piątek, 14 marca 2014

SPRZEDANE TRZY FUNTY LNU


[skan z 14-15 nr pisma bruLion z 1990 roku, str. 18]

Uff... Minęło prawie pół wieku... Jest to jeden z tekstów, składających się na mój debiutancki set w bruLionie. No więc przeglądnąłem sobie przy tej okazji pismo i znalazłem także w tym numerze ohydny antysemicki paszkwil Louisa Ferdinanda Céline'a (tu zaskoczenie, bo byłem przekonany, że uniknąłem takiej symultany), który bruLionowcy przedrukowali z błędnym datowaniem. Wyniknął wówczas z tego potężny skandal (także z samej publikacji tekstu francuskiego faszola - sorry, nie poważam, nie cierpię jego prozy), a mnie wtedy zaświtało w głowie, że coś z redaktorami kwartalnika nie jest do końca w porządku (pamiętam, jak jeden z nich powtarzał jak mantrę słowo "prowokacja"), co zresztą w ciągu tego półwiecza wyraźnie dało znać o sobie, gdy przyjrzeć się ich "karierom" oraz wyraźnej wolcie na prawo...
Historia opisana w wierszyku jest autentyczna. I jakoś mi się to skojarzyło znowu z tą wojną, która coraz głośniej pomrukuje nam za plecami. Mam nawet dwa zdjęcia wykonane parę godzin po tej "żołnierskiej toalecie", na których widać jak konsumuję z menażki jakąś poligonową strawę. Reszta odbitek oraz film zostały skonfiskowane i zniszczone przez dowódcę mojego plutonu (niestety nie udało mi się go wyprzedzić w dotarciu do autora fotografii). Wszystko to miało miejsce na poligonie pod Nidzicą późną zimą 1988. W wierszyku zacytowałem też dwa buddyjskie koany, ale ich zrozumienie należy już do czytelników hiperrealizmu.

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za moich buddyjskich czasów mówiono, że się je "rozwiązuje", ale może to kwestia przekładu? ;)
    No więc nigdy też nie przekroczyłem w tym względzie entry level... Ale znam późniejsze losy kilku osób, które rozwiązały czy osiągnęły "Mu" i... nie wygląda to zbyt ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. ??? A skąd niby mam to wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ups... Niemniej jednak Twój komentarz przeczytałem, bo mi wszystkie do skrzynki pocztowej spływają ;)
    Nie mam negatywnego stosunku do adeptów zen (wręcz przeciwnie), ale też w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że interesuje mnie dokładnie to, co raczej mija się z praktyką.
    A z tym "Mu" to było tak, że wszyscy (czy też prawie wszyscy) byli mocno zakręceni na "przejście" przez ten koan. A potem po latach, parę razy zdziwiłem...

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.