...nad antyfotograficznym projektem Swięta Wojna.
Razem z X-Panem odwiedziliśmy Górny Śląsk, a prognoza ICM, której z pewnymi oporami zaufaliśmy, sprawdziła się nie w 100%, ale w jakichś 130%... ;)
Słońce miało wyleźć na niebo jakoś między 11-12, a przygrzało dopiero równo o 13:13.
Antyfotografie były wykonywane w Łaziskach Górnych, a potem w Bytomiu (na Pogodzie, a także w częściach miasta przez kibiców tutejszej Polonii nazwanych - "Grossfeld" i "Kleinfeld").
Trzeba podziwiać determinację, bo obmalowanie takich powierzchni, to jednak jest coś. Inna sprawa, że za smarowaniem po murach stoi prawdziwa krew, pałki i maczety, więc raczej współczuć wypada.
OdpowiedzUsuńMaczety to specjalność krakowska... (także kiedyś siekiery i ciągle noże).
OdpowiedzUsuńZjawisko stanowczo nie jest jednowywymiarowe... I też "smarowaniem" bym tego nie nazwał ;)
Krakowiacy są ciekawi (nie obrażaj się). niby mocno religijni, a od wódki o noży nie stronią.
UsuńA tam, żeby sie od razu obrażać... ;)
UsuńPisząc "Krakowiacy" masz na myśli kibiców oczywiście?
Zdaje się, że fani innych klubów nazywają ich "nożownikami"...
Skąd bierze się nowe pojęcie (antyfotografia) w przypadku Twoich zdjęć? Coś mnie chyba w światku fotograficznym ominęło;)
OdpowiedzUsuńZ pogłębionej autoanalizy charakteru projektu ;)))
UsuńBardzo wazne ze to robisz. Fotograficznie czy antyfotograficznie.
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę, że to już powoli finał przedsięwzięcia...