wtorek, 30 kwietnia 2024

Krzyż pańszczyźniany we Włostowie

[26.03.2022]

Skuta inskrypcja - widoczna w cieniu - była w języku rosyjskim i zapewne skierowano ją do cara Aleksandra II "освободителя".
Inskrypcja polska po drugiej stronie cokołu zachowała się w wersji niekompletnej:

Pomnik ten
wzniesiony i poświęcony
dnia (...) 186(...) roku

poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Krzyż w Petrykozach dwa lata wcześniej

[Petrykozy - krzyż pańszczyźniany - 26.03.2022]

Po dokładniejszym przyjrzeniu się bliźniaczym krzyżom w Kobylanach, Makowie i Odechowie, wycofuję się ze stwierdzenia, że trójka ta odlana była z identycznej formy. Owszem, to ten sam projekt, jednak inskrypcje różnią się w szczegółach. Do książki pójdzie zdecydowanie zdjęcie późniejsze o dwa lata.

niedziela, 28 kwietnia 2024

Krzyż pańszczyźniany w Wierzbnie

[27.04.2024]

Na cokole znjadują się następujące inskrypcje.
Od frontu (pisownia oryginalna):
KU WIECZNEJ CZCI I PAMIĘCI
Poległym Bochaterom tutejszej
gminy w 10-cio letnią rocznicę
odparcia nawały bolszewickiej
kładąą ten pomnik
Gminjacy
Wierzbno 18 X - 1930
Po prawej stronie (pisownia oryginalna):
PoLegLi na poLu chwały
W 1920.r.
Jakób Migas
Franciszek ZióŁek
Franciszek Sieminski
WŁadysŁaw Lubaszek
MaksymiLian SokóŁ
Andrzej Szamborek
Jan Krzoska
Jan IwoLski
StanisŁaw Tomczyk
Antoni Szymacha
StanisŁaw Firydus
Stanisław Pabian
Natomiast od zaplecza, które zasłania skutecznie rozrośnięty krzew bukszpanu, można znaleźć pierwotną inskrypcję (pisownia oryginalna):
Wdzięczni Włościanie
Ceszarzowi Wszech Rossyi
ALEXANDROWI
II mu
KRÓLOWI POLSKIEMU
zanadanie Im swobód
ukazem z dnia 19
Lutego Marca
1864
Gminna Wierzbno
Najwyraźniej to była kiedyś frontowa strona cokołu. Więc albo podstawę krzyża obrócono o sto osiemdziesiąt stopni, albo posadowiony na nim krucyfiks. Upamiętnienia zniesienia pańszczyzny o podobnym kształcie cokołu z motywem "jaskółczego ogona" znajdują się w następujących miejscowościach (tylko w trzech przypadkach zachowały się pierwotne inskrypcje dziękczynne):
Chlina
Łany Wielkie
Iwanowice Włościańskie
Łętkowice
Nawarzyce
Pilica
Prandocin-Iły
Skarżyce
Wawrzeńczyce

piątek, 26 kwietnia 2024

Krzyż pańszczyźniany w Petrykozach

[22.04.2024]

Historyk regionalista Paweł Puton, autor opracowania Wojenne losy krzyży i pomników uwłaszczeniowych z terenu guberni radomskiej, dopatruje się tutaj podobieństwa do żeliwnych pańszczyźnianych krzyży z Kobylan, Makowa i Odechowa. Faktycznie coś jest na rzeczy, ale tamte krucyfiksy są bliźniacze, wyraźnie odlane z tej samej formy i mają identyczne inskrypcje. Ten w Petrykozach też jest żeliwny, ma jednak inne proporcje, figura zbawiciela jest częścią odlewu (we wspomnianych wcześniej lokalizacjach Chrystus jest osobno odlanym elementem), a ramiona krzyża mają na bokach rant. Pozostaje kwestia nieobecności inskrypcji wyrażającej wdzięczność za edykt uwłaszczeniowy z 19 lutego / 2 marca 1864 roku. Pierwotnie krzyż stał przed kościołem w Petrykozach, po czym w latach 70. XIX wieku przeniesiono go na drugą stronę drogi i wtedy miała ponoć ulec zniszczeniu osobna tablica z tekstem dziękczynnym. Z tego placu, gdzie często parkowały furmanki, zaś konie zanieczyszczały otoczenie, przeniesiono go na teren prywatnej posesji, gdzie stoi do tej pory.

czwartek, 25 kwietnia 2024

Szlachetne zdrowie

albo upadek prasy papierowej...

