Niemiecka kameralistyka z początku XIX wieku bardzo mi pasuje do zdjęć André Köhlera z jego albumu Odra_Rhein_Oder_Ren (szczególnie do tych znad Odry i polskiej strony). Dawno nie słuchałem widocznego na zdjęciu LP, a kupiłem go jakieś trzydzieści lat temu... Brzmi kapitalnie (aż się wzruszyłem).
Tymczasem (w trakcie pisania tego posta) zmieniłem beethovenowski Opus 130 na bardziej lajtowego Schuberta (Forellen-Quintett) i nadal muzyka współpracuje z obrazami. I niezmiernie podoba mi się ten - odkryty przed chwilą - rodzaj zależności.
A ja ostatnio słucham ciagle grupy The Fall. Mark E Smith jest mi także bliski jako poeta. Taka wlasnie faza...
OdpowiedzUsuńZnajomy z Berlina obdarował mnie ostatnio płytą z Diabelli-Variationen i... świetnie się ta muzyka sprawdziła dziś przy reperowaniu roweru mojego syna... ;))
OdpowiedzUsuńW tym równoleżnikowym europejskim pasie, gdzie Kraków, Wiedeń, Praga, Drezno i mnóstwo wspólnych spraw (także wspólnej historii), to - gdybym zamknął oczy i miał przypisać muzykę do krajobrazu oraz wyglądu starszych części miast - tylko Beethoven, Schubert i Brahms...