ominęliśmy nr 25 oraz 30 i zeszliśmy od razu do metra), przeszliśmy słynną Pusher Street, gdzie nadal – co mnie jednak zaskoczyło - handel życiodajną substancją kwitnie w najlepsze i na dużą skalę.

Vilhelm Hammershøi, White Doors, Open Doors, 1905

czwartek, 31 marca 2011

Warszawa, ul. Grzybowska, 16.03.11


Elżbieta Janicka/Wojciech Wilczyk, Nowe Miasto

No, nie jest źle.
Myślę, że zaraz po moim powrocie z Danii (dzisiaj rano lecę do Kopenhagi na kilka dni) na serio i na ostro ruszymy z blogiem. Bo już jest też co pokazywać.

Z innej beczki. W najnowszej edycji Dwutygodnika można przeczytać świetny tekst Joanny Tokarskiej-Bakir pt. "Historia jako księgowość kreatywna", który jest ostrą i celną polemiką z zamieszczoną w Gazecie Wyborczej recezją "Złotych żniw", autorstwa Pawła Machcewicza. Polecam uwadze.

środa, 30 marca 2011

Warszawa, Plac Grzybowski, 18.03.2011


Elżbieta Janicka/Wojciech Wilczyk, NOWE MIASTO

Wczoraj wywołałem właśnie kolejną partię klisz i dzisiaj zabrałem się za skanowanie. Nie jest źle. Ale przynajmniej jeszcze raz musimy wrócić w to miejsce. W inne zresztą też ;)

niedziela, 27 marca 2011

Francesco Fea, Julius Rudel, Eryk Zjeżdżałka


Ireneusz Zjeżdżałka, Września 2005-06

Piotr Kosiewski powiesił na Facebooku okładkę płyty z Secundum Joannem Francesco Feo. Ponieważ nie znałem, wrzuciłem nazwisko kompozytora do dr Gogola i zacząłem słuchać fragmentu tego oratorium zamieszczonego na youtoobie. Bardzo, bardzo ładne, muszę koniecznie kupić tę płytę. Więc wzięło mnie potem na słuchanie klasyki. Najpierw Concerti Grossi Corelliego (mam fajne wydanie na analogach w wykonaniu I Musici dyrygowanych przez Vittoria Negri), a potem „Juliusza Cezara” Handla w interpretacji Juliusa Rudla i New York City Opera Chorus & Orchestra. Także wydanie analogowe, firmy RCA Victor z 1967 roku, monofoniczne i z układem stron w następującej kolejności: 1-6, 2-5, 3-4, do ówczesnych gramofonów z automatem zmieniającym płyty. Bardzo lubię tą mało barokową  interpretację opery Handla. I wzięło mnie też na oglądanie albumów fotograficznych, w tym monografii Eryka Zjeżdżałki, wydanej przez Kropkę w 2009, przy okazji jego dużej wystawy w Centrum Kultury „Zamek” w Poznaniu. I dłużej zatrzymałem się przy powyższym zdjęciu, które wybrałem do także monograficznej, choć nieco skromniejszej prezentacji podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie, w maju tego samego roku. W latach 2005-06 Zjeżdżałka dość poważnie eksperymentował z kolorem i jak myślę, właśnie ta fotografia dość dobrze pokazuje pewien proces zmian, jakie zaczęły zachodzić wtedy w jego fotograficznym obrazowaniu, przerwany niestety mocno przedwczesną śmiercią artysty.

piątek, 25 marca 2011

Warszawa, ul. Próżna, 10.03.2011


Elżbieta Janicka/Wojciech Wilczyk, NOWE MIASTO

No więc, nie jest tak źle. A nawet można by powiedzieć, że jest bardzo dobrze. Maszyna ma niezłe możliwości. Zeskanowałem jedną szitkę przy 1200 dpi, następnie zrobiłem z tego obrazek o rozmiarach 40x50cm przy 300 dpi, czyli lekko go „naciągnąłem” i ostrość brzegowa oraz rozpoznawalność szczegółów były na bardzo dobrym poziomie. A skanowałem przy włączonym Digital ICE™ (co podobno wydatnie obniża jakość skanu) i wyłączonej masce wyostrzającej.
W tzw. międzyczasie zarejestrowałem bloga, na którym będziemy pokazywać efekty i postępy przy pracy nad NOWYM MIASTEM. Premiera wkrótce, a najnowsze zdjęcie z Próżnej damy (to na razie tylko mój pomysł) na winietkę.

czwartek, 24 marca 2011

Warszawa, ul. Ptasia - pl. Mirowski, 11.03.2011


Elżbieta Janicka/Wojciech Wilczyk, NOWE MIASTO

Kupiłem Epsona V700. W porównaniu do modelu 4870 różnica jest spora. Także jednak i zdecydowanie na niekorzyść względem mojego Coolscana 9000... Który jednak nie obsługuje formatu 4x5".

środa, 23 marca 2011

SPOKOJNIE TO TYLKO AWARIA


Mitch Epstein, Grand Gulf Nuclear Power Plant, Mississipi II 2006

Mitch Epstein dostał w międzyczasie Prix Pictet Award za (czy też na? jego kontynuację?) swój projekt American Power” (o czym via Facebook poinformował mnie Zbyszek Carewicz, podsyłając linka, dzięki), czyli mile wyglądającą sumkę  65,000 £. W międzyczasie też, w efekcie trzęsienia ziemi w Japonii poważnemu uszkodzeniu uległa elektrownia jądrowa Fukushima. Chociaż media podkreślają cały czas, że „sytuacja jest pod kontrolą”, raz po raz dochodzi tam do wybuchów oraz skażenia okolicznych terenów (tu: wody morskiej, ujęć wody pitnej, pól uprawnych, żywności…). Sposób informowania o tej awarii przypomina mi żywo rok 1986 i katastrofę w Czernobylu. Co zresztą, zauważył także Leopold Ungier w swoim komentarzu w Gazecie Wyborczej. Z tym, że Czernobyl to był ten zły komunizm sprzed głasnosti, natomiast Fukushima to liberalny kapitalizm, „niewidzialna ręka rynku”, etc. Niewidzialna ręka rynku zareagowała zresztą błyskawicznie na trzęsienie ziemi w Japonii, a kilka dni po tragedii (15 marca) indeks giełdowy Nikkei 225 spadł już o 10%, tak jakby liberalny kapitalizm powiedział Japończykom: „Walcie się teraz frajerzy, trzeba się było doubezpieczyć”. Oglądam to wszystko w TVN24, gdzie raz po raz występują specjaliści od elektrowni jądrowych, którzy z minami żółwi, przekonują widzów, że najnowsze reaktory III generacji, będą już odporne na tego rodzaju przypadki losowe. I żadnemu z tych technokratów, w ogóle prawie żadnemu  z zapraszanych ekspertów, nie przychodzi do głowy, że może należałoby pomyśleć o bardziej planowym i konsekwentnym oszczędzaniu energii i tworzeniu źródeł odnawialnych. Nagrodzony co dopiero projekt Mitcha Epsteina „American Power” dotyka właśnie tych spraw.

Mitch Epstein, Gavin Coal Power Plant, Cheshire, Ohio 2003