[Pasuje jak ulał po powrocie na jałowe Ojczyzny łono... 4 marca odbędą się we Włoszech wybory parlamentarne, które najprawdopodobniej wygrają tamtejsi populiści. Rosyjskie trole już intensywnie pracują nad urabianiem elektoratu. Można by powiedzie, że zupełnie jak u nas... Paradoksalnie, można znaleźć dużo podobieństw do tego, co się dzieje w Polszcze.]
niedziela, 25 lutego 2018
czwartek, 22 lutego 2018
środa, 21 lutego 2018
POD WULKANEM (2)
[Museo Nazionale Archeologico di Napoli]
Odpadłem jak zaobaczyłem te transfery polichromii z domów w Pompejach...
wtorek, 20 lutego 2018
poniedziałek, 19 lutego 2018
Neapol (Mergellina), Corso Vittorio Emanuelle
[09:14]
Nawet tutaj w lokalnych wiadomościach komentowane są mądrości, jakie wygłasza ostatnio Premier Morawiecki... To autentyczny międzynarodowy sukces naszego bankstera ;))
sobota, 17 lutego 2018
piątek, 16 lutego 2018
WIOSNA 1938
Bertolt Brecht
SPRING 1938
I.
To-day Easter Sunday morning
A sudden snowstorm swept over the island.
Between the greening hadges lasy snow. My young son
Drew me to a little apricot tree by the house wall
Away from a verse in which I pointed the finger at those
Who were preparing a war which
Could well wipe out the continent, the island, my people, my family,
And myself. In silence
We put a sack
Over a freezing tree.
II.
Above the Sound hung reinclouds, but the garden is
Gilded still by the sun. The pear trees
Have green leaves but no blossom yet, the cherries
Blossom and no leaves yet. The white clusters
Seem to sprout from withered branches.
Acros the wrinkled waters of the Sound
Goes a little boat with a patched sail.
The starlings' twittering
Is broken by a distant thunder
Of naval gunfire from the war games
Of the Third Reich.
III.
In the willows by the Sound
This spring nights the screech-owl often calls.
According to the peasant superstition
Your screech-owl informs people that
They haven't long to live. I
Who know full well that I have told the truth
About the powers that be, don't need death-bird
To inform me so.
[Wiersz w przekładzie Dereka Bowmana (części I i III) oraz Johna Culena (II) z książki: Bertolt Brecht Poems 1913-1956, str. 303-304. I może jeszcze dla porównania polska wersja środkowej części w tłumaczeniu Ryszarda Krynickiego z tomu: Bertolt Brecht Elegie Bukowskie i inne wiersze, str. 34. Jak już tutaj wcześniej pisałem, czytam sobie regularnie Poems 1913-1956 i widzę jak dużo tekstów Brechta pisanych białym wierszem, nie zostało przełożonych na język polski... Jest do zdumiewające.]
II.
Deszczowa chmura wisi nas sundem, lecz ogród
złoci się jeszcze od słońca. Grusze
wypuszczają zielone listki i jeszcze nie kwitną,
natomiast wiśnie już kwitną a jeszcze
nie mają liści. Wydaje się, że białe baldaszki
wyrastają wprost ze suchych gałęzi.
Po lekko falujących wodach sundu,
płynie mała łódka z połatanym żaglem.
Przez świergot szpaków
przebija się z oddali huk
ćwiczebnych dział okretowych
Trzeciej Rzeszy.
They haven't long to live. I
Who know full well that I have told the truth
About the powers that be, don't need death-bird
To inform me so.
[Wiersz w przekładzie Dereka Bowmana (części I i III) oraz Johna Culena (II) z książki: Bertolt Brecht Poems 1913-1956, str. 303-304. I może jeszcze dla porównania polska wersja środkowej części w tłumaczeniu Ryszarda Krynickiego z tomu: Bertolt Brecht Elegie Bukowskie i inne wiersze, str. 34. Jak już tutaj wcześniej pisałem, czytam sobie regularnie Poems 1913-1956 i widzę jak dużo tekstów Brechta pisanych białym wierszem, nie zostało przełożonych na język polski... Jest do zdumiewające.]
II.