"Dokumentalista pontyfikatu św. Jana Pawła II, zdradza swoje sposoby na idealne zdjęcia". Znając późną twórczość Adama Bujaka - np. książkę Wygaszanie Polski 1989-2015 - strach się bać! ;))

środa, 24 kwietnia 2024

Krzyż pańszczyźniany w Baszni Dolnej

[10.07.2021]

W lipcu 2021 pojechaliśmy z Magdą Zych na Roztocze, żeby dokonać rekonesansu na temat krzyży pańszczyźnianych. Basznia Dolna – po Laszkach i Korzenicy - to było trzecie miejsce, które wówczas odwiedziliśmy. W sumie byliśmy wtedy w trzynastu lokalizacjach, zaś wizualne efekty tego rekonesansu przekonały nas, że tematem upamiętnień zniesienia pańszczyzny warto się zająć, a opracowanie wizualne i badawcze tego fenomenu ma sens.

Inskrypcja na krzyżu (podaję za książką Szymona Modrzejewskiego BRUSNO. (NIE)ISTNIENIE W KAMIENIU) głosi: Sej / Krest’ / poło•żyła / hroma•da Basz•ni / w pamjat’ / nadanija (nadannoj) swobody / s / 3ho maja / roku / 1848. W tłumaczeniu na współczesny język polski i z uwzględnieniem podziału na wersy tekst ten ma następujące brzmienie: Ten / Krzyż / posta•wili / mieszkań•cy Baszni / na pa•miątkę / nadania / wolności / od / 3go maja / roku / 1848.

piątek, 19 kwietnia 2024

Krzyż pańszczyźniany w Krzczonowicach

[4.03.2022]

Do książki wejdzie jednak inne zdjęcie i o innych proporcjach kadru (4:5). Wydawnictwo będzie składać Parastudio, a wydawcą jest Muzeum Etnograficzne w Krakowie. Tak w ogóle, publikacja będzie dwutomowa... W drugiej książce (skład pracowni Noviki) będzie można poznać wyniki badań terenowych, jakie zespół kierowany przez Magdalenę Zych przeprowadził w 14 wybranych lokalizacjach, gdzie znajdują się pomniki zniesienia pańszczyzny. Stay tuned.

środa, 17 kwietnia 2024

Standardy społeczności Facebooka

Pod postem gazeta.pl [1], który dotyczył blokowania przez Metę wpisów Muzeum Auschwitz wywiązała się dyskusja... Ponieważ jeden z komentarzy [2] był ewidentnie antysemicki i niewnawistny, więc go zgłosiłem administratorom. No i taką dostałem odpowiedź [3] od (zapewne bota?) firmy Meta... Konto Jan Kowalski [4] wygląda na fejkowe i używane do hejtu oraz trollingu, co nie oznacza jednak, że takich śmieci nie powinno się usuwać.
[1]
[2]
[3]
[4]

wtorek, 16 kwietnia 2024

Cerkiew św. Mikołaja w Wyżłowie


[11.04.2024]

Według strony Apokryf Ruski wieś Wyżłów (Вижлів) liczyła w 1939 roku 370 mieszkańców: 330 Ukraińców, 35 ukraińskojęzycznych rzymskich katolików oraz 5 Polaków. Budynek grekokatolickiej cerkwi powstał w roku 1910.

Ciekawe kto jest autorem tej "instalacji" z trumną w miejscu ałtarza?

