sobota, 25 sierpnia 2018

LĘBORK PAMIĘTA

[Lębork, ul. Cisowa, 05.06.2018]

Ja pamiętam np., że w latach siedemdziesiątych czy schyłkowych sześćdziesiątych (jak zacząłem bardziej świadomie obserwować rzeczywistość), można było spotkać całkiem sporo inwalidów wojennych, głównie mężczyzn bez ręki, nogi, oka (w różnych kombinacjach, czasem x2)... słowem z śladami cielesnych obrażeń. Jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych (kiedy zacząłem korzystać z dobroczynnych właściwości alkoholu) w lokalach kategorii III-V niemal zawsze można było się natknąć na dyżurnego "partyzanta", który nawijał jakieś rzekome opowieści "z lasu".

Jak dwa lata temu leciałem do Tel Awiwu, małżonek pasażerki na sąsiednim fotelu, z którą bardzo miło mi się rozmawiało w czasie lotu, miał całą twarz w cętkach, prawdopodobnie były to pozostałości oparzeń po wybuchu trotylu.

Nigdy nie wciągałem muzycznej twórczości syna hutnika z miasta Gary, także jego sióstr i braci...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.