Że pozwolę sobie strawestować zakończenie pewnej powieści pewnego autora, który był kiedyś u nas bardzo popularny (i czytany), gdy w czasach PRL-u jego książki były na indeksie, no ale wraz z nastaniem wolności się to skończyło. Mniej więcej 10 lat temu podupadła popularność wspomnianego pisarza wzrosła na chwilę, kiedy ówczesny minister edukacji, a nieco dekadę wcześniej prezes pałkarzy wszechpolskich (przebrał się on obecnie w kostium konserwatywno-liberalnego demokraty), zarzucał napisanej przez zapomnianego autora powieści Trans-Atlantyk "propagowanie pederastii" (...Duża część książki jest o tym, jak główny bohater
poszukuje kochanka w Argentynie. Nie wiem, czy tego typu literatura musi być
obowiązkowa...). Z przytoczonej wypowiedzi byłego ministra wyraźnie wynika, że rzeczoną powieść czytał lub próbował czytać. Dla obecnej ekipy propagandystów partyjno-rządowych już samo słowo "trans" w tytule byłoby sygnałem ostrzegawczym i powodem do odrzucenia autora.
Przejdźmy jednak do meritum (chciałem w tym miejscu użyć terminu "do rzeczy", jednak zważywszy na szmatławy tygodnik o takiej nazwie... w jakimkolwiek kontekście nie wypada!). Trochę zdjęć dokumentujących ekspozycję Nareszcie we własnym domu. Dom polski w transformacji, która zamknęła się w zeszłą niedzielę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.