czyli nazwa instalacji Gottfrieda Helnweina z 1988 roku (dalej z uwagą i przejęciem oglądam jego stronę), która w 50 rocznicę Kristal Nacht została ustawiona w Kolonii pomiędzy Muzeum Ludwig a katedrą. Była to mierząca około 100 ściana, stworzona z gigantycznych zdjęć dzieci (chrześcijańskich, żydowskich oraz niepołnosprawnych) żyjacych współcześnie mieście nad Renem. Co ciekawe (i czego w sumie można się było spodziewać...), następnej nocy po otwarciu tej ekspozycji wydruki zostały uszkodzone. "Nieznany sprawca" (sprawcy?) podrżnął dzieciom gardła nożem... I tu jesteśmy bardzo blisko sytuacji, jaka w 1949 w Poznaniu spotkała Rozstrzelanie II Andrzeja Wróblewskiego.
Gottfried Helwein, Selektion - Neunter November Nacht
1988, scanachrome on vinyl, Installation, Museum Ludwig, Cologne.
coś podobnego uchwyciłem w ubiegłym roku w Krakowie. Co prawda nie chodziło o uszkodzenie instalacji/obrazu, tylko o uszkodzenie baneru promującego akcje pomocy dzieciakom z afryki, organizowaną przez krakowskich Salezjan. Na ogrodzeniu wzdłuż ulicy Zielińskiego wisiał kilkudziesięciometrowy baner z czarnoskórymi dzieciakami http://mouthstrappedinstatic.blogspot.com/2012/07/blog-post_15.html ktoś go całego pociął na wysokości głów, szyj; może to był zwykły wandalizm, a może nie... także wyglądało to dość szokująco
OdpowiedzUsuńTo był tylko "zwykły wandalizm", podobny do innych "zwykłych wandalizmów" z Białegostoku...
OdpowiedzUsuńOd pewnego momentu obserwuję na Fb ciekawe zjawisko. Różni moi znajomi (generalnie proces ten dotyczy moich rówieśników i osób, które kiedyś lepiej znałem) zaczynają nagle "brunatnieć" ;)
Może to zabrzmi głupio, ale z tym gestem "poderżnięcia gardła" wystawa szokuje i jest w pewnym sensie kompletna, bo okazuje się, że "Kristallnacht" ciągle się czai, żeby tylko w dogodnych warunkach wyjść na światło dzienne, że to nie jest tylko historia, ale coś wciąż realnego. Szokuje bardziej niż hakenkreuz w pośpiechu namalowany na murze.
OdpowiedzUsuńW KulturBrauerei w Berlinie w 1996 to było pokazywane w wersji uszkodzonej.
OdpowiedzUsuńI już oczami wyobraźni czytam artykuł w Do Rzeczy, Uważam Że lub w Sieci, w który autor dowodzi, że Helnwein sam pociął te panele ("zadajmy istotne pytanie, kto płaci za takie isntalacje?"), bo przecież antysemityzmu współcześnie nie ma (szczególnie w Polsce), jest tylko "judeosceptycyzm" ;)
"Zbyt precyzyjne cięcia, aby zrobił to jakiś wandal w pośpiechu" ;-)
OdpowiedzUsuńTak, a potem pojawiła by się argumentacja w typie, że "to Żydzi własnymi rękami zgładzili siebie podczas holokaustu"...
OdpowiedzUsuńO czym zresztą piórem Leszka Pietrzaka pisało niedawno Uważam łRze... http://www.uwazamrze.pl/artykul/995313.html