Z książki pod tytułem - typowo kolonialnym dla naszego myślenia o tamtych terenach - Kresy w fotografii Henryka Poddębskiego, wydanej w 2010 roku przez lubelską oficynę Ad Rem (zabawna koincydencja, bo taki był pseudonim Jerzego Urbana, gdy pisywał felietony do Szpilek). Dwa rewelacyjne kadry, pierwszy z Poczajowa, drugi z Pińska.
Dałbym się chyba za nie pokrajać...
byłoby lepiej kontemplować na żywo - ten album ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia świetne, aczkolwiek od nadmiaru udawanej sepii można... zwymiotować ;))
OdpowiedzUsuńWomitalne doznania pojawić się też mogą przy lekturze zamieszczonych tam tekstów...
Kiedyś w Lidelku pod giełdą na Balickiej mieli jakąś taką korbę, że wszystko ogłaszali jako "kresowe". Kresowa kiełbasa, kresowa kaszanka, kresowa kapusta i kresowa rozpałka do grilla. Obfotografowane, podpisane na jaskrawo i rozwieszone na olbrzymich tzw. bannerach. Patrzyłem na ten wystrój - "Kresy" - "Lidl" - "Kresy" - "Lidl" - aż zakręciło mi się w głowie i uznałem, że to chyba musi chodzić o Breslau und Stettin.
OdpowiedzUsuńOstgrenzland Blutwurst ;))
OdpowiedzUsuńBrzmi lepiej w połączeniu z Einsatzgruppen...
Pierwszy powala!
OdpowiedzUsuń