Powinienem te zdjęcia zrobić Nikonem i poświęcić im więcej czasu, ale wszystko (jak zawsze) odbyło się w biegu. Spieszyłem się, żeby trafić z pogodą do Chłopiatyna.

poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Nieczynne kino

"Strumyk" mu było na imię. Wracając z Wyżłowa, gdzie fotografowałem krzyż pańszczyźniany, postanowiłem w drodze powrotnej zahaczyć o Łaszczów, gdzie ostatni raz byłem w grudniu 2007 roku. Robiłem tam wtedy zdjęcia synagogi i domu modlitwy do projektu Niewinne oko nie istnieje. I po tych siedemnastu latach mogę powiedzieć, że jeżeli coś w tym miejscu się zmieniło, to tylko na gorsze. Owszem, budynek modlitewni przebudowany po wojnie najpierw na remizę strażacką, a później w latach 1959-62 na kino, nie jest w jakiejś beznadziejnej kondycji. W zupełnym przeciwieństwie do synagogi, której mury rychło mogą się zawalić.

[Łaszczów - ul. Rycerska - dom modlitwy - 11.04.2024]

piątek, 12 kwietnia 2024

Krzyż pańszczyźniany w Rudzie Różanieckiej

I zdjęcie pamiątkowe z Grzegorzem Ciećką, który mnie do tego pomnika wolności chłopskiej przedwczoraj doprowadził. Krzyż stoi w leśnej głuszy, właściciwie to nie na terenie Rudy Różanieckiej, lecz nieistniejącej od 1947 wsi Grochy (lub Żuki?). Rok temu próbowałem go sam namierzyć, ale cywilna wersja GPS-a okazała się być bezradna na terenie, gdzie nie ma żadnych dróg, a tylko drzewa owocowe moga być wskazówką, że kiedyś stały przy nich domy. Błąkałem się wtedy po lesie przez ponad dwie godziny... Grzegorz to znawca tematu kamieniarki bruśnieńskiej i autor bloga ODKRYWAMY KAMIENNE KRZYŻE, gdzie można znaleźć mnóstwo wyczerpujących informacji o kamiennych krzyżach i kapliczkach, zlokalizowanych na terenie Roztocza. 

wtorek, 9 kwietnia 2024

Plac Bohaterów Getta

w Krakowie, tak jak wyglądał 21 lat temu. Wcześniej Plac Zgody (1917-1948), a jeszcze wcześniej (od ok. 1880) Mały Rynek. W 1942 roku (teren ten znajdował się wówczas w obrębie getta, utworzonego przez Niemców w dzielnicy Podgórze) gromadzono tutaj ludność żydowską, którą następnie transportowano koleją do obozu zagłady w Bełżcu. 
[2003]

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Kapliczka pańszczyźniana w Dziale

[Dział - kapliczka pańszczyźniana - 6.04.2024]

Tak. Kończę pracę nad projektem (nie)widzialne pomniki wolności, który poświęcony jest upamiętnieniom zniesienia pańszczyzny. Obiekty takie mają formę przydrożnych krzyży, kapliczek oraz - rzadziej - kurhanów. I właśnie w celu sfotografowania kapliczki św. Antoniego  udałem się w ostatnią sobotę do wsi Dział w powiecie nowotarskim (gmina Czarny Dunajec). Brakuje mi jeszcze zdjęć sześciu obiektów, co mam zamiar uzupełnić w kwietniu. Razem z Magdaleną Zych intensywnie pracujemy nad wystawą i książką. Stay tuned.

niedziela, 7 kwietnia 2024

Pustostan

[Czarny Dunajec - ul. Sienkiewicza - synagoga - 6.04.2024]

Budynek byłej synagogi w Czarnym Dunajcu sfotografowałem po raz pierwszy w 2007 roku do projektu Niewinne oko nie istnieje. Obiekt pełnił wówczas funkcję magazynu, jakkolwiek sprawiał wrażenie opuszczonego. Niewiele więc się tutaj zmieniło. Historię Żydów z Czarnego Dunajca wklejam z portalu Wirtualny Sztetl:

