czyli: koksownia i elektrownia o tej samej nazwie (była jeszcze kiedyś kopalnia, a więc rodzaj triady...), zdjęte z hałdy na jej zapleczu. Uwielbiam to zdjęcie!
I sama koksownia, też od zaplecza. Gdy zobaczyłem tę fotografię po raz pierwszy w ś.p. piśmie Pozytyw, nie miałem żadnych wątpliwości, że Andrzej Ślusarczyk powinien znaleźć się gronie uczestników wystawy "Fotorealizm".
Fascynujące fotografie. W mojej pamięci pozostał obraz ognistych okienek i dymiących kominów jakie widziałem z okien pociągu do Kamiennej Góry (wakacje u babci). Zawsze pokonywaliśmy trasę nocą, tym samym obraz zakodowany w mojej pamięci jest ostrzejszy ..., pamiętam jeszcze swoisty zapach.
OdpowiedzUsuńZimowy wyjazd rodzinny w ramach FWP (taki socjalistyczny odpowiednik Kraft durch Freude) do Szklarskiej Poręby w latach 70. i te koksownie widziane nad ranem z okna pociągu. A potem pamiętam kilka jazd dziennych do Jeleniej Góry w pełni letniej wegetacji,kiedy dymiące piece koksownicze wyłaniały się z bujnej zieleni. Jadąc przez Wałbrzych, pociąg jakoś kluczył obok tych koksowni i chyba mijał 3 (2?) z nich.
OdpowiedzUsuń