Ta książka narobi z pewnością sporo zamieszania. Wybór 92 fotografek i fotografów, które/którzy według autora, partycypują w jakiś sposób tytułowym "momencie decydującym" i po roku 2000 dokonały/dokonali czegoś nowego w rodzimej fotografii, może rozsierdzić osoby, jakie zostały pominięte w tej publikacji. Decydując się na stworzenie swojego leksykonu Adam Mazur poszedł ścieżką, która jest dobrze zadomowiona w anglosaskiej literaturze, gdzie np. hierarchię oraz ważność piszących poezję lub prozę, ustala się m.in. przy pomocy wydawania antologii. To kto się tam znajdzie i w jakiej objętości jest reprezentowany, ma być sygnałem dla czytelników, rynku wydawniczego oraz środowisk akademickich. Wydanie takiej antologii skutkuje często publikacją kontr-wyboru, potem kolejnych przeglądowych selekcji, a wszystko to służy celom poznawczym i ustalaniu hierarchii w literackim świecie.
W książce Mazura wszyscy przez niego wybrani, mają tyle samo miejsca na udostępnienie próbek swojej twórczości, zaś porządek ich występowania jest alfabetyczny. We wstępie do tej publikacji przeczytać możemy także wcale obszerną listę pominiętych autorek i autorów oraz zaznajomić się z przyczynami ich wykluczenia. Należy się spodziewać, że poza głosami krytycznymi, pojawią się też wydawnicze kontrpropozycje (jakieś "leksykony polemiczne"?), co - jeżeli faktycznie nastąpi - może się przyczynić do ożywienia dyskusji na temat kształtu współczesnej polskiej fotografii. Np. wyobraźmy sobie taką antologię, która wychodzi spod ręki redakcji wrocławskiego pisma "Format", gdzie stopień stężenia fotogenii jest nie tylko powalający dla czytelnika, ale też w końcu pozwala mu ogarnąć wszelkie przejawy tego zjawiska, będącego w swej istocie li tylko rodzajem estetyzującej stylizacji, której jednak próbuje się przypisać parareligijny czy wręcz ezoteryczny charakter... (o samej fotogenii będzie jeszcze mowa, w którymś z najbliższych postów)
Wracając do "Decydującego momentu", to trzeba powiedzieć, że opublikowana przez krakowskie wydawnictwo Karakter książka, jest opracowana starannie, a zdjęcia w niej publikowane wyglądają bardzo przyzwoicie. Oczywiście przy liczbie 92 autorek i autorów musiało dojść do jakichś zniekształceń kolorystki reprodukowanych prac, ale są one - jak myślę - niewielkie i akceptowalne. W przypadku naszych, robionych wspólnie z Elą Janicką zdjęć do cyklu "Nowe Miasto", to - prawdę mówiąc - po raz pierwszy wydrukowano je bez specjalnych błędów (sino-niebiesko-żółty widok ulicy Śliskiej, który w Tygodniku Powszechnym, towarzyszył wywiadowi z Elą, jaki przy okazji publikacji "Festung Warschau", przeprowadził z autorką Piotr Kosiewski, śnił mi się po nocach...). A więc, BRAWA, BRAWA, BRAWA, dla autora oraz wydawnictwa !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.