Wygrzebałem na regale (na zakurzonej półce u samej góry) Jechać do Lwowa Adama Zagajewskiego i sobie to ostatnio poczytuję. Znajdując z niejakim zaskoczeniem zupełnie interesujące zapisy, a także oczywiście te mało interesujące, które zapowiadają manierę znaną z późniejszego Płótna.
No i czytając/przeglądając ten tom, na stronie tytułowej znalazłem też następującą inskrypcję (hi, hi, hi), o której zupełnie zapomniałem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.