sobota, 6 czerwca 2020

(powracają subtelne dylematy duszy i dupy)

Paweł Koñjo Konnak

                                                          „Pip pip pip
                                                                                 guildo was kocha‟
                                                                                          Guildo Hore

coraz dalej od szwecji coraz bliżej do katowic
coraz mniej ekologicznie coraz bardziej swojsko
enigmatyczne perspektywy i fajne telefony
od załogi mózgu i mojej koleżanki ze świętego miasta
powracają subtelne dylematy duszy i dupy
a resztę odtwarzać będę z kliszy idiot kamery
przez te dwa dni podróży zdążyłem zapomnieć
że lejtmotywem ciągnącym się przez płoty tego kraju
jest kibolski koncert życzeń
a nie dzikie kaczki drepczące w centru miasta


                                                    „Tylko taniec synchroniczny może nas uratować‟
                                                     Skiba

artykuł z kobiecego czasopisma napisany przez katarzynę jaruzelską
opisuje mieszkanie byłego basisty dezertera i armii
reklamowanego jako specjalistę od nagłaśniania koncertów anity lipnickiej


                                                    „Czy napijesz się ze mną 
                                                    tej podłej kanadyjskiej wódki‟
                                                                          basista Andrzej

jest nieszczęśliwy wącha buty stwierdza
śmierdzą
chcę go pocieszyć mówię że moje też pachą nieładnie
patrzy na mnie z pogardą
ale twoje śmierdzą za 15 złote
a moje za 400


poszedłem do szkoły policealnej
na spotkanie z ciekawym człowiekiem
czyli niby ze mną
profesor konnack ma wykład o sztuce jako terapii
czytam swoje najlepsze wiersze
pokazuję istotne dla mnie filmy
i zero kontaktu z kolektywem klasowym
rezolutne dziewczę z ławki pod oknem pociesza
pan się nie przejmuje że nic z tego nie rozumiemy
pan jest z pokolenia stanu wojennego
a my z pokolenia galerii bałtyckiej


                                                   „No panie Konik panie Konik
                                                    co jest‟
                                                    Spiko Peajenuck

rok 2008 rozpocząłem
od błyskotliwego udziału w rozbieranej sesji
dla mało popularnego magazynu kobiecego
pod hasłem mężczyźni bez kompleksów
pokazać tyłek za zwrot kosztów podróży
dobra to czy zła wróżba

[Wyszukiwarka blogera nie znajduje żadnego posta, w który pojawiłby się Koñjo... Czy to możliwe, że w ciągu ponad 10 lat funkcjonowania hiperrealizmu nie wrzuciłem ani jednego „wylewu lirycznego‟ tego poety? No więc nadrabiam zaległości. Podczas ostatnich odwiedzin w Taniej Książce na Grodzkiej kupiłem także tom Dzieła zebrane i wylane, z którego pochodzą przepisane powyżej teksty (ze s. 140,141, 278, 279 i 281). Pamiętam, że jak 20 lat temu zrobiłem Antologię (była taka książka!), gdzie pojawiły się wiersze Koñja oraz portretowe fotografie przedstawiające autora, „koledzy po piórze‟ kręcili nosami. Także dlatego, że w zestawie autorów roczników sześćdziesiątych pominąłem wtedy utwory Dycia„‟, czyli Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, którego młodsze pokolenie nazywa także czasem „Tkaczem‟. Pominąłem, bo go nie trawię...]



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.