10 kwietnia wcześnie rano jechałem w kierunku pewnej wsi pod Pszczyną (zapomniałem nazwy tego miejsca), żeby dla pisma A&B sfotografować "dom typowy", zaprojektowany przez Roberta Koniecznego. Zanim dotarłem na miejsce (oczywiście prowadził mnie tam GPS), chciałem zadzwonić do żony, że pogoda jest niespecjalna do fotografowania (około pół do dziewiątej wylazło jednak słońce), ale okazało się to niemożliwe, tak jak gdyby sieć była przeciążona. Jechałem dalej, a wtedy odezwał się sygnał telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się nazwisko Elki Janickiej, a kiedy odebrałem połączenie, spytała mnie, czy wiem co się stało? Nie wiedziałem, a po usłyszeniu informacji o katastrofie prezydenckiego tupolewa i o śmierci wszystkich pasażerów, po chwili milczenia... niemal jednocześnie zaczęliśmy mówić o hipotezie zamachu, którą z pewnością wysunie i zacznie politycznie rozgrywać partia Jarosława Kaczyńskiego. I tak też się stało, ale wtedy podczas tej telefonicznej rozmowy rankiem 10 kwietnia 2010 roku, oboje wstrząśnięci wypadkiem, w którym zginęło 96 osób, nie zdawaliśmy sobie sprawy czy lepiej powiedziawszy, nie mogliśmy przewidzieć, jak złowieszczą skalę przybierze zjawisko "patriotycznego przebudzenia" w najgorszym nacjonalistycznym wydaniu, które rozpoczęło się od pikiety "w obronie krzyża" ustawionego pod Pałacem Prezydenckim...
W międzyczasie dojechałem na miejsce i zabrałem się do roboty. Rozstawiłem swoje Manfrotto MK161 IIB, do którego podpiąłem Hassela z Distagonem 40 FLE (w takiej kombinacji oś optyczna wypadła mi na wysokości 2,65m), wlazłem na dostawioną aluminiową drabinkę i zacząłem fotografowanie. Miejsca nie było tam zbyt dużo, więc żeby objąć ten "typowy" dom o kształcie ściętego ukośnie w obie strony walca razem z prowadzącą do niego ścieżką z płaskich kamieni, musiałem się częściowo przemieścić na błotnistą wiejską drogę. I podczas wspomnianych przenosin chyba jakoś źle postawiłem którąś z nóg drabinki firmy Krause, więc po wejściu na ostatni stopień straciłem równowagę i pociągając za sobą statyw z aparatem wyryłem prosto w największą kałużę... Na całe szczęście nic się nie stało Hasselowi, na całe szczęście mnie też nic nie dolegało, poza tym, że byłem potłuczony i dokumentnie upierniczony błotem.
Cały wypadek (a wcześniej proceder fotografowania) obserwował facet z sąsiedniej posesji, który po tym jak w końcu się pozbierałem z ziemi (tj. błota), powiedział tylko: "Tak na tej drodze trzeba bardzo uważać", po czym wszedł do swojego domu. I tyle. Jakoś doprowadziłem się do stanu używalności (słońce wyszło, błoto wyschło i się wykruszyło), wyprostowałem kamieniem wygiętą nogę drabinki firmy Krause (być może właśnie z tej przyczyny straciłem równowagę) i porobiłem jeszcze trochę zdjęć. Kiedy późnym popołudniem wróciłem do domu telewizyjne programy informacyjne prześcigały się w podawaniu informacji na temat katastrofy prezydenckiego tupolewa, a prezenterzy - powtarzając to stwierdzenie jak mantrę - mówili o "niesamowitym poczuciu wspólnoty oraz solidarności, jakie w obliczu tej narodowej tragedii okazują sobie Polacy"...
Jak osiągnąłeś taką wysokość tym statywem?
OdpowiedzUsuńTam jest jeszcze zębata kolumna, którą się wysuwa przy pomocy korbki. I wtedy jest 2,65 m. Jak na Hassela bardzo stabilnie. Jak na Cambo Legend, które waży 9 kg już mniej...
