Dwa "zwykłe pstryki" - by użyć określenia jednego z komentatorów hiperrealizmu - Erasmusa Schrötera z 1985 roku. Te zdjęcia są o tyle niezwykłe, że takie zwykłe motywy, ujęte w zwykły sposób, są zwykle dość rzadko spotykane... Być może fotografowie faktycznie wyrzucają takie zwykłości do kosza (mam podejrzenie, że dotyczy to szczególnie fotografów rodzimych - kwestia skrócenia dystansu względem rzeczywistości, ciągle jest problemem w kraju nad Wisłą, Odrą i Nysą Łużycką...), na całe szczęście Erasmus Schröter kadrów tych się nie pozbył ;)
Erasmus Schröter - Leipzig - 1985 [zdjęcie z albumu CITY SCAPE EAST - STADT LAND OST. Archiv der Wirklichkeit, Hatje Cantz Verlag 2001, str. 30]
Jakbyś nie podpisał to sądził bym że to Bytom, albo Ruda.
OdpowiedzUsuńAż mnie chwyciło za serce, jak pierwszy raz zobaczyłem te zdjęcia Schrötera, bo faktycznie to klimaty Bytomia lub Rudy sprzed dwudziestu paru lat, które ciągle mam przed oczami...
OdpowiedzUsuńO jakich Ty komentatorach piszesz, a? ;o)
OdpowiedzUsuńA może rzeczywiście ich siła tkwi w zwykłości...?
Pomyśl, rok 1985, NRD - kraj względem którego większość ludzi w Polsce ma jak najgorsze skojarzenia... (skądinąd neoliberalna propaganda zrobiła też swoje...) I koleś robi takie zdjęcia. Coś mi świta, że Louis mówił mi, że to było też jego swoiste pożegnanie z Vaterlandem, bo później wyemigrował z tego kraju demokracji ludowej. Tak czy owak, zrobił w tym 1985 roku kapitalny zapis i nie nazwał tego np. "fotografią elementarną" ;)) Nie musiał zresztą, bo takie działanie było tam czytelne... A teraz pomyślmy, co w tamtym czasie działo się w Polsce? I tu przychodzi mi do głowy czteroliterowe słowo, zaczynające się na "d"...
OdpowiedzUsuńCiekawe jaki (i czy w ogóle) był odbiór prac wśród krytyków niemieckich (zarówno nrdowskich jak i później).
OdpowiedzUsuńMusiał być dobry odbiór, bo to byli studenci HGB. Zresztą Erasmus jest tam teraz profesorem.
UsuńPrzy okazji spytam Louisa, jak było z tym odbiorem za czasów NRD. Ale ponieważ mam 4 albumy ze zdjęciami wykonanymi przed 1989 i tych fotografów jest dość spore grono, należy przypuszczać, że odbiór i dialog był. Był też rodzaj rywalizacji HGB ze szkołą düseldorfską i jak myślę z przewagą tej pierwszej uczelni. No i są też te projekty finansowane przez PNG w ramach "Archiv der Wirklichkeit", w których brali udział ludzie po HGB (i nie tylko). Są książki.
UsuńW Krakowie rok temu w MCK była pokazywana wystawa w oryginale nazywająca się "Ostzeit. Geschiten aus einem Vergangenen Land" i tam można było zobaczyć prace pięciorga fotografek/fotografów z agencji "Ostkreuz", zdjęcia raczej zahaczające o fotoreportaż, ale - gdyby je porównać do równoległej rodzimej fotoreporterki - o niebo lepsze. Np w sposobie pokazywania socjalistycznej, czyli enerdowskiej rzeczywistości... Zero protekcjonalizmu...
Ha, właśnie tu jest coś dziwnego, bo jedyną pracą tego rodzaju, jaka jest mi znana, są murale Konopki. Moim zdaniem świetne i wielka szkoda, że wpływ otoczenia przesunął go w kierunku "fotogenii", a nie w kierunku po prostu czystego obrazu. http://fototapeta.art.pl/2010/i/bko/k26.jpg
OdpowiedzUsuńhttp://fototapeta.art.pl/2010/i/bko/k27.jpg
Erasmus też uderzył w sztukę i działania plastyczne, niemniej te najciekawsze (dla nas) rzeczy powstały w czasach studiów i tuż po nich.
No tak, ale patrząc na te dwa kadry (zupełnie o o nich zapomniałem...) z bilbordami zamieszczone w wywiadzie, jaki z Bogdanem Konopką zrobił Marek Grygiel w fotoTAPECIE, pójście w artyzm i "fotogenię" wydaje się być krokiem całkowicie zrozumiałym... ;))
Usuń