Nie wierzyłem własnym oczom, kiedy w katalogu świetnej wystawy Zaraz po wojnie, jaką można teraz oglądać w Zachęcie, zobaczyłem fotografię Jana Bułhaka pod takim właśnie tytułem, przedstawiającą zagruzowany teren warszawskiego getta...
Reprodukowane w katalogu zdjęcie datowane jest na 1948 rok i pochodzi ze zbiorów Muzeum Fotografii w Krakowie. Ponieważ w związku z tytułem tej pracy zliczyłem klasyczny opad kopary, wrzuciłem go do googla razem z nazwiskiem autora i w wynikach ujrzałem jeszcze jedną fotografię po tym tytułem, tym razem z kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi.
Powojennych zdjęć terenów warszawskiego getta nie ma zbyt wiele w obiegu, miałem jednak zawsze przekonanie, że obszar ten często fotografowano i że na pewno takie kadry wyszły spod ręki Jana Bułhaka. Jednak w najśmielszych marzeniach nie spodziewałbym się takiego tytułu...
Bomba atomowa zrzucona na miasta w dolinie Siddim była karą JHWH za nieprzestrzeganie przez ich mieszkańców zakonu. Posłużenie się przez Jana Bułhaka odniesieniem do starotestamentowej historii nie świadczy najlepiej (rzecz ujmując możliwie eufemistycznie) o jego postrzeganiu Zagłady i rozumieniu mechanizmów, jakie doprowadziły do przemysłowego mordowania europejskich Żydów.
a często spotykasz się w przedwojennych książkach an określanie żydowskich dzielnic mianem getta?
OdpowiedzUsuńbo ja do tej pory tylko u Bułhaka
http://tytusjaneta.tumblr.com/post/47035232325/jan-bu%C5%82hak-ghetto-1938
Dzielnicę żydowską w Wilnie tak właśnie nazywano...
OdpowiedzUsuńTak jest np. w przypadku albumiku Mojżesza Worobiejczyka "Ein Ghetto im Osten (Wilna)" opublikowanego w 1932 roku w szwajcarsko-niemieckim wydawnictwie Orell Füssli Verlag.
Takim samym mianem określano dzielnicę żydowską w Rzymie ... JK
OdpowiedzUsuń.... również przed wojną .
OdpowiedzUsuńNo tak, tyle że dzielnica żydowska w Państwie Watykańskim była przez 3 stulecia zamkniętym terenem, którego Żydzi nie mogli opuszczać i byli poddawani szykanom oraz licznym restrykcjom. I to było faktycznie getto, takie jak w Wenecji, skąd zresztą wzięła się nazwa. Getto Nouvo, czyli "nowa odlewnia" w dialekcie weneckim, to nazwa wysepki gdzie faktycznie mieściły się odlewnie metali, na której w 1516 roku (zaraz po Soborze Laterańskim) zamknięto weneckich Żydów. Taka to i historia.
OdpowiedzUsuńI chyba potem były rozne tzw. ewolucje tego hasla, ja np. pamietam z lat ´70, ze w środowiskach lekko niepokornych, punkowych itd. mowilismy na nasze miasto Warsaw Ghetto...
OdpowiedzUsuńA w krainie megalitu i miodu, gdzie niby Malgorzata II jest wizjonerka i tłamsi nacjo-kutasow, mianem tym określa się osiedla, czy nawet plomby miejskie ludzi patrzących na wschod, czyli przepływy, tak byłoby z kazda definicja, z każdym dowolnym jekiem gardłowym...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhttp://tinyurl.com/ghetto-w-ksiazkach
OdpowiedzUsuńJasne, ze mogę, dla Ciebie i tylko raz, dyplomatycznie, bez jazdy - kwanty czy niebocentryzm?
OdpowiedzUsuńsolipsyzm
Usuńżeby wiec przyfiniszowac, w tym układzie zarówno Shingon jak i Rinzai :))
UsuńTo była odp. dla stAn
OdpowiedzUsuń