fajnie, że któreś Ci się spodobały. tę fotografię Heidersberger lubił najbardziej ze wszystkich swoich. nie wiem, czy masz ten obrazek z heidersberger.de czy nie, ale jeśli nie, to na tej stronie materiału jest więcej. a na deutschefotothek.de to już w ogóle! odloty i kosmosy, bo caaaałe twórczości, znaczy zdigitalizowany dorobek wielu niemieckich fotografów.
a! przypomniało mi się, że byłam w Galerii pf na Twojej wystawie "Niewinne oko nie istnieje", jeszcze za kadencji Macieja Szymanowicza, mojego wykładowcy zresztą i wtedy też przewodnika po wystawie. i została w pamięci. wywarło na mnie duże wrażenie, że to wszystkie-wszystkie budynki (dawnych) synagog w granicach dzisiejszej Polski, i że można nad czymś pracować tak długo:) że tak długo, że temat zostaje z fotografem to w ogóle wydaje mi się ciekawe - jak ciąża albo taka własna wielka narracja pośród morza małych narracji świata post- ;) hm, chyba tego mi brakuje we własnym fotografowaniu. ciąży tylko w tym sensie ;)
Kurde, to, co napisał Andrzej, pasowałoby właśnie do Wojtka. Dla mnie to tez takie udramatyzowanie, wręcz często stosowane ostatnimi laty przez cyfrowców-amatorów "LTE" (Long Time Exposure).
Niesamowite. Dzięki.
OdpowiedzUsuńWith the little help from BOHEMOLA :))
OdpowiedzUsuń:)
Usuńfajnie, że któreś Ci się spodobały. tę fotografię Heidersberger lubił najbardziej ze wszystkich swoich. nie wiem, czy masz ten obrazek z heidersberger.de czy nie, ale jeśli nie, to na tej stronie materiału jest więcej. a na deutschefotothek.de to już w ogóle! odloty i kosmosy, bo caaaałe twórczości, znaczy zdigitalizowany dorobek wielu niemieckich fotografów.
a! przypomniało mi się, że byłam w Galerii pf na Twojej wystawie "Niewinne oko nie istnieje", jeszcze za kadencji Macieja Szymanowicza, mojego wykładowcy zresztą i wtedy też przewodnika po wystawie. i została w pamięci. wywarło na mnie duże wrażenie, że to wszystkie-wszystkie budynki (dawnych) synagog w granicach dzisiejszej Polski, i że można nad czymś pracować tak długo:) że tak długo, że temat zostaje z fotografem to w ogóle wydaje mi się ciekawe - jak ciąża albo taka własna wielka narracja pośród morza małych narracji świata post- ;) hm, chyba tego mi brakuje we własnym fotografowaniu. ciąży tylko w tym sensie ;)
Świetne!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie troche zbyt chwytliwe i dramatyczne.
OdpowiedzUsuńPo prostu Die Welt ist schön ;))
OdpowiedzUsuńAle kupuję to.
Byloby peiniejsze bez tych rozwianych romantycznie dymow. Albert Renger P chyba by sie nie powabil na taka fotogenie.
OdpowiedzUsuńKurde, to, co napisał Andrzej, pasowałoby właśnie do Wojtka.
UsuńDla mnie to tez takie udramatyzowanie, wręcz często stosowane ostatnimi laty przez cyfrowców-amatorów "LTE" (Long Time Exposure).
Nie fotoGienia, lecz... ałra ;))
OdpowiedzUsuńPoważnie mówiąc, dla mnie wszystko tutaj gra. A dymy i mgły modernistyczne raczej, niż "romantyczne".
Kraftwerk, nic innego. Obraz mówi - "Kraftwerk". :)
OdpowiedzUsuń