Z zdjęciami duetu Yves Marchand & Romain Meffre zetknąłem się dawno temu. Kiedy to mogło być? W 2011?
Chyba wtedy w Berlinie w księgarni u Dussmana zobaczyłem album
The Ruins of Detroit wydany przez Steidla.
Książki wówczas nie kupiłem (cena podchodziła pod 100 Euro), licząc, że po jakimś
czasie trafię na to wydawnictwo w
przecenie u Langera Blomqvista. Nie trafiłem. W tym samym roku (2011?) uczestniczyłem
w debacie Archiwum jako projekt,
którą wymyślił i doprowadził do skutku Krzysztof Pijarski, a podczas tego wydarzenia
jeden z zaproszonych panelistów – John Tagg, określił zdjęcia Marchanda i
Meffre’a jako „ruin porn”. Co fajnie może funkcjonować jako argument polemiczny
w dyskusji, ale czy termin ten jest wyczerpującą deskrypcją dokumentalnego zapisu,
jaki francuscy fotografowie zrealizowali w Detroit? No właśnie… Dawno nie zaglądałem
na ich internetową stronę, a gdy zrobiłem to wczoraj, czekało mnie tam miłe
zaskoczenie w postaci cyklu Budapest Courtyards z lat 2014-2016. Zachęcam więc do oglądania „courtyard porn” francuskiego duetu, co piszę świadom
faktu, że przecież my wszyscy – fotografowie posługujący się konwencją
dokumentalnego zapisu, dostarczamy publiczności materiał do uprawiania niezobowiązującego
podglądactwa (nawet jeżeli naszym celem jest próba przekonania widzów/czytelników do czegokolwiek…).
Enjoy!
Tak się robi urbex.
OdpowiedzUsuńNie do końca... Oni zaczęli nieco wcześniej, no i chyba jak na koleżanki/kolegów od urbexu - są zbyt sprawni i zbyt estetyczni ;)
OdpowiedzUsuńToż miałem na myśli, że tak powinno się robić urbex :).
OdpowiedzUsuńA to co innego, z drugiej strony - wyobraźmy sobie dziesiątki Robertów Polidorich w Polsce... ;)
OdpowiedzUsuń