Wie Pan, nie wiem, zupełnie nie mam pojęcia, na czym to polegało, ale stare zdjęcia mają w sobie magię. Przecież na zdjęciu nie ma niczego szczególnego, a jednak jest doskonałe. Pamiętam stary podręcznik fotografowania, zwykłe pokazowe zdjęcia wciąż mam w pamięci. Nic nie rozumiem, ale bardzo mi się podoba.
Trochę pożółkło po bokach... No i jest to czysty analog (barytowa odbitka) sprzed ok. 50 lat. (przy okazji ostatniego remontu niektóre rzeczy powędrowały w pudłach do piwnicy i kilka miesięcy temu się na nie natknąłem...) Ale prośba, nie "panujmy" sobie ;) Jestem Wojtek :)
No tak, ale oglądasz jednak skan odbitki, owszem starałem się tak ustawić krzywe, żeby oddawało to skalę tonalną zdjęcia. Podczas pracy nad "Innym Miastem" zastanawialiśmy się nad przejściem na cyfrę, ale pomijając kwestię kasy (satysfakcjonujący nas system Hasselblada to ok. 200.000 PLN), jest coś w zarejestrowanym na kliszy obrazie, co mi się bardziej podoba od tego, co zapisuje matryca. No ale też negatyw jest skanowany... Za kilka lat i tak nikt z publiczności fotograficznej nie odróżni "na oko" zdjęcia z cyfry czy kliszy (ja to jeszcze widzę). W przypadku cyfrowych przystawek o liczbie pikseli w okolicach 60-80 mln. drażni mnie nadostrość i nadnaturalność uzyskiwanego obrazu. Płyty analogowe jak najbardziej, z tym że dla mnie zapisany na nich dźwięk jest doskonalszy od tego z CD czy nawet SACD, Przynajmniej "na ucho".
Wie Pan, nie wiem, zupełnie nie mam pojęcia, na czym to polegało, ale stare zdjęcia mają w sobie magię. Przecież na zdjęciu nie ma niczego szczególnego, a jednak jest doskonałe.
OdpowiedzUsuńPamiętam stary podręcznik fotografowania, zwykłe pokazowe zdjęcia wciąż mam w pamięci.
Nic nie rozumiem, ale bardzo mi się podoba.
Trochę pożółkło po bokach... No i jest to czysty analog (barytowa odbitka) sprzed ok. 50 lat. (przy okazji ostatniego remontu niektóre rzeczy powędrowały w pudłach do piwnicy i kilka miesięcy temu się na nie natknąłem...)
OdpowiedzUsuńAle prośba, nie "panujmy" sobie ;)
Jestem Wojtek :)
Dobrze, Wojtku, więc w czym leży sekret? Wczoraj pomyślałem, że stare zdjęcia wygrywają niedoskonałością, jak analogowa płyta.
OdpowiedzUsuńNo tak, ale oglądasz jednak skan odbitki, owszem starałem się tak ustawić krzywe, żeby oddawało to skalę tonalną zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPodczas pracy nad "Innym Miastem" zastanawialiśmy się nad przejściem na cyfrę, ale pomijając kwestię kasy (satysfakcjonujący nas system Hasselblada to ok. 200.000 PLN), jest coś w zarejestrowanym na kliszy obrazie, co mi się bardziej podoba od tego, co zapisuje matryca. No ale też negatyw jest skanowany...
Za kilka lat i tak nikt z publiczności fotograficznej nie odróżni "na oko" zdjęcia z cyfry czy kliszy (ja to jeszcze widzę).
W przypadku cyfrowych przystawek o liczbie pikseli w okolicach 60-80 mln. drażni mnie nadostrość i nadnaturalność uzyskiwanego obrazu.
Płyty analogowe jak najbardziej, z tym że dla mnie zapisany na nich dźwięk jest doskonalszy od tego z CD czy nawet SACD, Przynajmniej "na ucho".
Z cyklu, który lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuń