[z albumu Konrad Pustoła, z cyklu Transformacja (2014) str.
92-93]
Jeszcze przed wakacjami, a właściwie to przed rozpoczęciem
remontu mieszkania, dowiedziałem się, że zapowiadany album ze fotografiami
zmarłego dwa lata temu Konrada Pustoły jest już w dystrybucji. Szybko zajrzałem
więc na stronę księgarni MOCAK-u i upewniwszy się, że książka jest u nich
dostępna, pojechałem do muzeum. I tu spotkały mnie dwa zaskoczenia, po pierwsze
cena tej publikacji wynosząca 49 zł, a książka ta to solidny album, po drugie
(a właściwe to także po pierwsze) jej
zawartość - po dokonaniu zakupu, jeszcze w muzealnym holu niecierpliwie zdarłem
z okładki ochronną folię, żeby zobaczyć co jest w środku. W przygotowanym przez
Karolinę Ochab wydawnictwie, a opublikowanym przez Fundację Nowych Działań,
które zatytułowane jest po prostu Konrad Pustoła, możemy oglądać zdjęcia z dziewięciu projektów artysty i
mniej więcej połowa tego zestawu, to prace wcześniej nie pokazywane. Fotografie
ułożone są cyklami, ale bez uwzględnienia chronologii ich powstania, seria
przechodzi w serię bez oddzielania zdjęć od siebie, obrazy mają mówić same, nie
są podpisane czy też datowane, dopiero na końcu książki pojawiają się
miniatury, tytuły projektów i krótkie ich opisy. Taki sposób prezentacji
dorobku Konrada Pustoły nazwany został tutaj esejem wizualnym i faktycznie jest
to próba zmierzenia się z tym, co jest dostępne w archiwum autora. Oczywiście
tego typu działania to rodzaj interpretacji archiwalnej zawartości, więc w przypadku
omawianego albumu, bardziej zwracamy uwagę na pewną konsekwencję w wyborze
konwencji obrazowania - powiedzmy, że można nazwać ją werystyczną, zapominając
o performatywnym czy interwencyjnym aspekcie innych przedsięwzięć artysty,
które tutaj nie zostały uwzględnione.
Taka interpretacja, taki wybór i sposób prezentacji zdjęć
Pustoły zupełnie mi nie przeszkadza, ponieważ to co w książce zostało
udostępnione odbiorcy, to obrazy przyciągające uwagę swym kształtem (wyborem
motywów i sposobem ich prezentacji), wciągające treścią widoczną w ich
powierzchni, uwodzące widza jednym i drugim. Obszerna grupa zdjęć pochodzących
z serii Transformacja, ostatniego projektu realizowanego przez artystę w 2014
roku, na których oglądamy współczesne, działające pełną parą obiekty
industrialne, sfotografowane w minimalistyczny i zarazem atrakcyjny wizualnie
sposób, świetnie koresponduje z wcześniejszą o dekadę serią opuszczonych domów
oraz fabryk (Pustoła fotografował je podczas podróży po Polsce, kiedy był
przewodnikiem Marka Powera, pracującego nad materiałem, który znalazł się później w książce The Sound of Two Songs). Oba cykle prezentowane w albumie w bezpośrednim
sąsiedztwie i z zakłóconą chronologią (Transformacja przed Opuszczonymi domami...) to
nie tylko dokumentalna rejestracja realnego, a bardziej konkretnie - efektów
ekonomicznych trendów, ale też – jak myślę - mocno symboliczny i znaczący zapis
sytuacji rugowania pracowników z procesu wytwarzania dóbr. Oglądając wspomniane
industriale Pustoły przyszły mi do głowy zdjęcia Taryn Simon, gdzie spotkać się
możemy z podobnym sposobem obrazowania oraz wykorzystania obrazów i być może
jest to jakiś rodzaj odniesienia w sensie metody/metod używania fotografii?
Oczywiście nie sugeruję tutaj (co jest zwyczajem niektórych rodzimych krytyków
fotografii), że Pustoła amerykańską fotografkę bezwolnie kopiował, zwracam
tylko uwagę na powinowactwo istotnych aspektów ich działań.
