wtorek, 17 stycznia 2012

CO Z TYM ŚLĄSKIEM?



To mój tekst opublikowany w najnowszym, piątym już numerze kwartalnika HERITO, a dotyczący fotografowania postindustrialnych terenów Górnego Śląska. Polecam go więc uwadze Szanownych Czytelników.

Przy okazji, wracając w ostatnią sobotę ze zdjęć w okolicach Zabrza, zahaczyłem o  Centrum Kultury Katowice im. Krystyny Bochenek. Specjalnie, żeby zobaczyć wystawę pt. Śląskie. Zmiana 2011, eksponowaną w Galerii Pustej, w której udział wzięli: Bartosz Barczyk, Grzegorz Celejewski, Dawid Chalimoniuk, Arkadiusz Gola, Arkadiusz Ławrywianiec oraz Joanna NowickaNo cóż, wbrew tytułowi o żadnej zmianie nie można tu mówić. Jest to co zawsze. Niestety.

14 komentarzy:

  1. napisz coś więcej o wystawie. zapewne nie będzie po niej wiele słów, niech chociaż będą konkretne.

    Pozdrawiam pogrążony w chorobowym dole.
    Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chciałem się pastwić...
    Ale skoro zachęcasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, pastwić czy nie - to już też zależy od czytelnika :) są dwie opcje: czytelnik rozumny, który ma dystans do Autora i taki, co go nie ma, co można było zaobserwować na blogu Wyspy Muz podczas - jak mi się teraz wydaje - kompletnie niepotrzebnej polemiki z ekipą Jureckiego. Sam wiesz, oni nie wiedzą na przykład, że można z kimś się zgadzać, ale jednocześnie zachować swój pogląd. I jeśli przeczytam coś u Ciebie, to mimo mojego stanowiska, które dość często jest wspólne z Twoim, ja wcale nie muszę się z tym zgodzić, nawet jeśli nie mam silnych argumentów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Straszna raczej jest ta wystawa w Pustej...
    Słabe zdjęcia i jeszcze dodatkowo beznadziejnie wyprodukowane.
    A taki Vossbeck przyjechał, sfotografował i książkę wydał. I chce się ją oglądać tak samo jak wystawę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Np. na zdjęciu Grzegorza Celejewskiego (to z kozą na torach) pikseloza na krawędzi nieba i horyzontu, tak jakby zrobili ten sporych rozmiarów wydruk ze skompresowanego JPGa...
    3 fotografie Arkadiusza Goli (pi razy oko 100x70cm) powiększone są znacznie ponad możliwości matrycy jego aparatu. I to widać...
    Na fotografiach Joanny Nowickiej, które przedstawiają architekturę blokową, oczywiście (polska specyfika) rozchodzą się piony...
    ITD. itd.
    W sensie zmiany sposobu obrazowania, wyboru tematów, nic się nie dzieje, tzn. anonsowana w tytule zmiana nie zaszła. Owszem nie ma zdjęć "przysłowiowych familoków", tylko do K... Nędzy, czy ktoś w ogóle zrobił porządną monografię tego rodzaju budynków/architektury? Pytanie retoryczne ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, nie widziałem wystawy więc trudno mi się odnieść. Co do pikselozy - to nie jest kwestia matrycy, tylko umiejętnego "dmuchnięcia" (pardon) pliku tak, aby jego ułomność (mała wielkość) stały się zaletą. Niestety nikt nie przykłada do tego uwagi i potem wychodzą babole. Arek chyba te stare rzeczy robił dobrymi aparatami i wystarczyło by je dobrze opracować. Natomiast co do tytułu, jego założeń - tu nie mogę się odnieść.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałem z zainteresowaniem artykuł, a także artykuł Filipa Springera. Rzeczywiście brakuje fotografii przedstawiających Śląsk w ujęciu typologicznym, ale nie sądzę aby mógł to zrobić Arek Gola, który jest wciąż aktywnym fotoreporterem, a więc na co dzień uprawiający fotografię bardzo daleką od fotografii wywodzącej się ze szkoły dusseldorfskiej. Mam również podejrzenie, że takiego projektu nie wykona żaden fotograf wywodzący się ze Śląska (może Marek Locher jest najbliższy tego rodzaju fotografii), ponieważ zawsze będzie spoglądał na ten region poprzez pryzmat emocji. Inna sprawa, że tego typu fotografia wciąż jest w Polsce mało popularna, zbyt trudna, zbyt mało spektakularna i chyba też zbyt kosztowna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem, czy bycie aktywnym fotoreporterem wyklucza wypowiedzi w innej niż fotoreportaż konwencji? Np. Henrik Saxgren (to właściwie temat mojego następnego felietonu dla Opcji) robiąc "Love and War", podszedł do zagadnienia nie w "reporterski" sposób i... szapoba. Świetny cykl, świetna książka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wojtek, jakby świat był tak urządzony, to byśmy poumierali z nudy ;)

