[Okolice Nowego Miasta nad Wartą, luty 2013. Za podpowiedzią Karola Gustawa Szymkowiaka]
Zaledwie zdążyłem rozłożyć statyw i zapiąć Hassiego na głowicy, a pojawił się właściciel terenu i zaczął ze mną rozmowę. Nie, nie miał nic przeciwko fotografowaniu, ale chciał się upewnić czy nie jestem przypadkiem z prasy, bo na łąkę, na której działałem prowadziła rustykalna brama z napisem o treści BURO 2012 (sic!). Pierwotnie napis brzmiał oczywiście EURO 2012, ale ponieważ jest zastrzeżony przez FIFA, więc mojemu rozmówcy pod karą grzywny kazano go usunąć. A ten zamienił tylko pierwszą literę i trzeba przyznać, że hasło w nowym brzmieniu doskonale pasuje/pasowało do charakteru tej imprezy... Potem opowiadał mi o swoich długoletnich zmaganiach z lokalnymi urzędami (jakieś kwestie pozwoleń na budowę, bo po drugiej stronie drogi miał nieukończony budynek warsztatu samochodowego), czego nie słuchałem jednak uważnie, będąc zajęty kadrowaniem.
- Jak zobaczyłem proszę pana, że na takiego samego Zisa ładują trumny po tym niby wypadku pod Smoleńskiem, gdzie ta pancerna brzoza przewróciła samolot do góry nogami, to się proszę pana popłakałem... - powiedział w pewnej chwili.
Przez moment zastanawiałem się czy ma sens sprostowanie nazwy samochodu, bo GAZ (Gorkowskij Awtozawod) to jednak nie to samo co ZIS (Zawod Imieni Stalina), po prostu dwie różne fabryki, no i widoczny na zdjęciu model oznaczony jako "53" produkowano w latach 1961-1993, czyli grubo po śmierci Ziutka Słoneczko.
Właściciel terenu, na którym stałem, wyraźnie i dość przewidywalnie rozkręcał się w temacie katastrofy smoleńskiej. Widząc, że światło zaczyna mi uciekać, postanowiłem zakończyć tę konwersację, co mój rozmówca na szczęście jakoś wyczuł, ale na odchodnym powiedział jeszcze.
- Jak się wkurwię proszę pana, to przebuduję ten mój warsztat, dostawię do niego wieżę, a w środku urządzę ekstra burdel. Bo to jest proszę pana, najlepszy interes na świecie, ale wszystko legalnie, jak tylko Palikot uchwali te nowe przepisy.
Zaniemówiłem...
Napisy EURO 2012 faktycznie tam były dość długi czas. Zastanawiałem się nawet czy właściciel nie dostanie za to jakiejś kary... jak widać moje podejrzenia były słuszne, a pomysł właściciela na to aby wynająć ten teren reklamując go w ten sposób jak widać nie - ostatecznie ten rodzaj reklamy "nie chwycił" bo teren nadal stoi pusty - nie licząc Gaz'a. Co do warsztatu samochodowego po drugiej stronie - jeśli to jest ten o którym myślę, to bez dobudowania wieży wygląda on już trochę jak pałac uciech cielesnych... taki bardzo swojski pałac. Twoje obawy co do zdjęcia i światła o których mi pisałeś okazały się bezpodstawne. Fotografujesz to na Ektarze 100 prawda? Ja właśnie godzinę temu z poczty odebrałem taki pięciopak Ektara i od marca ruszam z realizacją mojej nowej serii.
OdpowiedzUsuńTak, Ektar, chociaż mam wrażenie, że ostatnio te filmy są gorsze (albo trafiłem na jakąś niespecjalną partię?).
OdpowiedzUsuńŚwiatło tamtego dnia było dość szaro-bure... Wolałbym mocne słońce...
Jakby nie patrzeć za wielkiego wyboru dziś już nie ma. Albo Kodak Ektar 100 albo Fuji 160NS. Przy tym za co się zabieram zależy mi na żywych, nasyconych kolorach, więc chyba Ektar jest lepszym wyborem. Chyba, że jest coś o czym nie wiem...
OdpowiedzUsuńFuji Reala?
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze produkują?
Trzeba poczekać, aż za produkcję wezmą się manufaktury. Tak jak się to stało w przypadku materiałów b&w. Wtedy wybór się rozszerzy, ale też wzrosną ceny...
Fotografia analogowa jest w wyraźnej defensywie. Znajomy opowiadał mi ostatnio o problemach z wywołaniem kolorowego negatywu (w Krakowie!). Ja na to leję, bo mam procesor(ek) Jobo CPE-2... I chemię C-41 Tetenala można kupić bez problemu (jeszcze...).
Zmiany, zmiany, zmiany... :/
Faktycznie jest jeszcze Fuji Reala 100 - ale nie znam tego, a Ektara trochę znam. Mam taką nadzieję, że manufaktury się tym zajmą - w końcu przecież jest to jakiś, nie taki wcale mały rynek. Jeśli chodzi o wywoływanie to ja na to nie leję :/ i tak muszę już teraz wozić do Poznania negatywy - a jak tego zabraknie. No cóż. Zmiany, zmiany, zmiany... tak jak piszesz i tak jak się w zasadzie przesiadłem z cyfry na analoga, tak wiem, że w końcu analog stanie się tak upierdliwy (w sensie zakupu materiałów i ich wywołania), że pewnie zakup dobrej cyfry będzie wyborem z konieczności, a nie z miłości ;)I to jest niby ten postęp....
OdpowiedzUsuńTo nie postęp, to tylko kapitalizm... ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba wcisnąć frajerstwu, pardon, klientom nowe produkty, których peryferyjne urządzenia nie współpracują ze starymi wydaniami.
A ja sobie myślę, że jak coś jest dobre, to nie ma sensu tego zmieniać czy poprawiać...