Teksty Anny Świrszczyńskiej z tomu Jestem baba mogłyby być niezłym komentarzem do zdjęć z Zapisu socjologicznego Zofii Rydet. Z tym, że fotografka nawet nie próbowała wchodzić w taką tematykę. Obsesyjnie fotografowała kobiety stojące w progach domów, ale gdy znalazła się w środku, sadzała je pod ścianą ze ślubnym monidłem i świętymi obrazkami. Czy naprawdę posługując się konwencją surowego dokumentu, nie można było powiedzieć nieco więcej? Czy też to jeden z dowodów na to, że fotografia jest działalnością mocno powierzchniową, a co za tym idzie także powierzchowną... Wiersze Świrszczyńskiej bardziej trafiają do mnie, niż twórczość pani od wycinanek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.