których ostatnio słucham (oczywiście w stosownych dawkach), z koncertu zarejestrowanego w CBGB w 1977. A wczoraj dopiero uświadomiłem sobie, że podczas marcowego pobytu w NY mieszkałem rzut beretem od tego miejsca... Więc nie udałem się tam z pielgrzymką. Czego jednak nie żałuję ;))
W przeciwieństwie do innych kapel grających w CBGB Martwi Chłopcy z Cleveland nie zrobili muzycznej kariery, nawet w undergroundzie... Dwie studyjne płyty jakie nagrali, sprzedawały się nad wyraz ch*jowo... Zresztą ich muzyka też była/jest ch*jowa. I to jest piękne, czysty punk!
A tam, kto ma ich znać, ten zna ;)
OdpowiedzUsuńNa świecie był, a świat go nie poznał... ;)
OdpowiedzUsuń