[Lębork, ul. Cisowa, 05.06.2018]
Ja pamiętam np., że w latach siedemdziesiątych czy schyłkowych sześćdziesiątych (jak zacząłem bardziej świadomie obserwować rzeczywistość), można było spotkać całkiem sporo inwalidów wojennych, głównie mężczyzn bez ręki, nogi, oka (w różnych kombinacjach, czasem x2)... słowem z śladami cielesnych obrażeń. Jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych (kiedy zacząłem korzystać z dobroczynnych właściwości alkoholu) w lokalach kategorii III-V niemal zawsze można było się natknąć na dyżurnego "partyzanta", który nawijał jakieś rzekome opowieści "z lasu".
Ja pamiętam np., że w latach siedemdziesiątych czy schyłkowych sześćdziesiątych (jak zacząłem bardziej świadomie obserwować rzeczywistość), można było spotkać całkiem sporo inwalidów wojennych, głównie mężczyzn bez ręki, nogi, oka (w różnych kombinacjach, czasem x2)... słowem z śladami cielesnych obrażeń. Jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych (kiedy zacząłem korzystać z dobroczynnych właściwości alkoholu) w lokalach kategorii III-V niemal zawsze można było się natknąć na dyżurnego "partyzanta", który nawijał jakieś rzekome opowieści "z lasu".
Jak dwa lata temu leciałem do Tel Awiwu, małżonek
pasażerki na sąsiednim fotelu, z którą bardzo miło mi się rozmawiało w czasie
lotu, miał całą twarz w cętkach, prawdopodobnie były to pozostałości oparzeń po
wybuchu trotylu.
Nigdy nie wciągałem muzycznej twórczości syna hutnika z miasta Gary, także jego sióstr i braci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.