[Ingmar Bergman, Siódma pieczęć, 1957]
- Dzisiaj rano odwiedziła mnie śmierć, gram z nią w szachy, by zyskać czas na załatwienie pilnej sprawy.
- Jakiej sprawy?
- Jakiej sprawy?
- Moje życie było ciągłą gonitwą, błądzeniem, gadaniną pozbawioną sensu. Było puste, tak. Mówię to bez goryczy i wyrzutów sumienia, bo wiem, że tak wygląda życie prawie wszystkich. Ale chcę tę zwłokę wykorzystać na jeden sensowny uczynek.
- Mhm, to dlatego grasz w szachy ze śmiercią?
- Jest przebiegłym strategiem, ale na razie nie straciłem nawet pionka.
- Mhm, to dlatego grasz w szachy ze śmiercią?
- Jest przebiegłym strategiem, ale na razie nie straciłem nawet pionka.
- W jaki sposób mógłbyś ją przechytrzyć?
- Kombinacją gońca i skoczka, której jeszcze nie odkryła. W następnym ruchu zaatakuję od skrzydła.
- Zapamiętam to sobie.
- Użyłaś podstępu, oszukałaś mnie, ale jeszcze się spotkamy i znajdę na ciebie sposób.
- Spotkamy się w karczmie, tam gra potoczy się dalej.
- Oto moja ręka, żywa, pulsująca krwią. Słońce świeci na niebie, a ja Antonius Block gram w szachy ze śmiercią.
- Oto moja ręka, żywa, pulsująca krwią. Słońce świeci na niebie, a ja Antonius Block gram w szachy ze śmiercią.
[Stosownie do okoliczności w jakich się znajdujemy, odświeżyłem sobie wczoraj Siódmą pieczęć Ingmara Bergmana. Genialny film!]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.