Pierwsze wzmianki o Żydach w Czarnym Dunajcu pochodzą z połowy XIX w., chociaż zapewne pojawili się tu już wcześniej.  Według spisu przeprowadzonego w 1847 r. mieszkały tu następujące osoby: Hersz Breitkopf, Joseph Jacobshon, Izaak i Hirsch Korngutowie, Isaac i Mendel Ungarowie oraz Salomon Glucksman. Zajmowali się oni głównie handlem i propinacją, ale również nabywali ziemię od chłopów. Wzrost liczby Żydów w Czarnym Dunajcu był rezultatem zniesienia 1860 r. przez władze austriackie zakazu osiedlania się Żydów na tym terenie.

W 1880 r. w Czarnym Dunajcu mieszkało 221 Żydów, co stanowiło 8,9% ogółu mieszkańców. Podlegali gminie żydowskiej w Nowym Targu. Struktura zawodowa ludności żydowskiej stopniowo uległa zmianie. W tym czasie działały dwa domy modlitwy, łaźnia, kilka chederów oraz cmentarz. Zdecydowaną większość populacji stanowili chasydzi i ortodoksi.

W okresie międzywojennym populacja Żydów systematycznie rosła. W 1921 r. było 341 osób, w 1927 – 400, w 1939 – 405, co stanowiło ok. 14%. W porównaniu z innymi miejscowościami w Małopolsce, nie był to znaczny odsetek, ale i tak wpływ Żydów na życie miasta pozostawał widoczny. W 1920 r. Bernard Schwarzbrand aplikował na adwokata, a Jakub Stiller pracował jako koncypient adwokacki w Nowym Targu. W latach 30. XX w. w Czarnym Dunajcu działało trzech adwokatów: Leser Lamensdorf, Szymon Pacanower i Kopel Schlesinger. Najliczniejszą grupę stanowili drobni rzemieślnicy (krawcy, szewcy, piekarze, rzeźnicy), przedsiębiorcy, handlarze i szynkarze. Do przemysłowców zaliczali się Szymon Bronder, Juda Szabse Blitz, Izaak Aron Feit, Emil Faust, Adolf Horowitz (później był szynkarzem) i Józef Hirsch Spitz. Rzemiosło reprezentowali: czterej rzeźnicy – Chaim Salomon Bachner, Mojżesz Józef Flank, Izak Goldman, Pinkus Weiss; siedmiu piekarzy – Mortko Feuer Salommon Gutfreund, Wegdorf (Wiktor) Horowitz, Izak Jonas, Salomon Jonas, Georg Jonas, Bernard Lorberfeld (czeladnik piekarski); pięciu szewców – Józef Horowitz, Hirsch Langer, Mojżesz Lemmuler, Leibisch Trepper, Chaim Trepper; trzej krawcy – Chaim Kleinzahler, Adolf Stiller, Gedalje Weissmann; pięciu szynkarzy – Izak Kluger, Pinkus Kohn, Izak Kraus, Adolf Horowitz, Jakub Langer (restaurator).

Najwięcej dochodów przynosił pobliski tartak, należący do Landaua z Krakowa i zatrudniający ok. 200 pracowników. Na tym przykładzie można zauważyć, że status majątkowy czarnodunajeckich Żydów był zróżnicowany. Najczęściej dochody lokowano w nieruchomościach (domach, parcelach budowlanych, ogrodach lub w interesie, np. piekarni, szynku, restauracji, sklepie, szynku. Rzadko natomiast kupowano grunty orne.

