James Mollison, The Casualties, The Winter Gardens, Blackpool, UK, 10th August 2007
James Mollison, Oasis, Manchester Stadium, Manchester, UK, 3rd July 2005
Jamesa Mollisona, zobaczone przez mnie wczoraj w Łodzi na głównej wystawie dziesiątej już edycji Fotofestiwalu, to projekt ze wszech miar rewelacyjny! O nim jednak za chwilę.
Po pobycie w Warszawie i uczestnictwie w konferencji „Archiwum jako projekt”, pojechałem do „polskiego Manchesteru”, głównie żeby zobaczyć na żywo prace Alexeya Titarenki i retrospektywę Andrzeja Jerzego Lecha. W przypadku tego drugiego i jego wystawy w Galerii FF pocałowałem jednak klamkę (tak to już jest, że instytucjom kulturalnym finansowanym z budżetów miejskich, najbardziej przeszkadza odwiedzająca je publiczność, a niedziela w czasie trwania Fotofestiwalu to chyba dobry dzień, żeby przyjechać do innego miasta i zobaczyć wystawę?). Potężna dawka prac Titarenki w Atlasie Sztuki zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenia. Trochę obawiałem się tych częściowych odbarwień i tonowania odbitek, o czym traktuje filmik zamieszczony na stronie artysty, jednakże w naocznym oglądzie zakres wspomnianych ingerencji jest niewielki i nie wpływa negatywnie na charakter fotograficznego obrazu. W sali pomalowanej na kolor biały, tuż obok wejścia po lewej stronie znalazłem moje ulubione zdjęcie, przedstawiające petersburski Plac Sienny (jak mogłem przeczytać w opisie pracy). Bardzo ładna wystawa, logicznie powieszona (czuwał nad tym sam artysta), standardem ekspozycyjnym przypominająca działania galerii fotografii w Londynie lub w Berlinie.
Ale wróćmy do Jamesa Mollisona i jego „Wyznawców”. Pomysł na ten cykl jest niezwykle prosty. Przez cztery lata (2004-08) Mollison objeżdżał koncerty w Europie oraz USA i w przenośnym studio fotografował fanów poszczególnych zespołów muzycznych. Następnie z tak uzyskanych indywidualnych portretów, zmontował panoramy, w których sfotografowane osoby stoją obok siebie. Na Fotofestiwalu w Łodzi The Disciples pojawili się w postaci slideshowu, a właściwie fotokastu, w którym najpierw z towarzyszeniem adekwatnego utworu muzycznego, widzimy przesuwające się postaci fanów (tak jak gdyby kamera dokonywała panoramicznego ujęcia przesuwając się wzdłuż ich szeregu), a na koniec każdego setu pojawia się panorama w całości. Założyłem słuchawki na uszy i oglądnąłem projekt Jamesa Mollisona w całości!
Wiele jest tutaj oczywiście zabawnych momentów (szczególnie w kontekście dobranych utworów muzycznych), sporo też ironii (której obecność w „nowym dokumencie” tak niepokoi co poniektórych krytyków), nie ma jednak szyderstwa, czy prób poniżania portretowanych osób. Prezentacja, którą oglądałem w Łodzi jest ludyczna, atrakcyjna i rozrywkowa, ale też posiada cechy, które zadowoliłyby badaczy współczesnej kultury ludowej, czyli zjawiska znanego pod nazwą popkultury. Mollison bardzo świadomie pokazał pewien istotny jej aspekt, czyli potrzebę autoidentyfikacji, która swój kształt bierze ze wzorców transmitowanych nieustannie przez posługujące się obrazem media (i to już wcale nie jest śmieszne, szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę czteroletni czas trwania projektu oraz ilość równolegle funkcjonujących „prototypów”). Jego wizualna antropologia - w trakcie wspomnianego przedsięwzięcia sfotografował blisko 500 osób, które pojawiają się na 58 zmontowanych panoramach - to kapitalny zapis dokumentalny, w którego przypadku, co ważne, elektroniczne narzędzia obróbki fotografii, nie zdeformowały zapisanych obrazów.
James Mollison, Madonna, The Forum, Los Angeles, 21st May 2006
James Mollison, Mc Fly, Kings Dock, Liverpool, UK, 9th July 2005
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.