Deszczowa chmura wisi nas sundem, lecz ogród
złoci się jeszcze od słońca. Grusze
wypuszczają zielone listki i jeszcze nie kwitną,
natomiast wiśnie już kwitną a jeszcze
nie mają liści. Wydaje się, że białe baldaszki
wyrastają wprost ze suchych gałęzi.
Po lekko falujących wodach sundu,
płynie mała łódka z połatanym żaglem.
Przez świergot szpaków
przebija się z oddali huk
ćwiczebnych dział okretowych
Trzeciej Rzeszy.
czwartek, 15 lutego 2018
środa, 14 lutego 2018
Troops of Tomorrow
Tak się nazywała (o ile dobrze pamiętam) jedna z płyt The Exploited, który to zespół nigdy mnie jednak nie kręcił... Podobnie jak poddany poczwórnej bilokacji kolega po lewej, nawet w czasie gdy występował na wokalu w formacji Trubadurzy (czy ktoś pamięta jeszcze te ich stylizowane na Les Trois Mousquetaires stroje?). Widoczne na zdjęciu poniżej sąsiedztwo wcale nie jest czymś dziwnym, pomijając kwestię, że oba podmioty wykonawcze reprezentuje agencja Galicja Productions, to Wattie Buchan jest tylko o 11 lat młodszy od Krzysztofa Krawczyka i właściwie mogliby nagrać wspólny materiał, bo pod względem estradowej bucówy prezentują wyrównany poziom... W sumie smutny to obrazek, który jednak paradoksalnie poprawił mi dzisiaj wisielczy humor.
[Państwo wybaczą, ale nie chciało mi się dymać do domu po lustrzankę, więc jakość obrazu jest... jak jest. Asus nawet w opcji HDR PRO nie wyrabia przy słabym świetle... za to 3 dni trzyma na jednym ładowaniu, więc w całej tej nędzy jest to jakiś plus.]
wtorek, 13 lutego 2018
We wtorek trzynastego lutego (2018)
słucham Johanna Adolfa Hassego. Opery Siroe (1733) w interpretacji George'a Petrou & Armonia Atenea z Maxem Emanuelem Cencicem w roli tytułowej (pełna lista płac widoczna jest na skanie okładki poniżej). Hasse nie jest teraz jakoś specjalnie popularny (podobnie jak Porpora, który był jego nauczycielem zresztą), co w Polszcze jest o tyle dziwne, że kompozytor ten posiadał nadany przez Augusta II Mocnego tytuł Königlich-Polnischer und Kurfürstlich-Sächsischer
Kapellmeister*. Ale czy wspomniany monarcha oraz jego syn byli tak naprawdę polskimi królami? Należy się spodziewać, że IPN pod kierownictwem dr Jarosława Szarka rychło zdesaksonizuje całkowicie naszą historię. Według muzykolożki Aliny Żurawskiej-Witkowskiej kompozytor bywał kilkakrotnie w Warszawie przy okazji letniego przemieszczania się królewskiego dworu do Polski i wystawiania swoich oper w tzw. Operalni, choć częściej i chętniej podróżował do Wenecji, czemu wcale się nie dziwię (podobno raczej niechętnie tutaj gościł...).
No więc słucham sobie z rana wspaniale odgrywanej Siroe, traktując dzieło Jonanna Adolfa Hassego trochę instrumentalnie w roli odtrutki na ten cały gnój, który się wylewa z głów prawicowych polityków i propagandystów (oczywiście mogę nie zaglądać na szczujnia.pl...). Hasse podobnie jak Francesco Maria Veracini, miał sporego pecha i pokaźna część jego manuskryptów zgromadzonych w elektorskiej bibliotece (gromadzonych tam pod kątem publikacji, partytury Veraciniego zatonęły wraz ze statkiem podczas przeprawy przez kanał La Manche) spłonęła podczas oblężenia Drezna przez Prusaków w 1760 roku. A my, no cóż... mamy zamiar systematycznie rozbudowywać płytotekę z kompozycjami Hassego, o czym (o każdym nowym nabytku) będziemy oczywiście informować na hiperrealizmie.
*Co ciekawe bo z tej Die Kurfürstlich-Sächsische und Königlich-Polnische Kapelle wywodzi się w prostej linii kapitalna orkiestra Staatskapelle Dresden...
