czwartek, 2 stycznia 2020

Fajny prezent gwiazdkowy

Przybył do mnie z pewnym opóźnieniem. Stało się to w Berlinie, zupełnie nieprzypadkowo w księgarni LangerBlomqvist:


Wersja wprawdzie francuska, ale słowo wstępne to zaledwie półtorej kartki. Zresztą nie o oglądanie słów w tym albumie - liczącym 336 stron - chodzi.

Blogowi tymczasem stuknęło 10 lat (dokładnie 3 grudnia 2019), o czym zupełnie zapomniałem. A taki to był dobry moment/motyw, żeby w cholerę zamknąć ten interes... ;))

21 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego z okazji okrągłej rocznicy bloga. Samych cudownych fotografii. Uwielbiam Pana zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na dniach zawijam się stąd do mojego Squarespace, ale to raczej mała zmiana...

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początek przeniosę się w inne miejsce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Content" nie pracuje wystarczająco?

      Usuń
    2. Wystarczy przenieść się na instagram, aby ze zdziwieniem odkryć, że Twoją fotografią interesują się np. salony urody, studia tatuażu, influencerki z Rosji i sklepy z cudownymi specyfikami :-D

      Usuń
  4. HeHe, content nie pracuje w ogóle:) i pewnie nigdy nie będzie, znudził mnie jednak szablon blogspota, a jest opcja na prywatnej domenie, za którą i tak bulę, jedyne pytanie to, co zrobić z contentem jak przestanę bulić, ale to za jakiś czas może...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chciałem się ewakuować gdzie indziej, ale po próbach z tumblerem spasowałem.
      Tak w ogóle, to sieć nie jest miejscem do prezentowania fotografii.
      Książka, wystawa, tak.

      Usuń
  5. Po ostatniej wystawie w Izraelu mam wrażenie, że już tylko książka została.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystawa jednak jest też ważna, oczywiście zależy gdzie jest prezentowana.
      I jak miejsce pokazu pracuje na odbiór projektu.
      Same truizmy teraz serwuję ;))

      Usuń
  6. Mam przed sobą płytę CD Seraphic Light (Daniel Carter, William Parker, Matthew Shipp) wydaną w nakładzie 1000 egzemplarzy ( biorąc pod uwagę światowy zasięg, nakład śmieszny), i taki kontakt ze sztuką to ja rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale, że tylko 1000 egz.? śmieszny nakład? czy światowy zasięg? ;))
    Per analogiam do zjawiska pt. klub jazzowy, staram się unikać "galerii fotografii".
    Z innej beczki, na Twojej stronie internetowej masz fajny wybór z "Sacrum" (jest tam sporo rzeczy, których nie pokazywałeś na blogu), fajnie to zaczyna grać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak na światowe osiągnięcia wspomnianych muzyków, nakład 1000 egzemplarzy jest śmieszny:), wcześniej miałem sporo obiekcji do takich działań, a teraz uważam, że te 1000 wystarczy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Work" Chrisa Killipa miał 3000 nakładu...
      Spóźniłem się o jakiś miesiąc, dwa z zakupem.

      Usuń
  9. Jeżeli dysponujesz sześcioma wolnymi stówkami, wciąż możesz to mieć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za luksus! ;)
      Mam za to "In Flagrante" i "Seacoal"

      Usuń
  10. "A taki to był dobry moment/motyw, żeby w cholerę zamknąć ten interes... ;))"
    Czyli przez następne 10 lat będzie gdzie zaglądać przy porannej kawie? :-)
    Trochę mi brakuje ostatnio wpisów o interesujących projektach. Kiedyś tego miałeś więcej. To dzięki Tobie poznałem Alejandro Cartagenę czy Johna Daviesa.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba mniej rzeczy jest mnie teraz w stanie wprawić w zachwyt... ;) Polidori tak, lubię takie "dokumentacje totalne".

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. Sorry, włączyłem moderacje komentarzy, bo jakiś namolny troll chce się tu produkować...

      Usuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.