Ja zaraz na zajęcia z dokumentu w AF (które prowadzę), a od samego rana chodzi mi po głowie ten świetny wiersz Miłosza Biedrzyckiego:
Miłosz Biedrzycki
Jerofiejew uwspółcześniony
"ten oto kolega przyjechał z Londynu
i od rana smażymy pod kontuarem, kryjąc się przed szefową
kwiaty holenderskiego skuna. jest mi już bardzo, bardzo przyjemnie"
"pozwól, że cię zaproszę na zewnątrz, do bramy
nie będziemy się bić, ale
razem spróbujemy tego specjału"
"cześć chłopaki, dziękuję, że na mnie zaczekaliście
jednak ktoś inny musi rozpalić,
wbrew pozorom ja nie mam mocnych płuc, nie umiem wciągać głęboko"
"tigidigidi, kto ma ochotę
niech jeszcze dokończy ostatnią chmurę
my wchodzimy z powrotem w rozgiętą ścianę muzyki"
[przepisałem z tomu: Miłosz Biedrzycki Życie równikowe, WWBP, Poznań 2010, str. 158]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.