Omawiany album wszedł do dystrybucji jakieś trzy-cztery
miesiące temu (choć w stopce tego wydawnictwa figuruje data 2016), można go bez
problemu kupić w sieci księgarni artystycznych i... od premiery książka nie
doczekała się żadnego omówienia! Owszem wspomniała o nim na swoim blogu AnetaSzyłak, a poza tym cisza. Cisza. Cisza. Cisza... To niezrozumiałe! I zarazem skandaliczne! Dostajemy do rąk
kawał świetnej fotografii i nikomu w tych wszystkich mniej lub bardziej
niszowych pismach kulturalnych nie chce się zamówić tekstu na temat tej
publikacji? Nikt nie odczuwa potrzeby skomentowania tej ważnej książki? Jest to
tym bardziej dziwne, że Pustoła nie miał wcześniej - tzn. kiedy żył - problemów z krytycznym odbiorem swoich
działań. Recenzja, komentarz, to formy dialogu, jaki musi być obecny w
kulturze, nawet jeżeli z punktu widzenia tej czy innej redakcji jest to
skrajnie niedochodowy proceder (bo żeby mieć dobre teksty, trzeba za nie
płacić...). Rugowanie tego rodzaju aktywności sprowadzi nas wszystkich do
komunikacji na poziomie tweetów lub memów (tudzież blurbowych lansów na
facbooku), czego sobie i Państwu szczerze nie życzę!
[z albumu Konrad Pustoła, z cyklu Niedokończone domy (2005)
str. 106-107]
Więcej zdjęć Konrada Pustoły można oglądać na witrynie konradpustola.org.
To strasznie smutne, ze takie fatalne przemilczenia :( Wiadomo, jakie w PL "koniunktury", ale ciagle mnie dziwi, ze w tak dużym (ludnościowo) kraju nie ma jednak swiatow równoległych, mocnej, zawodowej niszy etc. To samo dotyczy tez literatury...
OdpowiedzUsuń"Bo to jest nasza Ojczyzna, Synku"...
OdpowiedzUsuńPewnie znasz ten kawał o dwóch tasiemcach? ;))
"Kto pije i pali, ten nie ma robali", tylko cos takiego kojarze :) tego o dwóch tasiemcach nie znam :))
OdpowiedzUsuńTata-tasiemiec i synek-tasiemiec wyglądają z tylnego otworu na świat.
OdpowiedzUsuń- Tato, tato, co to takiego to niebieskie? – pyta synek-tasiemiec.
- To jest mój kochany synku niebo – mówi tata-tasiemiec.
- Och, jakie to piękne jest! – zachwyca się synek-tasiemiec.
- Tato, tato, a co to takiego to takie ciepłe żółte co świeci na tym pięknym niebieskim? – pyta znowu synek-tasiemiec.
- To jest mój kochany synku słońce, które nas ogrzewa – mówi tata-tasiemiec.
- Och, jakie to piękne jest! – zachwyca się ponownie synek-tasiemiec.
- Tato, tato, a to takie białe pierzaste na niebieskim, co czasem zasłania to ciepłe żółte? – pyta znów synek-tasiemiec.
- To są mój kochany synku chmurki, one zasłaniają czasem słońce, żeby nas nie przypiekło – mówi tata-tasiemiec.
- Och, jakie to piękne wszystko jest! – zachwyca się synek-tasiemiec i zaraz zadaje kolejne pytanie.
- Tato, tato, jeżeli tutaj jest tak pięknie, jasno i ciepło pod tym pierzastym, niebieskim i żółtym, to dlaczego my mieszkamy w tej ciasnej, ciemnej i śmierdzącej dupie???
- BO TO JEST NASZA OJCZYZNA SYNKU! – odpowiada tata-tasiemiec.
Rozumiem, nie znalem tego... Faktycznie, dobrze pasuje do obecnej sytuacji...
UsuńQ...a!! Mielim już zasypiać po zdobyciu Helu z E. Witkowską, tymczasem przypowieść o chłopcach-tasiemcach rozwaliła nas zupełnie. Wojtku, czekamy na kolejne "dialogi z d...y" w ich wykonaniu �� Artur T.
OdpowiedzUsuńJa to tylko nieco "podredagowałem" dla Grzegorza ;)
OdpowiedzUsuń