Wszystko dokładnie widać i można sobie jeszcze obracać obrazem - tak ktoś na zajęciach z dokumentu (nie był to jednostkowy przypadek...) skomentował sens robienia zdjęć dokumentalnych w werystycznej konwencji...
No i faktycznie "wszystko dokładnie widać" (i można jeszcze sobie obracać obrazem - oczywiście tylko w przypadku, gdy googlowóz tamtędy przejechał).
Ale co z tej widzialności i dostępności wynika?
Poniżej szybka próba odpowiedzi na postawione pytanie.
Biała Rawska
Bieżuń
Krzepice
Opoczno
Słomniki
Wielowieś
Krzepice moje ulubione miejsce
OdpowiedzUsuńNie obraź się, ale to jest całkiem fajne ;) tylko te wszystkie Googlowskie dodatki są nieco jak "czarna ramka" i gwarantują dokładnie ten sam "efekt magii" w odniesieniu do swojego pochodzenia, jak czarne ramki na odbitce z filmu.
OdpowiedzUsuńfotoGienia mutuje wraz z mutacją medium ;)
UsuńCzyli mogłeś zrobić projekt nie wychodząc z domu. Zaoszczędziłbyś na benzynie :)
OdpowiedzUsuńNa benzynie, na noclegach, na filmach, na chemii do filmów...
UsuńI jeszcze sobie mogę poobracać obrazami ;))
No więc, każdy to może oglądnąć, i może ogląda (to dużo ludzi), a jeżeli jest tak faktycznie, to z tego wszystkiego ch... wynika, bo reakcji żadnej na to co oglądają (jeżeli oglądają) nie ma.
Albo może, to tylko ja to wszystko tak ustawiłem, bo inni użytkownicy tego intrumentu nie wpadli na taki pomysł, więc wracamy do dokumentalnej wypowiedzi autorskiej... ;)
Tylko jedno wynika z takich teorii. Patrzac na fotografie jakiegos przedmiotu lub miejsca widzimy albo to wlasnie miejsce albo jego obraz. To zalezy od nas - odbiorcow. Fotografia jest na tyle trudnym medium ze trudno jest ja oderwac od tego co przedstawia. Zbyt czesto patrzac na obraz fotograficzny jakiegos miejsca jedyne co widzimy to jest wlasnie to miejsce. Co oczywiscie jest totalna pomylka bo to co widzimy jest kartka papieru lub ekranem komputera. Jest duza roznica miedzy tym co wiemy a tym jak cos widzimy.
OdpowiedzUsuńViktor Shklovsky nazywa to "Defamiliarization"
W tlumaczeniu przez google to znaczy nie mniej nie wiecej jak "oziebienie stosunkow"
UsuńI to mi się bardzo podoba ;)
Usuń"Oziębienie stosunków" wymuszone przez powszechność technologii google street view...
Ja mam tę przewagę, ze mam dużo podwórek, a tam gugiel jeszcze nie wjechał i w SV tego nie uświadczysz. Mam kolegę fotografa, który fotografuje dla gugla wnętrza, na razie głównie instutucji, restauracji itp. Są to tzw "wirtualne spacery" ale już w lepszej jakości, niż ulice. SV już powoli wchodzi tam, gdzie dotychczas nie sięgało. Może za kilka lat i podwórka obejmie?
OdpowiedzUsuńObstawiam drony z kamerkami, to całkiem realne :-P
UsuńSkoro Amazon chce dostarczać w ten sposób przesyłki...
I to tez jest myśl! Taki view "from the top".
UsuńSeeexi! ;o)