OdpowiedzUsuńKilka razy już myślałem o tym, że taka drabinka byłaby bardzo przydatna... chyba sobie sprawię, niekoniecznie firmy Krause, skoro nogi się wyginają ;-)
OdpowiedzUsuńO reszcie nawet nie chce mi się pisać, ale mniej więcej to samo pomyślałem: niedowierzanie, przypadek wojskowej Casy i że siłą rzeczy powstaną teorie spiskowe obwiniające Rosjan.
Zaczynając odpowiedź od końca, te teorie spiskowe same w sobie nie są aż tak groźne, powiedziałbym że mogą być "rozrywkowe". I zawsze były... atak na World Trade Center, lądowanie na księżycu, wypadek pod Gibraltarem... Niebezpieczne jest to, jak używanie tych konfabulacji przez polityków z PiS obudziło nacjonalistyczna paranoję.
OdpowiedzUsuńAkurat aktualnie trwa atak na Elę Janicką z rozdział książki "Festung Warschau" o bohaterach "Kamienia na szaniec" Aleksandra Kamińskiego, którego jej polemiczni adwersaże w większości przypadków nie przeczytali - znają jedynie skrót/wybór cytatów z PAP-u. No i odbywa się klasyczna tabloidowa szczujnia... W której wziął udział ku mojemu zaskoczeniu i zniesmaczeniu też np. Krzysztof Varga. Żenada.
W kwestii drabinki, weź pod uwagę czy Ci się zmieści do auta. Moja ledwo wchodzi do Peugota Partnera...
"a prezenterzy - powtarzając to stwierdzenie jak mantrę - mówili o "niesamowitym poczuciu wspólnoty oraz solidarności, jakie w obliczu tej narodowej tragedii okazują sobie Polacy"..."
OdpowiedzUsuńJa 10 kwietnia miałem wolny weekend i w planach wyjazd krajoznawczo-plenerowy. Byliśmy już spakowani do auta kiedy w TV pojawiły się pierwsze informacje. Udaliśmy się jednak w drogę (bo dlaczego by nie?). Poza niekończącym się pasmem newsów w radiu nie spotkałem się tego dnia z żadnymi oznakami "wielkiego wydarzenia". Ludzie żyli normalnie, kolarze ścigali się po leśnych dróżkach, pracownicy stacji sprzedawali paliwo, dzieci chodziły na spacery z rodzicami... Pod koniec dnia zawitaliśmy do miejscowości wypoczynkowej nad jeziorem. Było trochę ludzi... remontowali swoje domki, słuchali głośno muzyki, grillowali. Tylko w radiu niekończące się pasmo newsów. Pamiętam, że w pewnym momencie już mnie to znudziło i odpaliłem płytę z muzyką. Wtedy jeszcze nie docierało do mnie, że ten serial będzie trwał tyle lat... ile jeszcze?!
Ile jeszcze? Długo ;))
OdpowiedzUsuńWcale mnie nie zdziwi, jak za kilka lat Antoni Macierewicz ogłosi, że tak naprawdę cała ta katastrofa była sfingowana, nikt nie zginął, a pasażerów tutki porwali po prostu Marsjanie albo Marksjanie nasłani przez Puska i Tutina. Wywieźli ich na Marsa albo Marksa, a tam wytoczyli z nich krew i wypili...
To byłby dobry scenariusz na film S-F ale oczywiście 3 kategorii
Usuń;) Całkiem adekwatnie do poziomu aktorstwa Amoka...
UsuńNo i sprawa się rypła, że tak powiem... http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,13715817,_Lublin_finansowal_zamach_smolenski___O_co_tu_chodzi_.html
OdpowiedzUsuńTeż to widziałem, tyle że na Fb, ale myślałem, że to fejk...
OdpowiedzUsuńTo prawda jest. Strona moikrewni.pl mówi, że w Polsce są 22 osoby o nazwisku Lublin. Najwięcej uwaga - w Krakowie - 8...
OdpowiedzUsuńLublin, Lublin, FSC Lublin... Czyli licencyjny GAZ 51. Po spolszczeniu Lublin 51. Wszystko się zgadza i "ruskie błoto" też... ;))
UsuńMasz rację: błoto i nacjonalizm w najgorszym wydaniu.
OdpowiedzUsuńRysująca się coraz bardziej wyraźnie perspektywa, że możemy mieć tutaj "drugi Budapeszt" jest niepokojąca.
Usuń