Żydzi w Czarnym Dunajcu mieli do dyspozycji szkołę podstawową, osobną dla chłopców i dziewcząt. Tylko najbogatsi posyłali swoje dzieci na dalszą edukację do Nowego Targu i Krakowa. W 1929 r. otwarto szkołę Tarbutu, która szybko stała się najważniejszym ośrodkiem kształcenia młodzieży. Również pojawili się syjoniści, którzy zakładali organizacje: Ha-Szomer ha-Cair, „Akiba”, He-Chaluc. W 1930 r. otwarto bibliotekę i przedszkole prowadzone przez Andę Ceisler z Dębicy. 
Stosunki z ludnością katolicką układały się poprawnie. Zdarzały się spięcia i prowokacje, jednak nie dochodziło do rozlewu krwi. Obok Żydów w Czarnym Dunajcu mieszkali także Cyganie, ale tylko ci pierwsi mieli reprezentację w radzie miejskiej. W 1920 r. w jej skład wchodziło ośmiu radnych żydowskich.

Od początku okupacji władze niemieckie stosowały wobec Żydów rozmaite represje. W styczniu 1940 r. ograniczono prawa do posiadania majątku oraz swobodnego poruszania się. Zabroniono posługiwania się językiem hebrajskim i zmuszano do wykonywania rozmaitych prac porządkowych. Systematycznie wywożono ich do getta utworzonego na przełomie maja i czerwca 1941 r. w Nowym Targu. Wszyscy zginęli później w niemieckim nazistowskim obozie zagłady w Bełżcu.

W Czarnym Dunajcu wprawdzie nie powstało getto, ale we wrześniu 1942 r. założono tu obóz pracy przymusowej. Żydów umieszczono koło stacji kolejowej, przy drodze do Nowego Targu. Przywieziono tu ok. 90 osób, głównie z Jordanowa, Mszany Dolnej, Limanowej, Ochotnicy i Szczawnicy. Pracowali oni w tartaku Homag, gdzie na potrzeby lotnictwa przygotowano hangary. Obóz zlikwidowano w maju 1943 r., a więźniowie zostali wywiezieni do obozu w Bełżcu.

W dniu 20.05.1942 r. Niemcy zabili Józefa Lehrera i jego córkę oraz Polaka, Karola Chracę, który dostarczał im żywność. Pochowano ich we wspólnej mogile na cmentarzu żydowskim. W lipcu 1942 r. zastrzelono w mieszkaniu rodzinę Pacanowerów, a w sierpniu kilkunastu chorych z Czarnego Dunajca i okolic, m.in. Georga (Gersona) Jonasa z żoną, Natana Neugewirtza z żoną, Henryka Balitzera z żoną, córką i ojcem oraz Ninę Kaus. Okupację przeżyli tylko nieliczni, którzy wkrótce po wojnie wyemigrowali z Polski, głównie do Izraela.

czwartek, 4 kwietnia 2024

Na tyłach 29 ulicy

Czyli - jak to się w Krakowie mówi - Alei 29 Listopada. Trochę (sporo) się tu przez te 20 lat zmieniło...
[2004]

środa, 3 kwietnia 2024

Baśka i Rysiek

Ryszard i Barbara... Mail byłej kurator Barbary Nowak do posła PiS Ryszarda Terleckiego, jaki ujawnił portal Poufna Rozmowa. Miłość nie wybiera (i jeszcze ten koszmarny Willy Nelson z I-pada). Podobno nie jest to fejk. Kiedyś sfilmowałem "Baśkę", jak stała pod Bazyliką Mariacką w Krakowie z ogromnym różańcem w łapie, a było to podczas Parady Równości w 2020 roku.

