który ze wszech miar jest/był jakże popie*dolonym dniem, (jakże) miły akcent, albowiem wybrałem się do Music Cornera w celu odebrania zamówionej (ho ho ho! jak dawno temu) płyty, której nie było przez pewien czas w dystrybucji, ale... właśnie wczoraj dostałem smsa, że jest do odebrania i teraz jej właśnie słucham...
...tzn. teraz - tzn. w chwili gdy kończę ten wpis - ponieważ akurat płyta się skończyła - zacząłem słuchać wersji z 1731, jaką nagrał Jordi Savall (i jeszcze fotografując okładkę się mimowolnie sportretowałem...).
I jak? Warto, jeśli ma się już Savalla?
OdpowiedzUsuńTak, to nagranie z teatru operowego z kapitalnym pogłosem, poza tym lubię podejście Sardellego i to co robił z Modo Antiquo. Więc...
OdpowiedzUsuń