Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kornel Filipowicz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kornel Filipowicz. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 2 czerwca 2025

Wracając do starych mistrzów

Młodzi niestety zawodzą (włączam też do tej grupy swoją skromną osobę). Więc najpierw wiersz Wiktora Woroszylskiego, następnie Kornela Filipowicza, a na końcu Czesława Miosza. Trzeba czytać starych mistrzów! Inaczej będziemy słyszeć wyłącznie kibolski ryk konserwatywnych polityków...

niedziela, 23 sierpnia 2020

(Strzelał celnie)


[Wiersz Kornela Filipowicza z książki widocznej poniżej. Opisana w nim historia ma wyraźny adres, ale czy sytuacja ta dotyczy tylko tego, co działo się kiedyś w ZSRR?]


niedziela, 9 sierpnia 2020

(W państwie totalitarnym wolność nie będzie nam odebrana nagle)


[Wiersz Kornela Filipowicza z książki Powiedz to słowo (jak widać poniżej), wydanej przez a5 w roku 1997. Tom ten po raz pierwszy ukazał się w drugim obiegu w roku 1984.] 

czwartek, 14 maja 2020

(Dlatego jestem tutaj)

Janina Katz


Pejzaż

                                                                            Pamięci Kornela Filipowicza

Widziałam go wczoraj w parku.
Ubrany jak na ryby,
z wędką,
papierosem w ustach
i dyndającą u paska
piersiówką.
Lecz przecież on umarł 
piętnaście lat temu.
Słyszałam, że do końca
przypominał siebie:
gotycka postać,
wysoki, prosty
jak świeca.
Nie miałam odwagi
zatrzymać go i powiedzieć:
„Dzień dobry, tu nie ma rzek,
a gdzie nie ma rzek,
tam nie ma i ryb‟.

Gdy jeszcze żył,
kupił bukiecik fiołków,
wsadził mi go w usta
i powiedział „szczęśliwej podróży‟.

Dlatego jestem tutaj.


Netanya

W dole
oglądane z urwiska,
było wszystko,
za czym tęskniłam:
Plaża, morze
i daleko w wodzie
brązowa sylwetka
- rzeźba doskonała -
w czarnym trójkącie,
okrywającym płeć,
co łatwo było zgadnąć.

Szalom Ça va Wie geht's
Mężczyzna podaje mi rękę.
Z ust wypływa 
strumień słów.
Ten poranek jest jeszcze piękniejszy
niż poprzednie.
Teraz zmarnowany.
Mężczyzna ma na sobie szorty i czapkę z daszkiem.
Używa wszystkich języków naraz.

À tout à l'heure
mówi, i dalej po polsku:
Czy pani matka tez szła w Marszu Śmierci
z Buchenwaldu do Gliwic?
Nie, mówię.
Tylko w Mühlhausen.
Tam nie było tak źle.

Bez przerwy się uśmiecha.
Przykro mu, że nie pamięta mojego języka.
À tout à l'heure
powtarza i idzie do drzwi.
Zduszone westchnienie ulgi
świdruje powietrze.

A ja muszę się spieszyć.

Z powrotem na urwisko,
odnajduję opalonego człowieka
w czarnym trójkącie,
który podkreśla jego płeć.

Mężczyzna staje przy drzwiach, 

odwraca się.
Pani tak dużo wie - 
mówi, 
wskazując na moją książkę.
Wszyscy Żydzi dużo wiedzą
- obiecuję uroczyście.
Nie całkiem rozumie,
co mam na myśli.
To było tak dawno temu
- mówi.
Kiedy się zaczęło
miałem czternaście lat.

Przepraszający uśmiech

rozdziera mi serce,
by zaraz je uciszyć.
Co za siła.
Co za rzemiosło.

[Z książki Powrót do jabłek wydanej w 2011 roku przez Bibliotekę Śląską (s.105, 119-120). Zastanawia mnie ten gest z bukiecikiem fiołków, brzmiący/wyglądający dość dwuznacznie. Nigdy nie spotkałem w realu Kornela Filipowicza, ale kilku moich rówieśników piszących prozę, pielgrzymowało z maszynopisami do mieszkania obwieszonego obrazami Marii Jaremianki. W tamtych czasach (Filipowicz zmarł w roku 1990) podobno było to w Krakowie młodoliterackim rytuałem. Czego - dzięki swoistej kombinacji karmicznej - na szczęście nie doświadczyłem.]

środa, 13 maja 2020

(Ręce przy tym mdleją pot zalewa oczy)

Kornel Filipowicz

Foki

W kraju w którym żyją foki
Pozwolono w tym roku
Zabić fok tylko dwieście tysięcy
Mało to czy dużo?
Zważywszy jak przykra męcząca i niełatwa
I źle płatna to jest praca
Zabijanie zwierząt długimi ciężkimi pałkami

Foki poruszają się na lądzie niezdarnie
Ale są bardzo szybkie i zwrotne w wodzie
Trzeba się więc bardzo spieszyć żeby zabić zwierzę
Zanim zdąży osiągnąć krawędź ziemi i wody

Dlaczego nie można fok strzelać?
Byłoby to bardziej humanitarne
Czyli ludzkie
Zapewne ale skóra uszkodzona kulami
Byłaby bezwartościowa
Dlatego foki trzeba zabijać uderzeniami pałki
Często trzeba poprawiać
Bić w czaszkę dwa lub trzy razy
Ręce przy tym mdleją pot zalewa oczy
Spróbujcie tej pracy
Człowiek nie jest maszyną sam czuje się jak zabity
Trzeba po tym dobrze zjeść i wypić aby zagłuszyć
Jęk skowyt płacz zabijanych zwierząt
Który długo jeszcze dźwięczy w uszach
W niektórych ludziach odzywa się sumienie
Stać ich na to zwłaszcza gdy są bogaci
Milionerki sprzedają więc swoje drogie futra z szynszyli
Brylanty i perły Picassy nawet Coroty
Wynajmują okręty werbują załogi wśród idealistów
Zbyt biednych aby finansować takie przedsięwzięcie

I płyną mil tysiące
Na ratunek fokom
Potem wracają i opowiadają
Co widziały z daleka
Przez lornety i teleobiektywy
Nie ocaliły ani jednej foki
Bo drogę im zagrodziły
Śmigłowce i łodzie patrolowe straży przybrzeżnej
Był nawet jeden okręt wojenny
Cóż się stało? Po prostu
Władze ogłosiły
Że zabijanie fok pałkami
Jest sprawą wewnętrzną państwa
W którym żyją foki

[Z książki Powiedz to słowo opublikowanej przez Wydawnictwo a5 w 1997 roku. W moim ulubionym internetowym antykwariacie Królicza Jama (ulubionym nie tylko ze względu na nazwę, ale też wygląd tego miejsca - warto wybrać opcję "odbiór osobisty" i to zobaczyć) kupiłem kilka dni temu pięć książek poetyckich, z których cztery - jak się okazało po dotarciu przesyłki - wydało właśnie a5...]