Przyszłam do domu i zobaczyłam torbę, którą dostałam we czwartek od góralki w Zębie. Wsadziła do niej oprócz oscypków wódkę cytrynówkę na spirytusie 95% Wypiłam dwa kieliszki jeden po drugim. Pycha!!! Potem jeszcze kolejne… No i wiem, że jutro będę znowu żałować, ale trudno dziś gdy szumi w głowie cytrynówka,, straciłam kontakt z Baśką rozumną, napiszę co naprawdę czuję. To, co powiedziałam na koniec, to oczywiście prawda i choć wkurzam się mocno na tę moją prawdomówność, to trudno, tak jest. Kocham Cię i to jest jedyne, co chciałabym, aby głośno i wszędzie było słychać. Uwielbiam Cię, to oczywiste. Mam świadomość upływającego bezlitośnie czasu i dlatego chcę, żebyś był świadomy tego, co w moim mniemaniu jest najważniejsze. Nie chcę niedomówień, których nie poznałbyś, gdy mnie nie będzie na tym świecie. Nigdy przez ten koszmarny rok, nie szukałam winy w Tobie, ale wiem, że to ja gdzieś zawaliłam. Pamiętam ostatnie nasze spotkanie, kiedy opowiadałam kim jesteś dla mnie, a Ty milczałeś, potem tylko było gorzej. Ja walczyłam głupio, po babsku, a Ty chłodno mnie obserwowałeś. Przyjąłeś taktykę niekomentowania, przeciągania. Często ostatnio zastanawiam się nad tym, że jesteś mimo wszystko bardzo uczciwy wobec mnie, bo przecież mógłbyś wykorzystać oddaną Tobie bez reszty Baśkę, jako broń, bo wiesz, że ja dla Ciebie wszystko zrobiłabym, a nie wykorzystałeś tego. Wystarczyło dać mi niewielki pozór, lekkie kłamstewko, a ja byłabym szczęśliwa i wszystko zrobiłabym, co tylko byś zechciał. Głupie? Prawdziwe? Typowo babskie (wiedza podstawowa z psychologii). Oczywiście, istniał margines błędu, a ja tak naprawdę nie jestem do końca przewidywalna, nawet dla siebie. Stanowisko, jakie również dzięki Tobie posiadam dało mi duże możliwości i spory obszar działania, a także możliwość mojego oddziaływania nie tylko poprzez stanowisko ale także poprzez dwa czynniki działania jako kurator i kobieta. Podłamana wyrzuceniem mnie z zasięgu Twojego zainteresowania, ze zdziwieniem obserwowałam jak kolejni włodarze z Małopolski (najczęściej nie nasi) poddawali się despotycznej, mocnej p. kurator. Nie będę Ci pisać, jakie deklaracje mi składali, bo to głupie, tym bardziej że byli to peowcy i peeselowcy, z którymi żadnego kontaktu, poza oficjalnym mieć sobie nie życzę. Moja Halinka – osoba której ufam nad wszystko, dostrzega we mnie spory potencjał. Wg. Niej mam spore możliwości. Mimo poczucia totalnej klęski życiowej, mam pewność, że wiele potrafię. Dla partii i Ciebie Rysiu, mogę wszelkie swoje umiejętności oddać. Za kilka chwil w Twoim towarzystwie. Poszedłeś dziś po papierosy, a ja zadałam sobie pytanie, dlaczego nie cieszę się chwilą, przecież to tylko się liczy dziś, a nie wiem ile czasu nam zostało. Patrzyłam na najpiękniejszą sylwetkę, jaką znam, na koci chód, cudowne srebrne włosy i czułam drżenie serca zupełnie takie same, jak wtedy gdy w 2006 roku zobaczyłam Cię w mojej szkole. Dlatego powiedziałam to moje ostatnie zdanie, ze wszech miar prawdziwe. Rysiu, odkąd poszłam do spowiedzi i odkąd szczęśliwie przystępuję do komunii świętej, stale czynię to w Twojej intencji. Przyjmuję za pewnik moją ułomność i wpisanie w moje losy klęski, ale jestem zdecydowana do końca swoich dni pracować na konto Twoje i partii. Może już nie będę ciągnąć swojej roli. a tylko jeszcze kilka słów wyjaśnienia moich działań.