*Co ciekawe bo z tej Die Kurfürstlich-Sächsische und Königlich-Polnische Kapelle wywodzi się w prostej linii kapitalna orkiestra Staatskapelle Dresden...
poniedziałek, 12 lutego 2018
Nicola Porpora „Il Gedeone‟ (!!!)
Przybycie widocznej wyżej przesyłki uczyniło ten dzień znośnym!
Pora chyba zamówić operę Germanico in Geremania, także autorstwa Nicola Porpory, a nagraną ostatnio przez Capellę Cracoviensis (+ Hasnaa Bennani + Max Emanuel Cencic + Dilyara Idrisova + Mary-Ellen Nesi + Julia Lezhneva + Juan Sancho) pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa. Recenzje brzmią obiecująco, zaś sama opera, która premierę miała w Rzymie w 1732 roku i była utworem niezmiernie popularnym, po śmierci kompozytora popadła w zapomnienie. Oryginalną partyturę utworu znaleziono w 2015 roku w Insbrucku, a dwa lata później wykonano go w wersji kameralnej podczas krakowskiego festiwalu Opera Rara.
niedziela, 11 lutego 2018
sobota, 10 lutego 2018
piątek, 9 lutego 2018
JURAJSKIE ZACISZE
[Modlniczka, 08.02.2018]
Skądinąd warto zobaczyć to „Jurajskie Zacisze‟. Szczególnie mikroskopijny obszar jaki zajmuje...
czwartek, 8 lutego 2018
Być może istnieją tylko odcienie szarości.
Bronisław Maj
* * *
Podobno widzi wszystko w odcieniach
szarości, nocami budzi mnie
wyjąc do niewidocznego księżyca.
Gdy witamy się w drzwiach –
jego ciało w radosnym tańcu, moje
radosne słowa – nie spotykają się nigdy:
wie, że jego sierść mieni się rudo,
purpurowo, złoto, i wiem, że on tylko
widzi, tylko odcienie szarości. –
Być może istnieją tylko odcienie szarości.
Być może księżyc w pełni jest jedynym
bogiem. Ale to przy mnie jest
racja czyli władza: na samej sobie
osadzona pewność, że jestem
ostatnim. I być może ostatni
z nich myślał, jeżeli myślał, tak
samo. Patrzę w jego żółte oczy:
za ich szklistą granicą otwiera się
otchłań, z której wtedy
wyszliśmy, wychodzimy, wciąż
pogrążeni.
[No cóż... coś się piło w czasie lektury, ale kiedy to było? Możliwe, że trzydzieści lat temu z okładem. Według stopki wydawniczej druk książki ukończono we wrześniu 1981, czyli kupiłem ją na drugim roku studiów (polonistyka UJ). Pamiętam, że był to wtedy głośny debiut (to zabawne, bo wymieniona w biogramie na czwartej stronie okładki Taka wolność, która miała być właśnie debiutancką publikacją, ukazała się 1983 roku, a autorowi wcale wtedy nie było do śmiechu...), uhonorowany nagrodą im. Andrzeja Bursy (w tamtych czasach ważne wyróżnienie). Odkopałem ten tom niedawno i od kilku dni sobie go poczytuję, trafiwszy dzisiaj na ten nieco zaskakujący, piękny wiersz. Którego lektura sprawiła mi tym większą radość, ponieważ dookoła dzieje się to, co się dzieje (trudno mi uwierzyć, że 1011 tak nienawidząc ludzi, jest zdolny lubić zwierzęta...), choć przecież aktualna rekonstrukcja pogromowej atmosfery marca '68, nie musi (stanowczo nie powinna) być tłem dla wierszy Bronisława Maja. Na koniec anegdota. Jakoś w połowie lat osiemdziesiątych, czyli na finiszu mojego studiowania, udałem się do autora Wspólnego powietrza w celu otrzymania zaliczenia z zajęć z literatury współczesnej, jakie wówczas prowadził. Podsunąłem mu otwarty indeks, a Bronisław Maj popatrzywszy mi prosto w oczy, powiedział - nazwisko kojarzę, twarzy niestety - w czym miał absolutną rację, ponieważ widział mnie wtedy po raz pierwszy. Następnie złożył podpis.]
Subskrybuj:
Posty (Atom)