Ulica Pokoju 14. Od tego (obrazka) wszystko się zaczęło ;)
Tzn. projekt „Czarno-Biały Śląsk”. Dlatego też fotografia znalazła się na okładce książki (ale tylko połowy nakładu, druga wersja miała zdjęcie z Huty Bobrek).
No więc jednak skanowanie... I obrabianie pod kątem lambdy świeconej na barycie Ilforda. A w tle Mozart (Sämtliche Klavierkonzerte, English Chamber Orchestra & Daniel Barenboim), oczywiście tylko z analogów.
Zdjęcie absolutnie rewelacyjne, jedno z bardziej charakterystycznych we wspomnianym albumie
OdpowiedzUsuńLambda na barycie, to jednak nie jest to... Całkowita porażka...
OdpowiedzUsuńNo cóż, będę musiał wyciągnąć z pawlacza kuwety, powiększalnik, zegar (mam taki kapitalny - całkowity analog z lat 60. produkcji NRD - który potrafi też czasem kopnąć...), lampy ciemniowe i znów zamienić kuchnię na ciemnię. Robienie dużych barytów to bardzo pracochłonna zabawa. I jeszcze to długie płukanie, a potem suszenie na szybie... Brrr...
niemniej jednak, kard świetny - takie sytuacje wypatrzyć to zawsze świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuńJak ją z daleka zobaczyłem na tym murze, to pędem przebiegłem jakieś 100 metrów. I to był tylko jeden strzał, bo inne dzieci od razu zaczęły się śmiać i ona zeskoczyła.
OdpowiedzUsuńno to strzał świetny, bo zazwyczaj jak się przypadkiem coś takiego zauważy (przynajmniej mnie się tak trafia) to mało kiedy zdążę albo aparat odpalić, albo ustawić parametry i tak dalej ;) Zazwyczaj trafiam na sekundę po :)
OdpowiedzUsuń