Wczoraj wcześnie rano wylądowaliśmy szczęśliwie w Ystad, a stamtąd to już niespełna 100 kilometrów do Storkøbenhavn (dokładnie 88,4 kilomtera do Elbagade wg. maps.google.com) przez potężny most nad Sundem. Zatrzymaliśmy się dzielnicy Amager w mieszkaniu udostępniomym nam przez bliskiego znajomego (DZIĘKI raz jeszcze Gregor !!!). No i tak. Wczoraj świeciło ostre słońce (od razu po przyjeździe wybraliśmy się na długi spacer na pobliską miejską plażę), a dzisiaj przeważnie i niestety leje. Niemniej jednak... mimo dzisiejszego zachmurzenia cała okolica wygląda niezwykle atrakcyjnie (światło jest wprawdzie rozproszone, ale w kapitalny sposób wydobywa ostrość wszelkich detali). Jakieś 12 lat temu namiętnie fotografowałem te okolice w kwadracie i monochromie. W sumie szkoda, bo skala szarości mocno jednak zubaża tutejsze miejskie motywy. No chyba, żebym chciał nazwać tamten zestaw Grå Amager.
"(...)wylądowaliśmy szczęśliwie w Ystad(...)"
OdpowiedzUsuńa co, boisz się latać? (bo ja tak)
Nie, nie boję się latać ;) Termin "lądowanie" nie odnosi sie zresztą tylko do podróży powietrznych... Po drodze zatankowałem niestety jakiś syf, silnik zaczął gasnąć i przerywać, a na wysokości Gorzowa Wlkp. wszystko zaczęło wracać do normy, więc "szczęśliwie".
OdpowiedzUsuńach, teraz kumam :O)
OdpowiedzUsuń