Po pierwsze – moja córka Weronika. Doznaje ostracyzmu w miejscu pracy, czyli Urzędzie Miasta Krakowa, bo zapowiedź dwukadencyjności eliminująca J. M. spowodowała wściekły atak na nią od urzędników, bo jest moją córką. Chciałam ją przed tym chronić, ale po to muszę szukać jej pracy. Także jej chłopakowi, który stanął w jej obronie i też dotknęło go sekowanie. Dziękuję Ci za tel. do Jasińskiego, nie zadzwoniłam do niego, nie potrafiłam wykorzystać tej znajomości (bardzo wątłej, zresztą) 

Po drugie, wiem, że trochę mogę. Dzięki obopólnej sympatii z wiceprezydent, mam realne przełożenie na politykę w mieście Krakowie. Jestem stale jeden krok przed resztą kuratorów z całej Polski. Moja polityka spowodować ma zastopowanie strajków ZNP i pełny sukces reformy, które być może przełoży się na to, że będzie więcej a nie mniej szkól samorządowych w Małopolsce po reformie niż przed nią. Każdy mój sukces ogłoszę Twoim sukcesem. Najchętniej byłabym Twoim cieniem. Najchętniej zaproponowałabym Ci ułudę dla mnie. Ty dalej udajesz, że mnie lubisz, a ja będąc najszczęśliwszą osobą na świecie zrobię dla Ciebie wszystko. A propos. Z Kosiorem mam dobry kontakt, nie jest on jednak w stanie znieść Krzyśka obok mnie. Nienawidzą wraz z Kapuścińskim intelektualnej sprawności Krzyśka. Krzysiek jest moim jedynym wiernym przyjacielem, bardzo martwi się o mnie i ile może pomaga. Bez niego byłabym zupełnie sama. Jestem i tak samotna, bo to co dla mnie ważne, nikt nie wie. Moje córki się domyślają. 

Warszawa, Dziś, z torbą podróżną na ramieniu chodziłam zapłakana po zakątkach szukając Ciebie i mnie. Trattoria na Wilczej, Freta, ławka przy pomniku Kilińskiego. A wszystko po nocy na Waryńskiego, ubrana w koszulkę patrzyłam przez okno w kuchni na poddawaną remoncie piękną kamienicę. Szukałam Twoich śladów. Znowu słuchałam muzyki Wiliy Nelsona z I-pada. Itd. 

Po co jeżdżę do Warszawy. Wypełniam wszystko, co kiedyś powiedziałam. Jestem wierna i zdeterminowana. 

Przepraszam, wykasuj moje listy, zapomnij. Nie warto przejmować wariatką, która żyje tylko dzięki psychotropom i pewnej chińskiej lekarce. A na dodatek pisze pod wpływem bardzo mocnej cytrynówki. 

Jeszcze jedno. Widzisz się dziś z Jarkiem Szarkiem. Tak bardzo się cieszę, że jest prezesem IPN. To Twoja wielka siła sprawcza, więc nie opowiadaj, że jesteś za mały, aby się liczysz. Jesteś Wielki. 

Bardzo, bardzo dziękuję Ci za spotkanie i ślad Twojej ręki na mojej dłoni.

Baśka

wtorek, 2 kwietnia 2024

Jüdischer Friedhof Weißensee

[Berlin - 16-20.11.2003]

Na nagrobku po lewej stronie polskobrzmiące personalia... Kim był Leon Ruziewicz, żyjący w latach 1872-1931?

poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Gniezno, ulice: Owsianka, Zaułek oraz Jeziorna.

Horizon 202 był wkurwiającym urządzeniem. Dopiero po naświetleniu kilku filmów skapowałem, co z obrazu widocznego w wizjerze znajdzie się mniej więcej kadrze w jego skrajnych obszarach (doświadczenie takie należało powtarzać po dłuższych okresach nieużywania tego sprzętu). Owszem, celownik miał w polu obserwacji kadru widoczną waserwagę, więc robiąc zdjęcia z ręki, dało się kamerę niemal idealnie wypoziomować. W maju 2003 naświetliłem w Gnieźnie 2 filmy Kodak BW400CN, co przeliczając na klatki o rozmiarach 24x58mm, dało 42 kadry, z czego znowuż co najmniej 1/3 nadaje się do wykorzystania. Tak o nich myślę dzisiaj. Skąd więc tak długa zwłoka, aby się zainteresować tym materiałem? To dobre pytanie…