    Stałem sobie niedawno a aptece (ostatnio jak gdzieś stoję, to właśnie to jest apteka) i patrzyłem na przerażone aptekarki, które w gąszczu opakowań nie są w stanie wyczytać tego właściwego. Pomyślałem sobie, że o ile było by prościej, gdyby wszystkie leki były w białych opakowaniach, wszystkie nazwy nazwy napisane Helveticą, a każde opakowanie miało kod barwny zgodny z przeznaczeniem leku (Inne dla OTC, inne dla przeciwzapalnych itp). Pomyśl - wchodzisz do apteki i zamiast obrazu z kalejdoskopu masz sterylność. Przecież na cholerę komu kolorowe opakowanie leków receptowych, skoro i tak pacjent (teraz to już się nazywa klient - vide dzisiejszy art. Żakowskiego) sam nie bierze go z półki? I teraz konkluzja nr 1: tak już było - np u nas "za Niemca" wszystkie leki miały niemal identyczne opakowania. Konkluzja nr 2: nikogo to nie obchodzi, ale każdy jak stoi 30 minut w kolejce do okienka to się irytuje, ze musi tyle stać, a potem dywaguje, czy kupi krople w niebieskim opakowaniu, substancja czynna = debilinozyna, czy w pomarańczowym opakowaniu - też debilinozyna.

    Straciłem wątek...

    Aha, no ja akurat nie mogę się przyczepić do Arka Goli z powodu czysto kumoterskiego (klakierskiego, jak rzekłby jeden z krytyków). Ale swoją drogą to, o czym piszesz wydaje się nie mieć problemu w autorach, ale w ich doborze. Co dziwi, bo znam wielu śląskich fotografów, i są też rasowi ludzie o spojrzeniu bardziej chłodnym, niż Arek, jak choćby Tomek Liboska i Michał Jędrzejowski (mają na koncie świetny moim zdaniem cykl o amerykańskich Ślązakach). No ale cóż - przecież nikt Ci nie zabrania ogarnięcia wystawy o Śląsku w taki sposób, jak Ty to widzisz. Sam bym chętnie taką zobaczył. Tym bardziej, że zaraz mija dekada od Fotorealizmu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, co zobaczyłem na rzeczonej wystawie. Trudno jest mi mówić o ludziach, których na niej nie było ;)
    Trochę znam ten region i żal mi, że pewne jego aspekty nie są pokazywane. Ale mogę z tym żyć.
    Przy funkcjonowaniu innego modelu tradycji wizualnych, już na etapie wstępnym, ktoś kto by się brał za fotografowanie Oberschlesische Landschaften, miałby większą ilość konwencji obrazowania do wyboru ;)
    Oczywiście lepiej jest, gdy się samemu do czegoś takiego dojdzie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz co, być może powodem takiego stanu rzeczy jest przyzwyczajenie oka. Teraz niezbyt często, ale kiedyś niemal co miesiąc jeździłem na Śląsk, ponad dekadę - i zawsze mnie on przyciągał i zawsze, gdy myślałem o nim fotograficznie - to myślałem o typologii (wtedy nie wiedziałem, że jest takie słowo, bo byłem pod wpływem "fotografikowania" ;) )

    Może właśnie dlatego tak dobrze poszło wspominanemu przez Ciebie Fossbbeckowi, może dlatego dobrze ogląda się Twoje foty o Śląsku, albo Burtyńskiego o wszystkim ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tu mi się przypomniało, jak miałem w 2004 wystawę w Pustej i na wernisaż przyszła prawie cała grupa KRON (prawie cała, bo bez Michała Cały ;)
    No i oprócz Zbyszka Podsiadły oraz nie żyjącego już niestety Piotra Szymona, koledzy byli jakoś dziwnie poważni, powściągliwi, by nie powiedzieć niechętni... ;) Do tego jeszcze abstynenci, brrr! No więc, ponieważ zakupiłem chyba z 8 butelek wina (GCK nie stawiał trunków) niszczyliśmy ten alkohol z Piotrkiem, a potem jeszcze poszliśmy do jednej knajpy w mieście (nie pamiętam nazwy, ale potrafiłbym tam dojść) i dalej kontynuowaliśmy posiedzenie. A było to jakoś 8 lat temu.
    Dwa razy osiem ;)

    OdpowiedzUsuń

Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.