Mitch Epstein, Amos Coal Power Plant, Raymond City, West Wirginia 2004
Mitch Epstein, Poca High Scool and Amos Coal Power Plant West Wirginia 2004
Niedawno Zbędny wrzucił na Facebooka linka do strony What is American Power Mitcha Epsteina. Zrealizowany w latach 2003-2008 projekt o nieco krótszej nazwie American Power, zaistniał w 2009 w postaci albumu, zawierającego 63 kolorowe fotografie oraz teksty komentujące. Wydana przez Steidla książka, nie była jednak jakoś specjalnie dyskutowana, mimo że sam temat tytułowej siły/energii USA wydaje się być ważny, a wspomniane wydawnictwo nie sprowadza się do prezentacji „ładnych zdjęć”. Oglądając fotograficzne projekty powstające w Stanach Zjednoczonych, często mam wrażenie, że większość z nich nie jest wstanie przekroczyć pomysłu na wizualną narrację, jaki znaleźć możemy w pionierskim (pionierskim na początku lat 70. ubiegłego wieku) cyklu Stephena Shore’a „Uncommon Places”. No więc, patrząc na te kolejne i dość liczne klony Shore’a, widać jak powielany w nich sposób obrazowania, prowadzi do powstawania serii obrazów, pozbawionych jakiejkolwiek istotnych treści, a tytułowe Uncommon Places stają się w nich common photographic locations.
Mitch Epstein, Rancho Seco, Nuclear Power Plant, Herald California 2005
Mitch Epstein, Big Bend Coal Power Station, Apollo Beach, Florida 2005
Postępowanie Mitcha Epsteina może się wydać na pierwszy rzut oka, gestem pozbawionym rewolucyjnego charakteru. Starając się konsekwentnie przedstawić wizualne aspekty produkcji i wykorzystywania energii, siłą rzeczy musiał on zaprezentować występowanie (czy raczej wszechobecność) urządzeń oraz instalacji do jej wytwarzania, widocznych we współczesnym amerykańskim krajobrazie. I ta konsekwencja właśnie oraz równie wytrwałe powstrzymywanie się od estetyzujących zabiegów, w znacznej mierze wystarczą i są niewątpliwą siłę tego projektu. A więc „obecność” autora tych zdjęć, wszelkie jego posunięcia, schowane są niejako w „chłodnej” – jak to się zwykle nazywa, czy też „beznamiętnej” – tak się to jeszcze częściej określa, konstrukcji kadru. Wspomnianych działań na pierwszy rzut oka nie widać i o to właśnie tutaj chodzi. Bo taki sposób postępowania umożliwia też bardziej skuteczne „programowanie” w rejestrowanym kadrze poziomów znaczeniowych: o charakterze politycznym, socjalnym czy ekonomicznym – oczywiście, na ile tylko fotograficzny obraz oraz sam motyw na to pozwalają.
Mitch Epstein, Signal Hill, Long Beach, California 2007
Mitch Epstein, Wyodak Coal Mine, Wyoming 2008
Oczywiście zdjęcia Mitcha Epsteina posiadają też wizualną atrakcyjność (całkiem sporą jej dawkę), a wskazywany przez amerykańskich komentatorów Walker Evans i jego cykle, są tutaj jak najbardziej trafnie przywołanym odniesieniem. Wspomniana przyległość nie polega na „estetyzowaniu” pod Evansa, co raczej (i zdecydowanie) na prostym zabiegu odnalezienia „wizualnej atrakcyjności” w samym motywie per analogiam do praktyki autora „American Pictures”. Opisane wyżej działanie nie jest jakimś specjalnie skomplikowanym ruchem/gestem, aczkolwiek samo dojście do niego trwa nieraz latami (a często w ogóle nie zachodzi, vide produkcja krajowa).
Mitch Epstein, Amos Coal Power Plant III, Winfield, West Virginia 2007
Mitch Epstein, Vogtle Nuclear Power Plant, Waynesboro, Georgia 2006
American Power powala absolutnie !!!
OdpowiedzUsuńPozdr.
I do tego jeszcze w słusznej sprawie :)
OdpowiedzUsuńPOZDRO
Shore w Uncommon Places objął bardzo szerokie pole tematyczne i naturalne jest, że wiele projektów zaangażowanych, nazwijmy to (z braku dobrego polskiego słowa), społecznie można odebrać jako subprojekt do Uncommon Places. Można, ale nie powinno się. To tak, jakby zrobić serię pt. Polska, o podobnej tematyce do tej z serii Shore'a i potem mówić, że np Rewiry Paranormalne Łukasza Biedermana nie wykraczają poza narrację projektu Polska autora X. Shore zrobił coś nowego w swoim czasie, ale temat potraktował bardzo szeroko, pozostawiając ogromne pole do zbadania czy nawet modyfikacji jego własnego pomysłu na projekt, otwierając zarazem najważniejszy w tej chwili nurt fotografii. Prace Epsteina są fenomenalne pod każdym względem i dziękuję autorowi bloga, bo ów fotografa wcześniej nie znałem.
OdpowiedzUsuń